Świat nie tęskni za Megan Fox
To pierwszy raz kiedy spotykamy się z Autobotami i Decepticonami w świecie 3D w śmiertelnym pojedynku, który przypadnie do gustu zwłaszcza panom. A dla ich partnerek jest też piękny wątek miłosny.
27.06.2011 16:37
Zaczyna się intrygująco – wielka polityka, przekłamana historia lądowania na Księżycu, manipulacja służb specjalnych. Po co to wszystko? To wprowadzenie do opowieści o wielkim finalnym starciu, do jakiego szykują się Autoboty pod wodzą Optimusa Prime’a z Decepticonami, które planują odwet za poniesioną klęskę. Ci drudzy, nauczeni doświadczeniem, chcą do tego wykorzystać międzynarodowy konflikt między USA a Rosją. Ale, jak przekonacie się sami, nie fabuła w tym obrazie jest najważniejsza, ale sposób w jaki Michael Bay wykorzystał techniczne możliwości, aby nafaszerować ponad 2,5 godziny gigabajtów najlepszymi rozwiązaniami jakie daje obecnie technika 3D i zaawansowana obróbka obrazu.
Co to znaczy? Już na sam początek dostajemy mash-up archiwalnych materiałów z lądowania Apollo 11 na Księżycu ze zdjęciami misji poszukiwania wraku statku kosmicznego – to musi robić wrażenie. Podobnie jak końcowe długie sceny pojedynku robotów, które to niczym gigantyczne wiertła wcinają się w struktury wieżowców, i precyzją najlepszego mikroskopu ukazują najmniejsze detale rozpadającej się konstrukcji. Jeśli cierpicie na epilepsję i, nie daj Boże, lęk wysokości, przymknijcie oczy, kiedy ekipa Sama Witwickiego (bezustannie granego przez Shia LaBeoufa), będzie się ześlizgiwać po szklanych szybach przechylonego drapacza chmur. Jeśli widzieliście "Avatara", to trzecia część "Transformers" będzie następnym filmem, który twój profil Facebooka pokaże na liście ulubionych przez was produkcji.
Kiedy już przyłożone przez Was do czoła kostki lodu zaczną się topić, a wy zdołacie ochłonąć z wrażeń, przypomnijcie sobie ważne zmiany w obsadzie, a więc fakt, że w tej części sagi nie pojawia się Megan Fox, która oficjalnie zrezygnowała z gry z filmie, a tak naprawdę, wierząc Perezowi Hiltonowi, została usunięta z planu za antysemickie żarty. Żeby jednak zrekompensować ten fakt producenci odkrywają dla potrzeby męskiej widowni brytyjską modelkę Victoria’s Secret - Rosie Huntington-Whiteley. Zwróćcie uwagę, że nawet kiedy świat stoi na krawędzi zagłady, Carly Miller wygląda jakby za chwilę miała sesję do Vogue’a. Majstersztyk.