''Sin City: A Dame To Kill For'': Co dzieje się z Evą Green?
Debiutowała u samego Bernardo Bertolucciego w "Marzycielach", gdzie pokazała się w całej okazałości. W jej zgrabnym ciele, nietuzinkowej urodzie i scenicznej gracji szybko zakochał się Ridley Scott, obsadzając ja w swoim "Królestwie Niebieskim". Niemal prosto z planu tego filmu trafiła do łóżka Bonda, Jamesa Bonda, kreując postać jego pierwszej miłości. 5 lipca Eva Green skończyła 33 lata!
Pamiętacie ją jeszcze?
Wydawało się, że wrota do wielkiej kariery stoją przed nią otworem. Niestety, obecnie o Evie Green już mało kto pamięta,a ona sama pojawia się ostatnio w raczej kameralnych produkcjach, które nie mają szansy na przebicie się w nastawionych na sprzedaż popcornu i napojów chłodzących multipleksach.
Czy jest szansa na jej powrót na wielki ekran i do świadomości zakochanych w urodzie aktorki widzów? Czy pomogą jej w tym Robert Rodriguez i Frank Miller?
Wychowana bez religii
Jako dziecko wykazywała wielkie zainteresowanie egiptologią, ale gdy w wieku 14 lat zobaczyła na ekranie Isabelle Adjani w filmie "Miłość Adeli H.",* postanowiła zostać aktorką.*
Z początku wzbudziła obawy swojej matki, która podejrzewała, że kariera w show-biznesie będzie zbyt okrutna dla Evy, lecz później z całych sił popierała jej starania.
''Nieprzyzwoicie piękna''
Po zakończeniu edukacji wróciła do Paryża, gdzie wystąpiła w kilku sztukach, w tym w "Jalousie en Trois Fax", za rolę w której otrzymała nagrodę Moliera. Dzięki występom na deskach teatru odkrył ją Bernardo Bertolucci, który "nieprzyzwoicie piękną" aktorkę zaprosił do udziału w swoich "Marzycielach".
Mimo początkowego sprzeciwu rodziców, Eva Green wystąpiła w filmie, prezentując się w wielu scenach kompletnie nago. I chociaż na planie produkcji czuła się dość komfortowo, to jednak podczas seansu z rodzicami była bardzo zawstydzona.
Wycięta z filmu
Trudno powiedzieć, czy taką postacią była księżniczka Sybilla z "Królestwa Niebieskiego" Ridleya Scotta, gdyż większość scen z udziałem Evy Green wycięto na stole montażowym. Jej występ u wielkiego reżysera nie zachwycił więc krytyków, którzy opisywali jej kreację jako "słabą", "wiotką" i "kulejącą".
Na szczęście w wersji reżyserskiej przywrócono bardzo złożony wątek poboczny z jej udziałem, a tym samym występ Evy Green zaczęto postrzegać nieco bardziej pozytywnie.
Dziewczyna Jamesa Bonda
Eva Green przeczytała więc scenariusz i ze zdumieniem odkryła, że postać Vesper Lynd nie jest tak płaska, jak poprzednie sympatie agenta wywiadu Jej Królewskiej Mości.
Ostatecznie mogliśmy ją oglądać w najdoskonalszej zdaniem widzów i krytyków, odsłonie przygód Jamesa Bonda. Vesper została uznana za czwartą najlepszą dziewczyną 007 w historii serii, a występ Green uhonorowany został brytyjskim odpowiednikiem Oscara - BAFTĄ.
Wielkie rozczarowanie
Aktorka narzekała na olbrzymie trudności w realizacji scen z jej udziałem(wcielając się w postać wiedźmy, Serafiny Pekkali, musiała się zgodzić na występ w scenach "lotu", przygotowanych przy pomocy specjalnej uprzęży), a także na fakt, że z filmu usunięto wszystkie odniesienia do religii katolickiej, które znaleźć można było w powieści.
Prawdopodobnie na skutek rozczarowania, jakie ogarnęło ją po premierze tej produkcji, Eva Green postanowiła skupić się na występach w nieco ambitniejszych, a zarazem bardziej kameralnych produkcjach.
Niemal zapomniana
Była muza Bertolucciego ma na swoim koncie także krótką przygodę z małym ekranem. Niestety, serial "Camelot", w którym wykreowała postać czarodziejki Morgany, został anulowany w związku z negatywnymi recenzjami i nikłym zainteresowaniem widzów.
I chociaż twarz aktorki można podziwiać w reklamach Armaniego, Lancome, Heinekena oraz Diora większość widzów już niemal zapomniała o istnieniu pięknej i utalentowanej aktorki.
Romans sposobem na powrót?
Eva Green wcieliła się w Angelique Bouchard, obiekt zarówno miłości jak i nienawiści głównego bohatera. Francuska aktorka dostała angaż w filmie za sprawą Johnny'ego Deppa. Nic dziwnego, że natychmiast pojawiły się plotki, że Depp i Green bardzo zżyli się ze sobą na planie, a między nimi pojawiło się prawdziwe uczucie.
„Mroczne cienie” nie okazały się hitem na miarę „Alicji w Krainie Czarów”, jednak najwyraźniej nie zniechęciło to Green do udziału w kolejnej wielkiej produkcji. W przyszłym roku zobaczymy ją w drugiej części kultowego "Sin City”. Czy będziemy mogli mówić o wielkim powrocie Evy Green do formy sprzed 5-6 lat? (mf/gk)