"Szybcy i wściekli" – wszystkie części bez tajemnic. Oto ciekawostki, o których nie miałeś pojęcia
"Szybcy i wściekli" to jedna z najbardziej dochodowych serii filmowych w historii. Do tej pory produkcje tworzące jedyną w swoim rodzaju samochodową sagę zarobiły na siebie łącznie około 4 miliardów dolarów, stając się tym samym największą franczyzą studia Universal. Do kin trafiła właśnie ósma odsłona "Szybkich i wściekłych", która ponownie zaoferuje nam wiele niezwykłych emocji. Z okazji premiery filmu przedstawiamy kilka ciekawostek związanych z tą wyjątkową serią.
Setki scen z udziałem najlepszych kaskaderów, tysiące samochodów, wśród których znalazło się wiele modeli wyprodukowanych specjalnie na potrzeby twórców, długie godziny spędzone na postprodukcji w celu uatrakcyjnienia obrazu efektami specjalnymi – to po krótce można opisać proces powstawania każdego filmu z serii "Szybcy i wściekli". Producenci jednej z najbardziej dochodowych kinowych franczyz w historii musieli wielokrotnie się natrudzić, by ich dzieła mogły zachwycić rozmachem widzów na całym świecie. Od ponad 15 lat "Szybcy i wściekli" oferują nam niesamowitą przygodę i niemal dosłownie wsadzają nas za kółka najszybszych samochodów. Fani filmowej jazdy bez trzymanki mają teraz okazję ponownie spotkać się z Dominikiem Toretto i jego szajką. Ósma odsłona "Szybkich i wściekłych" weszła właśnie na ekrany polskich kin. Z tej okazji prezentujemy kilka ciekawostek związanych z poprzednimi częściami serii.
"Szybcy i wściekli" (2001)
Wszystko zaczęło się w roku 2001 dzięki Robowi Cohenowi. Jego pierwsza część "Szybkich i wściekłych" okazała się hitem, który na zawsze odmienił oblicze nowoczesnego kina akcji. Widzowie pokochali opowieść o młodym policjancie, który wkrada się w szeregi gangu biorącego udział w nielegalnych wyścigach tuningowanych samochodów. Duet Vin Diesel – Paul Walker idealnie współpracował na ekranie i oczywiste było, że prędzej czy później wykreowani przez tych aktorów bohaterowie powrócą w kolejnym filmie. Niewiele jednak brakowało, by Diesel wystąpił w pierwszych "Szybkich i wściekłych" u boku kogoś innego. Początkowo do roli Briana O'Connera przymierzano m.in. Marka Wahlberga, Christiana Bale'a, a także… Eminema! Co ciekawe, o angaż w filmie starała się Natalie Portman, Ostatecznie postać Mii przypadła Jordanie Brewster. Sama praca nad produkcją była dla twórców wielkim wyzwaniem. Podczas finałowej sceny wyścigu na pustynki użytych zostało dokładnie 1500 sportowych samochodów!
"Za szybcy, za wściekli" (2003)
Sukces "Szybkich i wściekłych" musiał doprowadzić do powstania sequela. Druga odsłona serii zatytułowana "Za szybcy, za wściekli" w reżyserii Johna Singletona podtrzymała poziom swojej poprzedniczki, choć zabrakło w niej Vina Diesela. Początkowo aktor miał ponownie wcielić się w Dominika Toretto, ale wraz z reżyserem Robem Cohenem zaangażował się w pracę nad filmem "xXx". Podczas kręcenia "Za szybkich, za wściekłych" doszło do groźnego wypadku. Scena ukazująca zderzenie Corvetty z Fordem Mustangiem była efektem błędu kaskadera i nie była ujęta w scenariuszu. Efekt uzyskany przez kierowcę był na tyle spektakularny, że postanowiono go umieścić w produkcji. Samemu kaskaderowi na szczęście nic się nie stało. Skoro o samochodach mowa, warto dodać, że Nissan Skyline, którym na początku obrazu ściga się O'Connor był własnością odtwórcy roli – Paula Walkera.
"Szybcy i wściekli: Tokio Drfit" (2006)
"Szybcy i wściekli: Tokio Drift" Justina Lina to jedna z mniej udanych części serii. Przeciwnicy zarzucają jej, że zatraciła ona swój pierwotny klimat. Twórcom produkcji nie można jednak zarzucić operowanie półśrodkami. W trakcie prac uszkodzonych zostało ponad 100 samochodów i 2000 opon. "Tokio Drift" było zatem sporym kinowym przedsięwzięciem. Na scenach ulicznych zatrudniono ponad 600 statystów. Co ciekawe, w filmie pojawia się podarowany przez Volkswagena prototyp modelu R32. Twórcy obrazu dostali od koncernu cztery sztuki tego wyjątkowego modelu.
"Szybko i wściekle" (2009)
Vin Diesel i Paul Walker powrócili do serii w roku 2009 wraz z premierą "Szybko i wściekle". Filmem tym Justin Lina zrehabilitował się za średnio udane "Tokio Drift" i wprowadził franczyzę na dawne tory. Reżyser postanowił, że kolejna odsłona "Szybkich i wściekłych" stanie się pełnoprawnym kinem akcji. Zabieg ten okazał się strzałem w dziesiątkę, a stęsknieni za dawnymi bohaterami fani pierwszej odsłony franczyzy dostali produkt doskonałej jakości. Jego znakiem rozpoznawczym stały się oczywiście piękne samochody. Jeden z nich – Nissan Skyline GT-R R34 – został skradziony tuż po premierze obrazu "Szybko i wściekle". Jak się potem okazało, maszyna znalazła się w gronie trzech modeli R34 zajętych przez agentów federalnych. Tu jednak trop za samochodem urywa się i do dziś nie wiadomo, co stało się z tą motoryzacyjną perełką.
"Szybcy i wściekli 5" (2011)
"Szybcy i wściekli 5" mieli kontynuować to, co Justin Lin zapoczątkował w poprzedniej części. Od teraz seria miała dostarczać widzom jeszcze więcej adrenaliny i tym samym zapewniać im więcej rozrywki. Zadbać o to miała ponownie stara obsada wzmocniona Dwyanem Johnsonem, który pojawił się już w obsadzie "Szybko i wściekle". Dodatkowe efekty specjalne nie byłyby możliwe do uzyskania bez skrupulatnej pracy montażystów i grafików komputerowych. Część ujęć była jednak tworzona bez użycia CGI. Przykładem jest chociażby ujęcie, w którym ciężarówka uderza w nadjeżdżający pociąg. Zderzenie to okazało się tak niebezpieczne, że niemal nie doprowadziło do wykolejenia się maszyny!
"Szybcy i wściekli 6" (2013)
"Szybcy i wściekli 6" zarobili na siebie ponad 780 milionów dolarów. Film ten ugruntował markę i pokazał, że w głowie twórców jest jeszcze kilka pomysłów na uatrakcyjnienie serii. Miłośnicy motoryzacji powinni wiedzieć, że pojawiający się na ekranie Dodge Daytona to samochód wykonany specjalnie na potrzeby produkcji. Pojazd powstał na bazie starego modelu, którego wartość szacuje się na około 5 tysięcy dolarów. Efekt prac mechaników trzeba uznać za piorunujący, bo auto prezentuje się wręcz wybornie!
"Szybcy i wściekli 7" (2016)
"Szybcy i wściekli 7" byli swojego rodzaju hołdem dla Paula Walkera, który w trakcie prac nad filmem zginął, o zgrozo, w wypadku samochodowym. Wielka tragedia postawiła twórców przed sporym dylematem. Należało bowiem podjąć decyzję, co dalej zrobić z postacią graną Briana. Ostatecznie zadecydowano, że brakujące sekwencje zostaną nakręcone przy użyciu technologii CGI, a do roli O'Connora zatrudniono czterech różnych aktorów, których twarze zostały w postprodukcji zamienione na twarz Walkera. Finalnie pomysł okazał się trafiony, a widzowie tłumnie przybyli do kin, by po raz ostatni zobaczyć ulubionego aktora w akcji. Siódma część "Szybkich i wściekłych" zarobiła na siebie ponad półtora miliarda dolarów i zajmuje szóstą lokatę w rankingu najbardziej dochodowych filmów w historii.