Szczur w starciu z reżimem. Majowy "Rejs z dokumentem"
Amerykańscy piloci broniący Rzeczpospolitej, Wieluń zrównany z ziemią, polskie samoloty na brytyjskim niebie, trauma wywołana przez Holocaust, legenda o Ali z elementarza, portret polskich Amiszów, historia nietypowej adopcji, szczurza metafora ludzkiego losu, kulisy Wielkiej Pardubickiej, PRL kontra cybernetyka, leninowska interpretacja tekstów Maanamu – to tematy filmów, które znalazły się w programie majowej edycji „Rejsu z dokumentem”. Organizatorem cyklu "Rejs z dokumentem" jest Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Wyświetlane dokumenty pochodzą z kolekcji TopDocFilm.
W majowe czwartki, zawsze o godz. 17.00, w warszawskim kinie Kultura (sala Rejs) zaprezentowane zostaną najlepsze polskie dokumenty zrealizowane przez mistrzów tego gatunku. Pokazy filmów, których twórcami są Andrzej Czarnecki, Jacek Bławut, Grzegorz Królikiewicz, Wojciech Maciejewski, Małgorzata Imielska, Edyta Wróblewska, Jacek Knopp i Edi Pyrek, Piotr Morawski i Ryszard Kaczyński, Jerzy Ziarnik, Ignacy Szczepański oraz Andrzej Brzozowski będą poprzedzone projekcjami historycznych wydań Polskiej Kroniki Filmowej.
05.05.2014 15:13
Bilety na pokazy: 5 zł
Więcej informacji:
www.kinokultura.pl
www.facebook.com/RejsZDokumentem
Patronami medialnymi cyklu „Rejs z dokumentem” są: Magazyn Filmowy SFP i Serwis Internetowy SFP (www.sfp.org.pl).
8 maja 2014, 17.00 – Sztuka dokumentu II Kino Kultura, Sala Rejs
1. Polska Kronika Filmowa
2. „W służbie orła białego”, reż. Jerzy Ziarnik, 1994
3. „Wieluń 4.40”, reż. Ignacy Szczepański, 2004
4. „Miłość żąda ofiary”, reż. Andrzej Brzozowski, 1991
„W służbie Orła Białego”– W książce „Chełmska 21”, wydanej z okazji półwiecza warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych (Warszawa 2000), Jerzy Ziarnik wspomina: „...od kilkunastu lat zajmuję się prawie wyłącznie tematyką historyczną. Odkryłem czar starych fotografii i dokumentów, choć te ostatnie wydają się mało filmowe, ale to nieprawda. Ten pociąg do starych fotografii zaczął się znacznie wcześniej, od filmów „Powszedni dzień gestapowca Schmidta“ czy „Patrzę na twoją fotografię“. Dlaczego historia? Jest tak wiele interesujących spraw i ludzi, czy to zapomnianych czy nie nieznanych...” Jedną z takich historii – historię z odległych czasów – zapisał w niezwykłym dokumencie „W służbie orła białego“. Wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku. Armia konna pod dowództwem Siemiona Budionnego zbliża się do przedmieść Lwowa. Garstka obrońców, wśród nich amerykańscy piloci z 7 Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Dowódcą Eskadry był major Cedrik Fauntleroy, a jego zastępcą Merian Caldwell Cooper późniejszy
generał brygadier Armii Stanów Zjednoczonych i podpułkownik pilot Wojska Polskiego. Cooper to też amerykański filmowiec, reżyser i producent nagrodzony w 1952 roku Oskarem za całokształt twórczości. Najsłynniejszym Jego dziełem był nakręcony w 1933 roku kultowy King Kong, w którym Cooper pilotował też jeden z samolotów atakujących wielką małpę na szczycie Empire State Buiding. O nich właśnie i ich kolegach, ze strzępków starych fotografii i archiwalnych zapisów, buduje Ziarnik swój film. Niezwykły. Niezapomniany. Wzruszając obraz braterstwa broni. Lekcja poświęcenia i patriotyzmu. Amerykańscy ochotnicy na straży granic Rzeczpospolitej. Cześć ich pamięci!
„Wieluń 4.40”– Bohaterem i narratorem filmu Ignacego Szczepańskiego jest urodzony w Wieluniu wybitny polski dokumentalista Zygmunt Adamski. To niezwykłe spotkanie na planie tego filmu zaowocowało skromną, ale też przejmującą w swojej precyzji i dokumentalnej dbałości o szczegóły opowieścią o pierwszych minutach II wojny światowej. Opowieścią o ludziach, postawach, patriotyzmie, słabościach i bohaterstwie. Kilka minut przed tym, jak pancernik "Schleswig-Holstein" ostrzelał Westerplatte, w ciągu kilkudziesięciu pierwszych minut od wschodu słońca, w dniu 1 września 1939 roku, 76. eskadra lotnictwa bojowego III Rzeszy zrzuciła na Wieluń 380 bomb o wadze 46 ton. Zabito 2169 osób. Miasto zostało zniszczone w 70%, a samo centrum w 90%. Tak rozpoczęła się trwająca do 1945 roku II wojna światowa, w której maleńkie miasteczko w południowo-wschodniej Polsce było początkiem, a Hiroszima i Nagasaki tragicznym końcem. Film Szczepańskiego jest ważnym świadectwem tej historii.
„Miłość żąda ofiary”– „Jeszcze nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym” – te słowa wypowiedział sir Winston Churchill w Izbie Gmin, 20 sierpnia 1940 r., do lotników broniących nieba nad Londynem w czasie powietrznej Bitwy o Anglię. Wśród obrońców stolicy Imperium Brytyjskiego nie zabrakło tych, których znakiem rozpoznawczym była biało-czerwona szachownica widniejąca na kadłubie samolotu. Niemal 50 lat później, 7 czerwca 1990 roku, książę Kentu Edward Windsor, późniejszy Marszałek Polny i honorowy Wicemarszałek lotnictwa Zjednoczonego Królestwa, dokonał odsłonięcia, usytuowanej tuż obok grobów Nelsona i Wellingtona, w krypcie katedry św. Pawła w Londynie, pamiątkowej tablicy Lotnictwa Polskiego. Tablica upamiętnia polskich lotników, którzy „osiągnęli brzegi Brytanii w niebezpiecznych latach 1939-1940, by walczyć dzielnie w obronie naszej wyspy i tego miasta a także tych, którzy stawiali czoła różnym niebezpieczeństwom, mając wyjątkowy udział jako Polskie
Siły Powietrzne w zwycięstwie aliantów w powietrzu w czasie II Wojny Światowej”. Tablica ta została ufundowana w ogromnej większości przez społeczeństwo brytyjskie oraz polskie z udziałem Fundacji Lanckorońskich. Obraz wielkiego mistrza polskiego dokumentu, Andrzeja Brzozowskiego, rozwija się początkowo jak zwykły reportaż z uroczystości. Symboliczne przekazanie sztandaru, wystąpienia szacownych gości. Podniosły nastrój. Jakieś zdjęcia archiwalne. Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski i Lotnicy. Lotnicy polscy, jeszcze wówczas żyjący, lotnicy z czasów bitwy o Anglię. To na nich skupia się uwaga Brzozowskiego. Dyskretna kamera Pakulskiego rejestruje ich wypowiedzi. Niezwykłe, wzruszające wspomnienia z czasów bitwy. Opowieść o strachu, bohaterstwie, poświęceniu, ofierze. Ofierze z życia. Opowieści o miłości. O miłości do Ojczyzny. Piękne świadectwo naszej historii. Portret świadków, którzy tej miłości złożyli ofiarę życia.
15 maja 2014, 17.00 – Oblicza miłości Kino Kultura, Sala Rejs
1. Polska Kronika Filmowa
2. „Powiedz mi, dlaczego?”, reż. Małgorzata Imielska, 2005
3. „Ala z elementarza”, reż. Edyta Wróblewska, 2010
„Powiedz mi, dlaczego?” - Autorka tego filmu dokumentalnego, Małgorzata Imielska, spotkała bohatera tej opowieści kilka lat wcześniej. Z Jerzym Kamienieckim poznali się na planie filmu „Młodość w czasach zagłady” w 2001 roku. Kamieniecki mówił wówczas o Polsce: „Jeśli tu przeżyło się pierwszą miłość, jeśli tu się walczyło o wolność, to do takiego kraju będzie się zawsze wracać, zawsze się będzie kochać Polskę i polskich przyjaciół...” Minęło kilka lat. Jerzy mieszka nadal w Tel Awiwie, nadal pielęgnuje wspomnienia o swej pierwszej miłości, o Stelli. Stella mieszka w Bostonie. Po raz pierwszy spotkali się kilka lat przed wojną. W czasie wojny, mimo przeciwieństw losu wzięli ślub. Byli szczęśliwi. Wojna ich jednak rozdzieliła. Stellę wywieziono na roboty do Niemiec, Jerzego do Auschwitz. Jeszcze pisali do siebie. Ostatnią od niej wiadomość otrzymał w 1945 roku. Potem już nic. Cisza. Smutna, gorzka, przerażająca cisza. Nadal bezskutecznie jej poszukiwał i wreszcie otrzymał odpowiedź. Stella żyje. Wyszła
ponownie za mąż. Wyjechała do Stanów. Kamieniecki, już w Tel Awiwie, ożenił się z Norą. Założył rodzinę, ale nie zapomniał. Po latach nawiązał kontakt ze Stellą. Zaproponował spotkanie w Polsce. W rodzinnym Otwocku, gdzie się poznali przed laty… Film Imielskiej to przejmująca opowieść o ludziach, którzy doświadczyli Zagłady. Byli jej ofiarami lub świadkami i jako ofiary lub świadkowie nie mogą przejść nad tym do porządku. Nie potrafią, nie chcą, nie mogą zapomnieć. Ta trauma trwa bezustannie. Koleje życia po Holocauście to następujące po sobie etapy pojednania lub rozliczenia, wychodzenia z traumy. Wchodzenia z niemożliwego. Minęły lata od ostatniego spotkania Imielskiej z Kamienieckim. Jego ból poraża, ale czy pozostało jeszcze choć trochę nadziei?
„Ala z elementarza”– Film Edyty Wróblewskiej to dzieło zdumiewające. Film biograficzny, filmowy esej dokumentalny a jednocześnie bardzo subtelny portret dr Aliny Margolis-Edelman, jak głosi legenda, tej, która była pierwowzorem Ali z „Elementarza” Mariana Falskiego. Raczej legenda, bo „Elementarz” powstał w 1910 roku, 12 lat przed urodzeniem Aliny, ale jakże piękna. Wykorzystuje to Wróblewska, ożywiając obrazy z kart elementarza w sposób tak sugestywny, że niepostrzeżenie przenosi nas w czas realny, w rozgrywający się dramat wojny i okupacji. Getto warszawskie. Jego ofiary i bohaterowie. Alina i Marek. Marek Edelman, podczas walk w getcie ostatni dowódca Żydowskiej Organizacji Bojowej. Oboje uczestniczyli później w Powstaniu Warszawskim. Wróblewska w swoim filmie dyskretnie podchodzi do dalszych losów tego niezwykłego małżeństwa. Koncentruje się głównie na Alinie. Alina Margolis-Edelman „Po wydarzeniach marca 1968 i rozpętanej przez ówczesne władze kampanii antysemickiej wyjechała wraz z dziećmi do
Francji. Tam zaangażowała się w działalność organizacji humanitarnych (...) Lekarzy bez Granic, a po 1980 r. (...) Lekarze Świata (...) Pracowała m.in. na statkach-szpitalach, wyławiających na Morzu Południowochińskim uciekinierów z komunistycznego Wietnamu (tzw. boat-people), a także w szpitalach w Salwadorze, Czadzie, Afganistanie i Bośni, gdzie podczas wojny domowej współtworzyła m.in. ośrodek wsparcia dla kobiet-ofiar gwałtów. Była też współzałożycielką francusko-polskiego stowarzyszenia „SOS Aide aux Malades Polonais” (Pomoc Chorym w Polsce), zajmującego się m.in. leczeniem we Francji osób nieuleczalnych w Polsce, a następnie założycielką Fundacji Dzieci Niczyje. W czasach stanu wojennego w Polsce organizowała pomoc dla "Solidarności". Polskie dzieci odznaczyły ją w 1999 roku Orderem Uśmiechu...” (notatka PAP, z 23.03.2008). W ostatniej sekwencji filmu, na rocznicowych obchodach pamięci powstania, Alina spotyka się z mężem przy Pomniku Bohaterów Getta. Niezwykła puenta tego dzieła. Spotkanie kiedyś
bliskich sobie ludzi. Świadków historii. Ludzi, którzy doświadczyli Holokaustu i traumy komunistycznego zniewolenia. Bohaterowie i ofiary. Na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
22 maja 2014, 17.00 – Więzy rodzinne Kino Kultura, Sala Rejs
1. Polska Kronika Filmowa
2. „Amisz”, reż. Jacek Knopp i Edi Pyrek, 2006
3. „Obietnica dzieciństwa”, reż. Piotr Morawski i Ryszard Kaczyński, 2013
„Amisz”– Amisze to powstała w XVII wieku w Szwajcarii protestancka wspólnota chrześcijańska, wywodząca się z rozłamu Kościoła mennonickiego. Dziś największe skupiska tej wspólnoty zamieszkują Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Najstarsza wspólnota amiszów żyje w hrabstwie Lancaster, w Pensylwanii, gdzie ich zwarta społeczność sięga 20 tysięcy. Jest ona drugą co do wielkości. Jej członkowie są potomkami 200 osadników ze Szwajcarii, przybyłych tam w latach 20. XVIII wieku. W Europie, skąd się wywodzą, nie istnieją wspólnoty amiszów. W latach 90. XX wieku podejmowane były próby osadnictwa w Polsce. Z kilku przybyłych do Polski rodzin pozostała tylko jedna, która przybyła ze Stanów Zjednoczonych Ameryki w 1993 roku i stanowi pozostałość tej misji. Anita i Jacob Martinowie, bohaterowie filmu Jacka Knoppa i Ediego Pyrka. W filmie poznajemy ich codzienne życie. Jego blaski i cienie. Zadumę i wzruszenie. Zadziwiającą otwartość i pogodę ducha. Jacob zajmuje się stolarstwem i edukacją dzieci, Anita zaś prowadzi
dom. Jacob przedstawia swoje poglądy na temat współczesnego świata, cywilizacji konsumpcji, życia w Polsce. Anita zazwyczaj się nie odzywa, chyba że do dzieci. Jednak w wywiadzie dla Ewy Wołkanowskiej powie: „...w domach amiszów najważniejsze jest okno nad zlewem. Kobieta obserwuje przez nie swoje dzieci. Wy tego nie robicie. Nic nie wiecie o najważniejszym oknie...” – a Jacob doda – „są trzy rzeczy potrzebne w życiu: jedzenie, ubranie i dom. Jednak ludzie ganiają za tym, czego nie potrzebują. Przez cały rok ciężko pracują, aby mieć dwa tygodnie urlopu i wydać wszystkie oszczędności. Zamiast zastanowić się nad tym, czego chce Bóg, ludzie robią to, co chcą, i myślą, że to da im szczęście (...) Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, więc jego wolą jest, żeby każda kobieta miała męża, a każdy mężczyzna żonę. Z takiego związku pojawiają się dzieci. A dziecko to nie kura, która rośnie w ciągu jednego roku. Dziecko przez 20 lat życia potrzebuje opieki rodziców, co oznacza, że małżeństwo musi być trwałe. Młodzi ludzie
powinni założyć rodzinę i wychować dzieci. Jeśli to się uda, to za 20 lat Bóg będzie miał dla nich kolejne zadania. Człowiek jest stworzony dla życia dla kogoś, a nie dla siebie...” (fragment wywiadu przeprowadzonego przez Ewę Wołkanowską dla gazeta.pl, 2011) Szlachetny, prosty w formie, mądry film.
„Obietnica dzieciństwa”– „Wiem, że pewnego dnia będziemy razem, połączymy się. Wierzę, że nadejdzie taki dzień, tylko nikt nie wie, kiedy to nastąpi” – wyznaje Oktawia, bohaterka „Domu nad Missisipi” z 2005 roku, w jednej z ostatnich scen filmu. Wstrząsające wyznanie, ale też pełne optymizmu, wiary i nadziei na przyszłość. Oktawia, najstarsza z pięciorga rodzeństwa z polskiego domu dziecka, rodzeństwa adoptowanego i wywiezionego do USA przez amerykańskie małżeństwo. Początki tej adopcji Morawski z Kaczyńskim przedstawili kilka lat wcześniej w filmie „Tata, I love you”, 1999. Dziś minęło już prawie 15 lat. Piotr Morawski i Ryszard Kaczyński, wraz z operatorem Andrzejem Adamczakiem, w kolejnym, trzecim już filmowym obrazie, obserwują losy tej adopcji. Dokument „Obietnica dzieciństwa” to dzieło wieloznaczne formalnie. Z jednej strony rzucająca się w oczy forma eseju dokumentalnego, w którym zabiegi dramaturgiczne zaskakują widokiem „archiwalnych ujęć” i przedłużonym cytatem, z drugiej spójna struktura
dokumentalna, przedstawiająca jakby podsumowanie tej dramatycznej historii. Podsumowanie, ale jeszcze nie puentę, której autorzy starają się chyba unikać. Czy czekamy na czwarty film z serii, mimo że „Obietnica dzieciństwa” to już film kompletny zarówno w treści, jak i w formie? Tragiczne losy adoptowanych dzieci. Poniżanie, bicie i, co najgorsze, rozdzielenie ich wspólnoty. Przerwanie bezpośredniego kontaktu, wzajemnego wsparcia, odebranie im szansy na wspólne dzieciństwo. Wieloletnia trauma zakończona zwycięstwem braterskich więzi. Nadszedł ten dzień, o którym marzyła Oktawia. Spotkali się. Są razem. Ale ceny, jaką za to przyszło im zapłacić, Morawski z Kaczyńskim nie podają. Zachowują dystans. Ważny głos w sprawie relacji adopcyjnych. Ważny i poruszający film.
29 maja 2014, 17.00 – Na kartach pamięci Kino Kultura, Sala Rejs
1. Polska Kronika Filmowa
2. „Szczurołap”, reż. Andrzej Czarnecki, 1986
3. „Kostka cukru”, reż. Jacek Bławut, 1986
4. „Prekursor”, reż. Grzegorz Królikiewicz, 1988
5. „Fan”, reż. Wojciech Maciejewski, 1987
„Szczurołap” – Jest rok 1986. Od wprowadzenia w grudniu 1981 roku stanu wojennego minęło kilka lat. Przywódcy zdelegalizowanej Solidarności zeszli do podziemia. Dalej prowadzą walkę o wolność, o niepodległość, o przyszłość i demokrację. Społeczeństwo jest jednak zmęczone. Posłuszni sowieckim przywódcom PRL-owscy zarządcy z zegarmistrzowską precyzją likwidują kolejne punkty oporu, drukarnie, wydawnictwa, gazety, instytucje kultury i nauki oraz wszelkie przejawy niezależności. Zamykają głos muzycznym kapelom, wysyłają filmy na cenzorskie półki. Zmuszają opornych do emigracji. Półki sklepowe są puste. Po skrawki mięsa ustawiają się kilometrowe kolejki, podobnie po benzynę, papier toaletowy, meble, lodówki. Ludzie żyją jak szczury. Jeszcze ufni. Jeszcze zgodni. Jeszcze solidarni. Tylko ich przywódcy są już w podziemiu… W filmie Czarneckiego właściciele magazynów z mięsem postanawiają wytępić szkodniki. Narracja filmu jest prosta, zwyczajna, to niczym szczególnym nie wyróżniająca się opowieść o człowieku,
który tropi i zabija szczury. Jest w tym perfekcyjny, dokładny, a jak się też okaże, para się zegarmistrzostwem. Kamera bacznie śledzi każdy jego ruch. Krok po kroku. Nic nie może umknąć jej uwadze... nawet najmniejszy szelest. Obraz wędruje przez ogromne pomieszczenia chłodni, mija długie, niekończące się rzędy wiszącego na hakach mięsa. Sceny jak z filmu grozy. Z każdą chwilą widz coraz bardziej ulega hipnotycznemu czarowi poszczególnych ujęć i nagle orientuje się, że ta banalna historia opowiada o „rzeczach” niezwykle ważnych. O nas, o naszej walce z przebiegłym i przygotowanym na wszystko przeciwnikiem. Uśmiech zamiera na ustach. Jedyna nadzieja w tym, że szybko się uczymy jak przetrwać, jak zachować godność, jak przeżyć. Po prostu. Film Andrzeja Czarneckiego to wielki, uniwersalny obraz o społeczeństwie, władzy, pokusach i mądrości, to perła polskiej szkoły dokumentu. Zaliczany jest, i słusznie, do grona najwybitniejszych arcydzieł polskiej i światowej kinematografii.
„Kostka cukru”- Czechy. Pardubice. Niewielka miejscowość, położona na styku dwóch rzek: Łeby i Chrudimki. Od 1874 roku, zazwyczaj jesienią, odbywa się tam jedna z najbardziej prestiżowych gonitw z przeszkodami na świecie. Poprzez zarośnięte łąki, zaorane pola, pędzą konie i jeźdźcy, pokonując trudne przeszkody. Pędzą do utraty tchu. Ponad siły, ponad miarę. Dystans, który mają do pokonania, to blisko 6900 m. Tylko silni i wytrwali, przy odrobinie szczęścia, docierają do mety. „Wielka Pardubicka” wraz z niesamowitą sławą, zyskała też sporą falę krytyki. Budziła i budzi po dziś dzień sporo kontrowersji. Film dokumentalny Jacka Bławuta pokazuje blaski i cienie „morderczej gonitwy”. Wnikliwe oko kamery śledzi losy jej uczestników. Ludzi i koni. Konie nie wytrzymują tej presji. Strach paraliżuje ich ruchy. Padają jeden po drugim. Łamią karki. Doznają ciężkich kontuzji. Także jeźdźcy. Są jeszcze ich menadżerowie. Organizatorzy. Lekarze. Publiczność. Reżyser stawia w domyśle pytanie: czy rzeczywiście warto jest
za to wszystko płacić tak wysoką cenę? Konfrontuje, zderza ze sobą wypadki koni i ich jeźdźców z rozbawioną i wiwatującą publicznością. To dodatkowo wzmacnia odbiór i sprawia, że ten dokumentalny reportaż jest tak poruszający i niezwykły. Tak niezwykły, bo operując wybranymi środkami języka filmowego – obrazem, dźwiękiem i muzyką – na długo zapada w naszej pamięci. Gorzka „Kostka cukru” Jacka Bławuta. Film, w którym bohaterem nie jest człowiek. Człowiek jest celem. Człowiek jest adresatem tego protestu, winnym, okrutnym, ale też przebiegłym w swoich poczynaniach. Tytułowa kostka cukru jest zapłatą, zachętą, ale też okrutną nagrodą za wysiłek i poddanie się jego woli. Kostka cukru. Czy tylko?
„Prekursor”- Procesy polityczne i społeczne, zachodzące w Polsce w epoce PRL-u, miały ogromny wpływ na rozwój i poziom polskiej kultury i nauki. Określały zakres swobód twórczych, możliwości publicznego wypowiadania się, a także decydowały o kształcie instytucji życia kulturalnego czy rozwoju polskiej nauki. Trudno jest w sposób jednoznaczny i oczywisty oddać świadectwo tamtych czasów i pokazać, w jakich warunkach funkcjonowało polskie środowisko kulturalne i naukowe, bowiem w zależności od momentu historycznego różnie kształtowało się życie społeczne i polityczne. Jedno jest pewne, inwigilacja, zakazy, nakazy, brak swobody, cenzura – to słowa, które wtedy nieustannie towarzyszyły polskim artystom i, co najbardziej zaskakujące, również naukowcom. Każda niezależna i artystyczna działalność, innowacyjny projekt, wynalazek czy eksperyment naukowy, były natychmiast tłumione, a pracownicy odpowiednich Wydziałów KC PZPR mieli pełne ręce roboty, śledząc wszystkie, choćby najmniejsze przejawy braku
podporządkowania się panującym regułom. Ci, którzy zaakceptowali zaistniałą sytuację, mogli liczyć na pomoc partyjnych działaczy, zaś ci, którzy nie chcieli, toczyli żmudną walkę z reżimem, za którą często płacili zbyt wysoką cenę. Niezwykły esej dokumentalny Grzegorza Królikiewicza jest tego namacalnym przykładem. Poprzez sylwetkę wybitnego polskiego naukowca, twórcy szkoły cybernetycznej, Mariana Mazura, ilustruje dramatyczne losy ogromnie uzdolnionych ludzi nauki. Świadomie wprowadzone elementy inscenizacyjne, choćby diwa operowa w kontrastującej czerwieni, wzbogacają doznania i emocje, jakie towarzyszą nam przy percepcji tego wyjątkowego obrazu. To niebywałe, że w ciągu zaledwie kilku minut reżyser wykłada nam kwintesencję minionej epoki, tego, czym był PRL i jak bardzo odcisnął swoje piętno na polskiej kulturze i nauce. Wybitna lekcja naszej historii. Ale czy tylko naszej?
„Fan” - Połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Dopiero co zakończył się, wprowadzony w grudniu 1981 roku, stan wojenny. Rządzące Polską władze komunistyczne nie kontrolują jednak głębokich przemian społecznych. W pozornie uporządkowanym kraju najtrudniej jest im znaleźć drogę do ludzi młodych. Dotrzeć do ich oczekiwań, pragnień czy uczuć. Nie udają się żadne próby indoktrynacji. Młodzi ludzie żyją w swoim świecie, najczęściej i najgłębiej oddają się muzyce. Kultowe kapele zawładnęły ich emocjami, a teksty piosenek przemycają, mimo czujności cenzury, antyrządowe treści. Podtrzymują ideę przemian i wolności. Perfect, Maanam, Lady Pank, Lombard, Oddział Zamknięty, Republika… można by tak długo wyliczać. W 1984 roku zespół „Maanam” odmawia wystąpienia na Koncercie Przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Kapela natychmiast zostaje umieszczona na czarnej liście komunistycznej cenzury. Obok zakazu występów publicznych zostaje też zdjęta z anten radiowych, ekranów telewizyjnych i łam prasy. Na odpowiedź młodych
nie trzeba długo czekać. Jak grzyby po deszczu powstają fankluby zespołu. Film dokumentalny Wojciecha Maciejewskiego przedstawia działalność takiego fanklubu. Film dokumentalny Wojciecha Maciejewskiego przedstawia działalność takiego fanklubu. Czym wyróżnia się na tle innych? Dlaczego opowieść o nim jest tak ciekawa i godna uwagi? Bohater filmu, Wiesław Ciasnowski, prywatnie zafascynowany twórczością „Maanamu”, to zaufany działacz reżimu. Dyrektor Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Warszawie i jednocześnie Przewodniczący Koła Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, kuźni przyszłych działaczy partyjnych. Jego idea jest prosta. Przyciągnąć młodzież do klubu. Zachwycić Korą (Kora Jackowska – wokalistka „Maanamu”), a następnie, na zebraniach Koła ZSMP, poddać jej teksty szczegółowej analizie w taki sposób, aby odnaleźć w nich cytaty z pism Włodzimierza Iljicza Lenina.