Seks według dwudziestolatków w porażającym filmie. "Dasz lasce kilka tabletek vicodinu i piwo, a majtki same spadają"

"Łatwo jest uprawiać seks z dziewczynami. Są zupełnie jak faceci. Wiesz, o co chodzi? Spotykasz laskę, spędzasz z nią chwilę, flirtujesz, może całujesz na pierwszym spotkaniu i od razu możesz powiedzieć, czy ona chce. Twoim celem jest odbycie stosunku" – mówi jeden z "bohaterów" wstrząsającego filmu dokumentalnego o młodych Amerykanach.

Seks według dwudziestolatków w porażającym filmie. "Dasz lasce kilka tabletek vicodinu i piwo, a majtki same spadają"
Źródło zdjęć: © SCREEN Z FILMU
Magdalena Drozdek

Tego filmu nie da się oglądać bez obrzydzenia. Zwyczajnie się nie da. A nie należę do ludzi, których odpycha patologia i opowieści o rozwiązłości nastolatków. Ale to, co Benjamin Nolot pokazał w swoim filmie dokumentalnym "Liberated: the new sexual revolution", przerazi niejednego liberała.

Nolot na przykładzie studentów uczestniczących w "spring breakach", czyli wiosennych feriach wypełnionych imprezami, pokazał zmiany, jakie zaszły w obyczajowości Zachodu. Seks odarty z jakichkolwiek emocji to jedno. "Zaliczanie" na wyścigi i chwalenie się tym w mediach społecznościowych to drugie. W ponad godzinnym filmie pokazywanym przez Netflix udowodnił, że młodzi przez lata "nauczyli się", czym tak naprawdę jest seks.

"Niby brak szacunku, ale tak to działa"

Nolot zaczyna swój film niewinnie. Rajska laguna, kąpiące się w lazurowej wodzie dzieci. Scena rodem z "Niebiańskiej plaży" z DiCaprio w roli głównej. I głos z offu zaczyna powoli wprowadzać w historię o tym, jak w ostatnich latach zmieniło się nasze podejście do seksu. – Nic nie może nas przygotować na dzisiejsze pojęcie bliskości i intymności – mówi autor. Oj, nic. Tu ma rację.

W sekundę z rajskiej, spokojnej plaży przenosi nas do Panama City Beach na Florydzie. Tam co roku na jednej z plaż organizowany jest potężny festiwal w ramach "spring break". Morze, plaża, litry alkoholu, półnadzy studenci i studentki. Muzyka? To jest gdzieś na ostatnim miejscu na liście zainteresowań. Nolot pokazał, że dla uczestników imprezy liczy się przede wszystkim przygodny seks.

Nawet nie musiał się bardzo wysilać, by znaleźć osoby, które chciałyby z nim porozmawiać przed kamerą. Reżyser szczególnie długo czasu spędził z grupą znajomych, którzy na Florydę przyjechali aż z Milwaukee w stanie Wisconsin (praktycznie drugi koniec Stanów Zjednoczonych). Panowie już na początku otwarcie przyznają, że przyjechali tu po seks, bo "on nic nie znaczy i to tylko przyjemność". Nolot próbuje zadać im kilka ambitniejszych pytań, np. co dla nich znaczy seks. I słyszy: "To zależy od sytuacji. Obecnie seks polega na wkładaniu i wyjmowaniu. Seks to liczba".

Obraz
© SCREEN Z FILMU

O tym, że dla uczestników "seks to liczba", Nolot przekonał się w trakcie kręcenia filmu dziesiątki razy. Jeden ze studentów postanawia udowodnić reżyserowi, jak łatwo poderwać dziewczynę na festiwalu i umówić się z nią na seks. Podchodzi do dwóch dziewczyn. Mówi im tylko, że ładnie wyglądają. Potem, że mieszka w pokoju 104. Nie mija kilka minut, a wychodzą razem z nim z imprezy.

Innym razem reżyser zatrzymuje przypadkowego chłopaka w tłumie imprezowiczów na plaży. Pyta, co myśli o seksie. Wtedy właśnie słyszy, że "celem jest odbycie stosunku". I że nie jest to trudne. W kilka minut pokazuje Nolotowi, jak łatwo zwrócić uwagę imprezowiczki. Podchodzi do jednej z dziewczyn, łapie ją za pośladek. Zmieszana? Raczej rozbawiona. Kończy się pocałunkiem, zdjęciem, potem podchodzą kolejne dziewczyny.

Nolot krąży z kamerą po plaży, wśród imprez - część sponsorują producenci prezerwatyw, i nagrywa bez problemu, co uczestnicy myślą o seksie. "Chodzi tylko o potrzebę. Seks to seks. Nigdy nie będę już z nią rozmawiał", "Jesteśmy oceniani za liczbę dziewczyn, które zaliczymy. Naprawdę tak jest", "Zawsze chodzi o to, żeby przeżywać coś bardziej. Jak w porno. Zawsze możesz znaleść ładniejszą, bardziej chętną", "Nie będę się chwalił, ale zaliczyłem już 20 dziewczyn bez gumki" – słyszy. "Wszystkie laski to dziwki. Zawsze zrzucają majtki. Dasz im kilka tabletek percocetu, vicodinu i piwo, a majtki same spadają. Aż miło" – opowiada bez żenady jeden z chłopaków.

Obraz
© SCREEN Z FILMU

Dziewczyny też do powściągliwych nie należą: "Spotykamy się na plaży, chlejemy, wracamy do hotelu, uprawiamy seks, a potem zachowujemy się jak nieznajomi. Niby brak szacunku, ale tak to działa".

"Łatwiej znaleźć kumpla od seksu niż chłopaka"

Podsumowuje jedna ze spotkanych przez Nolota dziewczyn. Nie wiem, ile nagrał materiału wideo podczas tych jednych ferii. Domyślam się, że wystarczyło postać z kamerą przez kilka godzin na plaży. Pokazał, że szacunek do siebie i drugiej osoby to na tych tzw. spring breakach jakieś mityczne słowo z przeszłości. Nolot próbuje jakoś wybronić osoby, które zgodziły się na rozmowę z nim przy kamerze. Zadaje pytania o to, czy chcieliby podczas ferii znaleźć partnera na stałe. Mówią: bzdura. Pyta, czy po takim – nazwijmy to zauroczeniu – będą się jeszcze kontaktować. Znów - bzdura. - A miłość istnieje? – pyta. Nawet nie komentują, symulują odruchy wymiotne.

Ktoś mógłby zarzucić Nolotowi, że w "Liberated" przesadza i demonizuje młodych Amerykanów. Ba, w końcu nie wszyscy zainteresowani są tylko przygodnym seksem i "ześwinieniem się", jak mówią uczestnicy imprezy. Tyle że jego zdaniem – i zdaniem socjologów – springbreakersi są symbolem tego, jak bardzo liberalne podejście do seksu wymknęło się spod kontroli. Tak jak w latach 60. hipisi dokonali rewolucji seksualnej, tak teraz dzieje się to w przypadku springbreakersów. Tyle że te kilkadziesiąt lat temu wszystko rozbijało się jeszcze o uczucia. Tę "wstrętną" miłość.

Obraz
© SCREEN Z FILMU

Nolot poprosił o komentarze kilku amerykańskich socjologów i seksuologów. Wnioski? Dr Robert Jensen, socjolog: Tradycyjnie to mężczyźni promowali kulturę seksu, bo chcieli "zaliczać laski" bez konsekwencji. W kulturze przygodnych spotkań różnica jest taka, że nie tylko mężczyźni mają takie oczekiwania, co rozwiązłości seksualnej. Kobiety akceptują reguły tej gry, w której są obiektami seksualnymi.

Dodaje jeszcze: Rolą mężczyzny jest właśnie wymuszanie seksu na kobietach. A ich rolą z kolei jest kapitulacja. To część normalnej "sceny społecznej". Grunt, na którym dochodzi do seksu, jest bardzo trudny i niezwykle niebezpieczny, szczególnie dla kobiet. To kultura, w której napastliwość seksualna jest normalizowana.

Sut Jhally, profesor komunikacji, założyciel Media Education Foundation: Męskość w tej kulturze utożsamiana jest z siłą. A kobiety są częścią tej gry. Kobiety to ciała, na których można wyrazić tę moc. Prawdziwi faceci sypiają z dużą liczbą kobiet. Prawdziwy facet jest graczem. Taki jest ideał.

Obraz
© SCREEN Z FILMU

Biodra Beyonce, pupa Lopez i wijąca się Gomez

"Liberated" znaczy "wyzwoleni". Ładne to słowo i modne. O wolność przecież wszystkim nam chodzi. Tyle, że z filmu Nolota zionie wręcz głupota, którą sami bezrefleksyjnie zaakceptowaliśmy. Częściowo właśnie w imię wolności. I rozrywki też. Autor filmu łączy tych imprezujących bez granic plażowiczów z Florydy z tym, że w mediach, kolorowych gazetach, filmach i telewizji (słowem wszędzie) promuje się seksualizację obu płci. Panowie mają wyglądać na zdobywców, pewnych siebie graczy – tacy w stylu Dana Bilzeriana. Kim jest ów człowiek? To Amerykanin trudniący się handlem bronią, którego konta w mediach społecznościowych pękają w szwach od fanów i obserwatorów. Dan jest umięśnionym facetem, który na każdym zdjęciu pozuje z bronią w towarzystwie kobiet. Głośno chwali się z iloma sypia jednej nocy, co z nim robią, a co on z nimi. Jakiś czas temu w sieci było głośno o jednym ze zdjęć, które wstawił na swój profil na Facebooku. Dodam tylko, że pochwalił się seksem oralnym.

Ach, ale mówiliśmy o tym, jak w tej "wyzwolonej" rzeczywistości wypadają panowie. A kobiety? Mają być pięknym dodatkiem. I tak jak mówił socjolog, bardzo często same to akceptują. Czytają kolorowe gazety, które podpowiadają np. "85 sposobów na szczupłą sylwetkę", ewentualnie "76 porad jak dobrze wyglądać nago". Nolot i socjolodzy wyliczają w filmie teledyski i programy, w których otwarcie promuje się seksualizację kobiecego ciała – ku uciesze kobiet właśnie. Jest pokazany taki absurdalny wycinek z jednego z wywiadów z Jennifer Lopez. Dziennikarka podchodzi i mówi: "gratulacje, zostałaś okrzyknięta najlepszymi pośladkami ostatniego roku!". Na co artystka: "Och! Dziękuję!". W innym pokazanym fragmencie programu Lopez wyjaśnia, że dzięki temu, że kobiety mogą pokazywać swoje ciało, odzyskały niezależność.

Obraz
© SCREEN Z FILMU

Trudno się zdecydować, czy po tych wypowiedziach lepiej śmiać się czy płakać. Socjolodzy zaproszeni przez Nolota pokazują, że te teledyski z półnagą Beyonce czy wijącą się na podłodze Seleną Gomez mają ogromny wpływ na to, jak młodzi postrzegają swoją seksualność. Wbijają sobie do głowy pewne schematy. Te teledyski to tylko przykład, oczywiście. Ale gdy spojrzeć na naszą kulturę szerzej – dobrze nie jest.

Nolot pokazuje, że w pewnym momencie kończy się zabawa, a zaczyna molestowanie seksualne. Jest taki fragment w filmie, gdy chłopak opowiada, jak grupa imprezowiczów zerwała dziewczynie majtki. Ze szczegółami opowiada, jak była dotykana po kroczu. Mówi to mniej więcej takim tonem, jakby opowiadał o pogodzie. I druga scena – symboliczna, bo pokazuje, że granic już nie ma. Dziewczyny biorą udział w konkursie Miss Bikini. Wygrywa ta, która będzie tańczyć najlepiej i spodoba się tłumom facetów pod sceną. Dodatkowe brawa są za ściągnięcie stanika. Jedna z dziewczyn tańczy, aż w końcu prowadzący krzyczy: "No słyszysz?! Ściągaj stanik! Oni tego chcą". Dziewczyna kręci głową i odmawia. Wtedy słyszy: "Hej, przecież chciałaś wygrać!", a facet pcha ją w stronę skandującego tłumu. Stanik po chwili w końcu ściąga.

Festiwale organizowane są w ferie w wielu miastach na Florydzie. Ściągają na nie tysiące studentów. Nikt nie oponował do tej pory. Politycy, działacze, organizacje studenckie... Nikogo nie interesowało, co się tam tak dokładnie dzieje. "Młodzi się bawią" – i tyle. Aż w końcu w ubiegłym roku szeryf Bay County zorganizował konferencję prasową. Pokazał ją w swoim filmie Nolot. Szeryf opowiedział o nagraniu, jakie policja postanowiła ujawnić. Widać na nim zbiorowy gwałt na uczestniczce plażowej imprezy w Panama City Beach. Stało się to w ciągu dnia, dokładnie 3 metry od imprezy pełnej ludzi. Wokół mnóstwo imprezowiczów. Na nagraniu słychać, jak ktoś mówi: "To okropne", a inny: "Nic nie będzie pamiętać".

Szeryf przyznał, że to tylko jedno nagranie, które pokazali. A mają ich dużo więcej. Gwałciciele tej dziewczyny zostali skazani na 10 lat więzienia. Dopiero wtedy w telewizji pojawiły się reportaże i opinie ekspertów o tym, do czego doszliśmy w społeczeństwie.

Źródło artykułu:WP Film
spring breakersseksnetflix
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (359)