Świadek pogromu kieleckiego opowiada o koszmarze. "Przy Planty 7/9" w kinach od 8 grudnia [ZWIASTUN]
- Przeżyłem wojnę, i głód i chłód i boso i nago. I tu zostałem rozbity w 100 proc. - mówi Baruch Dorfman, bohater wstrząsającego dokumentu "Przy Planty 7/9", który budzi silne emocje na międzynarodowych pokazach.
01.12.2017 14:12
"Przy Planty 7/9" opowiada o historii pogromu kieleckiego w 1946 r. i ukazuje jego skutki odczuwane aż po dzień dzisiejszy. Od czasu festiwalowej premiery dokumentu w maju 2016 r. odbyło się około 60 pokazów specjalnych i projekcji festiwalowych na całym świecie.
- Prezentowaliśmy film w Europie, USA, a nawet w Azji - mówi współreżyser filmu, Michał Jaskulski. - Zauważyliśmy, że niezależnie od szerokości geograficznej, pochodzenia, czy wiary budzi on takie same, silne emocje. Jest wstrząsającym przeżyciem dla publiczności w różnych miejscach globu. Wstrząs wynika przede wszystkim z odkrycia przez widza, że rozmowa na temat tak bolesnego, okrutnego wydarzenia może prowadzić do zbliżenia, nawet między rodzinami ofiar przemocy i potomkami sprawców.
4 lipca 1946 r, rok po II wojnie światowej, milicja, żołnierze i zwykli kielczanie zabijają ocalałych z Holocaustu Żydów mieszkających w komitecie żydowskim w centrum miasta, przy ul. Planty 7/9. Ranią około 80 osób w całych Kielcach. Pogrom kielecki staje się symbolem polskiego powojennego antysemityzmu w świecie żydowskim. W Polsce jest tematem zakazanym przez władze ludowe.
- Publiczność w czasie oglądania rzeczywiście przeżywa ogromną huśtawkę emocjonalną. Od napięcia, poprzez strach, śmiech - dzięki urokliwym bohaterom, którzy pomimo wszystko nie utracili poczucia humoru - aż po oczyszczające łzy - dodaje reżyser.