RecenzjeTak złego finału nie było od czasu "Gry o tron". Twórcy "Yellowstone" zamęczyli widzów [RECENZJA]

Tak złego finału nie było od czasu "Gry o tron". Twórcy "Yellowstone" zamęczyli widzów [RECENZJA]

Najpierw długie oczekiwanie na finał hitu, a potem, gdy już został w końcu nakręcony i wyemitowany, błaganie o koniec męczarni. Twórcy "Yellowstone" dokonali niemal niemożliwego - nakręcili najdłuższe i najnudniejsze pożegnanie ze wspaniałym serialem. Czy to się w ogóle miało prawo udać?

Kevin Costner w serialu "Yellowstone"
Kevin Costner w serialu "Yellowstone"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Karolina Grabińska

Historię początku końca "Yellowstone" znają już chyba wszyscy, nawet ci, którzy nie byli fanami serialu. Wszystko zaczęło się od konfliktu odtwórcy głównej roli Kevina Costnera z twórcą hitu, Taylorem Sheridanem. Aktor postanowił poświęcić się pracom nad dziełem życia, czyli filmem "Horyzont". Z kolei Sheridan nie zamierzał iść gwiazdorowi na rękę i dopasowywać się do jego grafiku. Rozpoczął zdjęcia do ostatniego sezonu "Yellowstone" bez Costnera, a ten ogłosił, że na plan nie wróci. Dziś trudno powiedzieć, co się tam naprawdę stało, ale na pewno zadziałało na niekorzyść serialu.

Fani czekali ponad rok na ostatnie sześć odcinków piątego sezonu serii o rodzinie Duttonów. Dziś żałują, że w ogóle nadeszły. Te kilka epizodów zniszczyło serial, który był jednym z największych hitów telewizji (w USA) i streamingu (w Europie). Po emisji finałowego odcinka chcę jak najszybciej zapomnieć o tym, ile czasu poświęciłam Duttonom i ich ranczu w Montanie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wspaniała seria

Gdy w 2018 roku Taylor Sheridan wypuścił pierwsze odcinki serialu o rodzinie ranczerów, niewielu wierzyło w sukces projektu. Szybko okazało się jednak, że historia o toksycznych bogaczach z Montany, którzy walczą nie tylko między sobą, ale również z całym światem o swoje ziemie i majątek, podbiła serca widzów na całym świecie. Pierwszy sezon przyciągał przed ekrany średnio 5 mln widzów na odcinek, co czyniło go najchętniej oglądanym nowym serialem telewizji kablowej w 2018 roku. Najlepsze wyniki oglądalności osiągnął czwarty i piąty sezon. Premiera pierwszego odcinka finałowej serii przyciągnęła rekordowe 16 mln widzów.

Nie ma co ukrywać, że główną i najjaśniej świecącą gwiazdą "Yellowstone" był Kevin Costner, który niejako wrócił do łask dzięki roli Johna Duttona. Wcześniej, przez wiele lat, głównie wspominano jego stare, świetne role, a nowe zbywano milczeniem. Postać nestora rodu Duttonów, który ma czwórkę dzieci, grupę kowbojów i wielkie ranczo na utrzymaniu, wzbudzała wiele emocji. Costner grał w serialu zimnego i bezwzględnego bogacza, który ma swoje zasady i silne przekonanie o ich słuszności.

Oprócz jego doskonałej roli serial przyciągał dynamiczną fabułą, niekończącymi się zwrotami akcji i dobrze rozpisanymi bohaterami drugiego planu. W "Yellowstone" nie było zbędnych postaci i niepotrzebnych scen. Każda wnosiła coś nowego, ważnego dla dalszej części historii.

Twórcy nie oszczędzali bohaterów i... widzów. Bywało, że ginęła, wydawało się, kluczowa dla fabuły postać, jeden z głównych bohaterów. To tylko dodawało emocji i powodowało, że trudno było oderwać się od kolejnych wątków. Z wypiekami na twarzy śledziliśmy kolejne poczynania Johna, a także konflikt pomiędzy jego dziećmi. Przez kilka sezonów fani próbowali odgadnąć, co brat Jamie Dutton (w tej roli Wes Bentley) mógł zrobić siostrze Beth (Kelly Reilly), że ta go znienawidziła na resztę życia. Rozwiązanie tej zagadki było tak szokujące, że nikt nie miał prawa się tego wcześniej domyślić.

Fatalny finał

Co się stało, że po pięciu sezonach nagle serial stracił tempo i sens? Trudno powiedzieć. Widać było, że twórcy nie byli przygotowani na odejście Kevina Costnera, a brak jego postaci zrobił z finału "Yellowstone" tani i, co gorsza, nudny melodramat. Nie ma na to wytłumaczenia, ale nie ma też usprawiedliwienia.

Już w pierwszym odcinku finałowego sezonu dowiadujemy się, jak i na czyje polecenie zginął John Dutton. Fani serii nie mogli wybaczyć Sheridanowi, że tak źle poprowadził ten wątek. Bohater zostaje znaleziony z raną postrzałową głowy w łazience w willi gubernatora. Na ekranie przez krótki moment widać zakrwawione ciało mężczyzny (bez twarzy aktora), ale nie należy ono do Costnera. Oficjalna wersja mówi, że Dutton popełnił samobójstwo. Kilka scen później staje się jednak jasne, że było to morderstwo i od razu wiadomo, kto je zlecił.

Fani nie kryli oburzenia po takim rozwiązaniu sprawy. Media społecznościowe zalały komentarze, krytykujące twórców. "John Dutton zasłużył na to, by odejść jak gladiator, a nie jak ofiara. To całkowicie przeczy serialowi. W ogóle nie jestem fanem tego, jak 'Yellowstone' poradziło sobie z odejściem Costnera" - brzmiał jeden z nich. "Czekałem dwa lata na nowy odcinek, żeby po trzech minutach oglądania zmienić kanał" - pisał kolejny.

Gdy w pierwszym odcinku finału rozwiązano najważniejszą zagadkę, a do końca serialu pozostało 5 epizodów, nasuwało się pytanie, co jeszcze może się stać? Otóż wydarzyło się wielkie nic. Co prawda twórcy próbowali wrócić do pomysłów z poprzednich sezonów i wzbudzić emocje uśmiercając kolejnych bohaterów, ale tym razem wydawało się to zupełnie bezsensowne. Odcinki dłużyły się, nie wnosiły nic nowego. Aktorzy bez Costnera wydawali się grać nad wyraz teatralnie, jakby przesadzona mimika czy reakcja, miała zrekompensować brak pomysłu na poprowadzenie postaci.

W szóstym, finałowym odcinku ta wspomniana maniera osiągnęła punkt kulminacyjny. Serialowa Beth po pogrzebie ojca (tak, na pogrzeb Johna Duttona czekaliśmy 5 długich odcinków) postanawia raz na zawsze rozprawić się ze znienawidzonym bratem. Ich walka wygląda, jakby miała być wyemitowana w parodii serialu, a nie w najważniejszym epizodzie.

Tak złego zakończenia dobrego serialu nie było od czasu pamiętnej "Gry o tron" w 2019 roku. Finał okazał się najbardziej krytykowanym i najniżej ocenianym odcinkiem w historii serii. Podobny los może spotkać "Yellowstone". A szkoda, bo była to produkcja z ogromnym potencjałem i szansą na zapisanie się w historii obok takich hitów jak choćby "Sukcesja".

Wszystkie sezony "Yellowstone" można oglądać na platformie SkyShowtime.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o nowości Prime Video, czyli "Gąsce", sprawdzamy, jak prezentuje się "Diuna: Proroctwo" i zachwalamy "Matki Pingwinów". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)