Może jestem dziwny, ale lubię oglądać filmy świąteczne. Co prawda robię to rzadko, bo zaledwie raz do roku w okresie Gwiazdkowym, ale zawsze z nieukrywaną przyjemnością. Banalne historie z odwiecznym przesłaniem bądźcie wspaniałomyślni dla siebie nawzajem i obowiązkowym happy endem przypominają mi czasy, kiedy jako dziecko oglądałem z zapartym tchem racjonowane przez TV świąteczne kreskówki ze studia Walta Disneya oraz kolejne ekranizacje Opowieści wigilijnej Dickensa.
Wchodzący właśnie na nasze ekrany Śnięty Mikołaj 2 jest wzorcowym przykładem filmu bożonarodzeniowego, ciepłego, zabawnego, miejscami mdłego, ale ogólnie przyjemnego.
Bohaterem obrazu jest Scott Calvin - sprzedawca zabawek od 8 lat pełniący funkcję Świętego Mikołaja. Calvin chwali sobie nową pracę i zdaniem elfów jest doskonały w rozdawaniu prezentów, ale... Właśnie, jest jedno ale. Aby mógł dalej pełnić funkcję najbardziej lubianego z panteonu świętych i dalej uszczęśliwiać dzieci na całym świecie musi znaleźć sobie żonę, a ma na to zaledwie kilka tygodni. Jakby tego było mało syn Scotta - Charlie ma problemy w szkole i nasz bohater musi na jakiś czas opuścić Biegun Północny aby mu pomóc.
Pierwszy "Śnięty Mikołaj" był filmem niewątpliwie sympatycznym. Historia producenta zabawek, który ku swojemu zaskoczeniu przeistacza się powoli w Świętego Mikołaja, cieszyła się dużą popularnością na całym świecie i nikogo nie zdziwił fakt, że zdecydowano się na realizację jej kontynuacji. Sequel, jak to zwykle bywa, jest znacznie gorszy od oryginału. Historia jest naciągana, żarty nie zawsze na poziomie, a całość jeszcze bardziej mdła i cukierkowa. Mimo wszystko Śniętego Mikołaja 2 ogląda się całkiem przyjemnie. W końcu wybierając się do kina na tego typu film nikt nie oczekuje, że twórcy odkryją przed nim sens życia i wyjaśnią zagadkę bytu. Ja nastawiałem się na banalne historię, z której dowiem się, że należy wierzyć w Świętego Mikołaja, a Boże Narodzenie jest czasem magicznym. I dokładnie to otrzymałem.
Jeżeli lubicie tego rodzaju rozrywkę wybierzcie się do kina, jeśli pozostaje Wam ona cudownie obojętna poczekajcie 1-2 lata do premiery w telewizji. Wystarczy.