Szmidt i Jachiewicz byli sobie przeznaczeni. Aktor najpierw zagrał jej męża, później nim został
12.08.2018 | aktual.: 13.08.2018 09:55
Jest cenionym aktorem, reżyserem i malarzem, ale przede wszystkim zapalonym aktywistą, który postawił sobie za cel popularyzację sztuk pięknych i zachowanie dziedzictwa kulturowego. Za co uhonorowano go tablicą pamiątkową w Alei Sław w Zamościu.
Stefan Szmidt (który niedawno obchodził 75. urodziny) wraz z ukochaną żoną, aktorką Alicją Jachiewicz-Szmidt, założył Fundację Kresy 2000 Dom Służebny Polskiej Sztuce Słowa Muzyki i Obrazu, która zajmuje się propagowaniem kultury wśród okolicznych mieszkańców. Aktor regularnie organizuje zajęcia artystyczne, koncerty i spektakle, by jak najwięcej osób zarazić swoją pasją.
Historia pary to prawdziwe love story. Spotkali się wiele, wiele lat temu i od tamtej pory są nierozłączni.
Pierwsze spotkanie
Stefan Szmidt talent aktorski przejawiał już jako młody chłopak. Należał do szkolnego teatru w liceum w Biłgoraju, a prowadząca go nauczycielka była przekonana, że jej ucznia czeka świetlana przyszłość. Tą nauczycielką była ciotka Alicji Jachiewicz. Przyszła aktorka wciąż słuchała o tym "niezwykle zdolnym chłopaku".
- Miała mi go nawet przedstawić, ale wciąż nie było okazji. Potem on studiował w Warszawie, a ja w Krakowie - wspominała Jachiewicz w "Super Expressie".
Spotkali się dopiero wiele lat później w krakowskim Teatrze Bagatela
- Pomyślałem sobie, że jest piękną, młodą kobietą. Olśniła mnie swoją urodą - opowiadał Szmidt.
Prawdziwa miłość
Na Jachiewicz Szmidt również zrobił niezapomniane wrażenie. Wiedziała, że oto spotkała wreszcie mężczyznę, u boku którego chciałaby spędzić resztę życia.
- Dał mi poczucie bezpieczeństwa, to nie była szalona miłość, dla której traci się głowę, ale takie bardzo głębokie i prawdziwe uczucie. Zobaczyłam w Stefanie człowieka, któremu mogę zaufać. Miałam wrażenie, jak byśmy się znali od zawsze, a przecież nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy - wspominała aktorka w "Super Expressie".
W grudniu 1975 roku, gdy Jachiewicz spóźniła się na pociąg, Szmidt zaproponował, że sam zawiezie ją na plan zdjęciowy do Warszawy. Na noc zatrzymali się w hotelu, w osobnych pokojach. Szmidt wstał pierwszy, by wypastować aktorce buty i zrobić śniadanie. Była zachwycona.
Zagrał męża przyszłej żony
Potem Szmidt odprowadził ukochaną do studia filmowego - gdzie okazało się, że aktor, który miał zagrać męża Jachiewicz w "Zofii", nie dotarł na miejsce.
- Ryszarda Hanin, opiekunka mojego roku w szkole teatralnej, która grała w tym filmie tytułową bohaterkę, stwierdziła, że po co mają kogoś szukać, skoro przypadkowo jest Stefan. Reżyser jej pomysł zaakceptował i tak zagrałem męża swojej przyszłej żony. Jak się po latach okazało nie po raz ostatni - opowiadał Szmidt w "Super Expressie".
Niedługo potem wzięli ślub i zostali rodzicami.
- Po trudnych, niespełnionych poprzednich związkach wreszcie znaleźliśmy miłość. Chcieliśmy być rodziną i to nam się udało - dodawał aktor.
Przeprowadzka na wieś
Oboje marzyli o przytulnym domu, w którym mogliby wieść spokojne, beztroskie życie. Postanowili więc wrócić w rodzinne strony Szmidta. Kupili ziemię w malutkiej wsi Nadrzecze koło Biłgoraja i zamieszkali w drewnianym, stuletnim domu. Razem stworzyli Fundację Kresy 2000. Chcieli zachęcić okolicznych mieszkańców do udziału w wydarzeniach artystycznych.
- Tutaj nieustannie czerpiemy inspirację do twórczych działań i sami decydujemy o swoim losie. Odwiedza nas każdego roku mnóstwo przyjaciół. Współpracujemy z muzeami, galeriami i szkołami. Upowszechniamy wiedzę o tradycjach ziem kresowych – mówiła Jachiewicz w "Życiu na gorąco".
Zawsze razem
Pochłonięty obowiązkami Szmidt rzadziej pojawia się ostatnio na ekranie, ale podkreśla, że jest to jego własna decyzja.
- Propozycje pojawiają się od czasu do czasu, jednak ostatnio rzadko były na tyle interesujące, aby warto było dla nich odłożyć ważniejsze dla mnie inne pomysły i zobowiązania - tłumaczył w "Rzeczpospolitej". - Nie narzekam na brak możliwości, aby realizować się jako aktor czy reżyser.
Jachiewicz i Szmidt są małżeństwem od 42 lat.