Sylvester Stallone idzie na wojnę z Warner Bros. Gwiazdor pozywa wytwórnię za film sprzed 24 lat
70-letni aktor utrzymuje, że Warner Bros. podstępnie zataiło wpływy z filmu "Człowiek demolka". Stallone oficjalnie zapowiedział, że chce ukrócić praktyki studia, polegające na "kreatywnej księgowości".
Należąca do gwiazdora spółka Rogue Marble Productions Inc. podała, że Stallone otrzymał zaledwie część pieniędzy za występ w filmie Marco Brambilli z 1993 roku.
W pozwie, jaki trafił właśnie do sądu, czytamy że jeszcze dwa lata temu Warner. Bros twierdził, iż "Człowiek demolka" okazał się klapą i przyniósł aż 67 mln dol. strat. "The Hollywood Reporter" pisze, że kiedy Rogue Marble zażądała od wytwórni szczegółowego rozliczenia, Warner Bros. w odpowiedzi wysłało aktorowi czek na sumę 2,8 mln dol., ale nie podało żadnych konkretów.
Aktor twierdzi, że po 1997 roku, mimo stosownych umów z wytwórnią, nie dostał żadnych pieniędzy z tytułu wpływów, jakie przynosił "Człowiek demolka" (m.in. licencje, DVD oraz Blu-ray).
Zdaniem pełnomocnika Stallone'a Warner Bros. świadomie zataiło rzeczywiste przychody z filmu. W USA "Człowiek demolka" zarobił niecałe 59 mln dol. Jednak całkowity box office filmu (wliczając rynki zewnętrzne) jest o 100 mln dol. większy.
W pozwie czytamy również, że umowa między Stallonem i Warner Bros. zakładała, że gwiazdorowi przysługuje 15 proc. wpływów brutto, jeśli wpływy z box office przekroczą 125 mln dol. Jest więc się o co bić.
Choć dzięki Warnerowi Stallone zdobył Oscara za drugoplanową rolę w "Creedzie" (2015), to mimo to uważa, że nadszedł czas, aby rozprawić się nieuczciwymi praktykami, które jego zdaniem godzą w interes całej filmowej społeczności. Warner na razie nie ustosunkował się do zarzutów.
Bohaterem produkcji z 1993 roku jest policjant John Spartan (Stallone), który zostaje obarczony winą za śmierć zakładników zabitych przez psychopatycznego Phoenixa (Wesley Snipes). Obaj zostają skazani na hibernację, ale nieoczekiwanie budzą się w nieznającym przemocy XXI wieku. "The Hollywood Reporter" dowcipnie zauważa, że Sylvester Stallone sam właśnie ocknął się ze śpiączki i podobnie jak jego filmowy bohater, postanowił zrobić porządek.