"Strażnicy Galaktyki": Bradley Cooper na cybernetycznym dopingu

„Strażnicy Galaktyki” to pierwszy film Coopera, w którym aktor podkłada głos pod postać animowaną. – Najważniejsze było dla nas, aby Rocket nie sprawiał wrażenia postaci z kreskówki. Wiedzieliśmy, że wpływ na to będzie miał nie tylko jego wygląd, ale i głos. Przesłuchaliśmy wszystkich aktorów, którzy tylko przyszli nam do głowy. W trakcie poszukiwań trafiliśmy na scenę Bradleya Coopera z Robertem De Niro w filmie „Poradnik pozytywnego myślenia”. Jego głos był bardzo opanowany i rzeczowy. To, że udało się nam zaangażować go do tej roli uważam za jeden z naszych największych sukcesów – opowiada o castingu do roli Rocketa szef studia Marvel Kevin Feige.

Sam Cooper w trakcie pracy nad najnowszą rolą bawił się znakomicie. – W tym filmie jest mnóstwo humoru i uczuć. Relacje pomiędzy wszystkimi postaciami są bardzo emocjonalne. Gra toczy się oczywiście o bardzo wysoką stawkę, ale dzięki zaangażowaniu Jamesa Gunna w roli reżysera film ma również posmak komediowy. Myślę, że ludzie będą bardzo zaskoczeni unikatowością i świeżością „Strażników” – mówi hollywoodzka gwiazda.

Nieokrzesany awanturnik Peter Quill (Chris Pratt), staje się celem pościgu po tym, jak kradnie tajemniczy artefakt – obiekt pożądania siejącego postrach w całej galaktyce Ronana (Lee Pace). Aby umknąć groźnemu prześladowcy, Quill jest zmuszony do zawarcia przymierza z czwórką kompletnie nieprzystających do siebie opryszków: szopem-rewolwerowcem Rocketem (Bradley Cooper), drzewokształtnym humanoidem Grootem (Vin Diesel), śmiertelnie niebezpieczną i tajemnicza Gamorą (Zoe Saldana) oraz żądnym zemsty Draxem Niszczycielem (Dave Bautista). W obliczu zagrożenia wszechświata, gdy wyjdzie na jaw prawdziwa moc artefaktu, grupa tych niesubordynowanych indywidualistów będzie musiała zewrzeć szyki, by stanąć do bitwy, od której zależeć będą losy całej galaktyki.