Straszny film: To jeszcze nie koniec obscenicznych parodii
06.08.2012 | aktual.: 21.02.2018 11:00
Fani nieprzyzwoitych parodii z serii „Straszny film” mogą odetchnąć z ulgą. To jeszcze nie koniec sprośnych żartów z klasyki gatunku.
Fani nieprzyzwoitych parodii z serii „Straszny film” mogą odetchnąć z ulgą. To jeszcze nie koniec sprośnych żartów z klasyki gatunku. Producenci właśnie oficjalnie potwierdzili premierę nadchodzącej piątej już części cyklu oraz zdradzili nazwiska dwóch czołowych gwiazd.
Do obsady „Strasznego filmu 5” dołączyli Lindsay Lohan oraz
Charlie Sheen, dla którego będzie to już trzeci występ w tej niepoprawnej serii. Obie gwiazdy słynną ze skandali oraz kontrowersyjnego zachowania. Na przestrzeni ostatnich kilku lat Sheen i Lohan stali się hollywoodzkimi uosobieniami zepsucia i spektakularnego upadku na oczach całego świata. Odwyki to dla nich chleb powszedni. Wielu fanów zdążyło już postawić na nich krzyżyk, jednak oni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Twórcy kultowych parodii tym razem dają im szansę pośmiać się z samych siebie i zdystansować od złej prasy. Czy najnowszy film z udziałem Lohan i Sheena pozwoli im na nowo wkupić się w łaski widzów? O tym przekonamy się już za rok.
W oczekiwaniu na premierę piątej części, przypominamy najzabawniejsze sytuacje i fakty związane z produkcją cyklu „Strasznych filmów”!
Filmowe kontrowersje zawsze w cenie
W "Strasznym filmie 5" Lindsay Lohan i Charlie Sheen zagrają u boku Ashley Tisdale, gwiazdy znanej z występu w "High School Musical".
Sheen ponownie powróci do roli Toma Logana, w którego wcielał się w poprzednich filmach z serii ("Straszny film 3" i "Straszny film 4") – i to pomimo faktu, że jego bohater zginął w czwartej części. Rola Lohan pozostaje na razie owiana tajemnicą.
„Straszne filmy” królują na dużym ekranie od 12 lat. Przypomnijmy, że prześmiewczą serię zapoczątkował obraz w reżyserii Keenena Ivory'ego Wayansa, który w filmie wcielił się również w postać Slave’a.
Cały cykl jak do tej pory zarobił ponad 800 milionów dolarów na całym świecie.
Fenomen ''Strasznego filmu''
Pierwszy obraz z serii „Strasznych filmów” swoją premierę miał w 2000 roku.
Produkcja zapoczątkowała cykl realizowany w konwencji pastiszu kina grozy z elementami czarnej komedii oraz horroru. Twórcy od początku kładli ogromny nacisk na żartobliwą formę wszystkich części, niemniej wciąż nie brakowało w nich scen przemocy, makabry i grozy.
Nie są to typowe komedie czy parodie, spopularyzowane w latach 80. za sprawą genialnego Leslie Nielsena („Naga broń”). Bracia Wayans stworzyli zupełnie nowy rodzaj filmowego pastiszu.
''Krzyk'' kontra ''Scary Movie''
Motywem przewodnim wszystkich czterech odsłon „Strasznego filmu” jest polowanie na seryjnego mordercę. Piąta cześć najprawdopodobniej nie będzie się w tej kwestii wyróżniać.
Popularne kino grozy przełomu XX i XXI wieku pełne jest psychopatycznych morderców, którzy za cel obierają sobie amerykańskie środowisko licealistów. Pomysłodawcy parodii mieli więc w czym wybierać.
Początkowo najwięcej inspiracji czerpali z „Krzyku”. Sama postać głównego mordercy jest identyczna co w kultowej tetralogii Wesa Cravena, nie wspominając już o czołowej bohaterce – Cindy Campbell (Anna Faris). Jej imię fonetycznie nawiązuje do postaci Sidney Prescott, a nazwisko zostało zapożyczone od Neve Campbell, aktorki wcielającej się w tę postać.
Oprócz widocznych odwołań i zapożyczeń z pierwszych części „Krzyku”, „Straszne filmy” parodiują również sceny z takich przebojów, jak „Koszmar minionego lata”, „Osada”, „Znaki”, „Blair Witch Project”, „Matrix”, „Ring”, „Podejrzani” czy choćby „8. mila”.
Szybkie sequele
„Straszne filmy” już na dobre zakorzeniły się w kulturze światowej.
Niedługo po premierze pierwszej części, obraz w reżyserii Keenena Ivory’ego Wayansa osnuty został mianem "kultowy", przede wszystkim za sprawą amerykańskich widzów.
W niespełna rok po swoim debiucie i niespodziewanym sukcesie komercyjnym „Straszny film” doczekał się sequela.
Rewolucyjne podejście do parodii
Krytycy analizowali fenomen pierwszej części, zachodząc w głowę, skąd tak wielki światowy szał na punkcie obrzydliwych i niekiedy kloacznych dowcipów wyśmiewających klasyki gatunku.
Pierwszą rewolucją w ówcześnie ugrzecznionych hollywoodzkich parodiach był scenariusz braci Wayans, obśmiewający nie tylko amerykańskie horrory lub thrillery, ale też popularne seriale młodzieżowe i sitcomy. Gwiazdy tychże produkcji same chętnie zgłaszały się do producentów, żeby sparodiować swoją serialową postać.
Jednym z najbardziej pamiętnych przykładów jest scena, kiedy Dawson (James Van Der Beek) z „Jeziora marzeń” myli okna i przez przypadek trafia do mieszkania Cindy Campbell, głównej bohaterki wszystkich części „Strasznego filmu”.
Sukces dowcipu
W przypadku „Strasznych filmów” na ugruntowanie ich wysokiej pozycji wśród kultowych produkcji wpłynęła cała seria przebojowych, lecz obscenicznych scen, które w zamierzeniu twórców miały wzbudzać skrajne emocje, łącząc śmiech z obrzydzeniem, i co za tym idzie – na długo zapadać w pamięć.
Niezapomniana Carmen
Do jednej z najpopularniejszych sekwencji należy scena, w której Carmen Electra – filmowa Drew Decker (parodiująca postać odgrywaną przez Drew Barrymore w filmie Wesa Cravena „Krzyk”) – uciekając przed mordercą, biegnie w zwolnionym tempie przez ogród, ubrana jedynie w skąpą bieliznę, a w ucieczce nie przeszkadzają jej włączone spryskiwacze.
Roznegliżowana i cała mokra aktorka wdzięczy się przed kamerą. Scena ewidentnie nawiązuje do serialu „Słoneczny patrol”, w którym to gwiazda występowała przez kilka sezonów.
Bez największej gwiazdy?!
Na koniec niestety smutna wiadomość dla fanów serii “Straszny film”.
W jednym z wywiadów Anna Faris, czołowa gwiazda wszystkich wcześniejszych czterech części, oficjalnie potwierdziła, że kończy swoją przygodę z kultowymi parodiami.
Tym razem za kamerą stanie Malcolm Lee, reżyser znany z takich produkcji, jak „Soul Men” czy komedii „Witaj w domu, panie Jenkins”.
David Zucker, który nakręcił dwa ostatnie „Straszne filmy”, tym razem jest współautorem scenariusza i producentem. Aktualnie wciąż trwają castingi do głównych ról.
Pomimo jeszcze niekompletnej obsada, warto pamiętać, że sama obecność Charliego Sheena i Lindsay Lohan już zwiastuje nieprzyzwoitą produkcję z ostrym dowcipem.
Jak wam się wydaje – warto czekać?
(kk/al)