To wszystko przez kobiety. Jak "Prawy chłopak" przeszedł na lewą stronę
"Prawy chłopak" to film dokumentalny, w którym widzowie bliżej poznają prawicowe środowisko młodych mężczyzn. Jego twórczynią jest lewicowa reżyserka, a bohaterem tytułowy prawicowiec. Niespodzianką jest fakt, że po jego skrajnych poglądach nie ma już śladu. Jak to możliwe?
Marta Ossowska, Wirtualna Polska: Lewaczka spotyka prawaka i postanawia nakręcić o nim film. Bez założonej tezy?
Hania Nobis, reżyserka: Pochodzę z Białegostoku, więc trochę się naoglądałam prawicowych manifestacji, choć zawsze stałam po drugiej stronie. Postanowiłam jednak wyjść ze swojej lewicowej, artystycznej bańki i dowiedzieć się czegoś więcej o ludziach o odmiennych poglądach. Spotkałam się z zarzutami, po co oddaję głos radykalnej prawicy, ale nie uznaję w sztuce pojęcia polityki "no platform", interesowała mnie ludzka historia.
A ty Antoni nie miałeś obaw, że zostaniesz wykorzystany w celu przedstawienia prawicowych grup w najgorszym świetle?
Antoni Kamiński, bohater dokumentu "Prawy chłopak": Dużo osób w moim otoczeniu twierdziło, że tak będzie, ale zaufałem Hani i doceniłem to, że chciała wyjść poza schemat. Potraktowałem ten film jako przygodę i cieszę się, że mam taką pamiątkę z ważnych lat mojego życia, gdy poznawałem siebie.
PRAWY CHŁOPAK - zwiastun
Co czujesz, widząc na ekranie chłopaka, który o homoseksualistach mówił pederaści i publicznie odmawiał różańce w intencji ich nawrócenia? Dziś jesteś zupełnie inną osobą, chodzisz w Paradach Równości.
Antoni: Bardzo ciężko mi się na siebie patrzy, bo tak wiele się zmieniło. Mam poczucie, że ten rozdział mojego życia jest już zamknięty. Inaczej oceniam różne sytuacje z przeszłości, mimo że wierzę, że zachowałem wciąż te same wartości. Siłą tego filmu jest szczerość, przed kamerami byłem sobą, niczego nie udawałem, to były moje wybory. Pewnie ciężko w to uwierzyć, ale przypadkowo zdarzyło się tak, że w trakcie powstawania filmu przeszedłem radykalną zmianę światopoglądową, Hania ani inni członkowie ekipy nie mieli na to wpływu.
Hania: My też cały czas konfrontowaliśmy swój światopogląd, wchodziliśmy w ten prawicowy świat z różnymi lękami i stereotypami, a dostrzegliśmy też jego pozytywną stronę. Na przykład, gdy chłopacy z bractwa przez kilka godzin budowali w lesie most, byli w tym zgrani i zgodni, a ja zdałam sobie sprawę, że w moim środowisku indywidualizm gra na tyle dużą rolę, że takie grupowe dokonanie robiło na mnie kolosalne wrażenie.
Też złapałam się na poczuciu zazdrości, że zaangażowane bycie razem i wspólne działanie przychodzi im tak łatwo.
Hania: Po lewej stronie bardzo wierzymy w kolektywność, ale często nie możemy jej osiągnąć, bo ciężko jest wypracować mechanizmy, które by temu sprzyjały. Dostrzeżenie tego było dla mnie trudne, bo to tak jakby moje przekonania były impresją. Zresztą to nie tylko moje wrażenie. Gdy nasz silnie lewicowy montażysta zobaczył sceny z chłopakami, powiedział: kurczę, jak ja im zazdroszczę, brakuje mi takich męskich grup, z którymi mógłbym robić coś sensownego, a nie tylko spotkać się na piwo.
Antoni, co dawało ci uczestnictwo we wspólnotach religijnych o charakterze mocno prawicowym?
Antoni: Lubiłem w taki sposób spędzać wolny czas. Całym sobą angażowałem się w organizowanie na wrocławskim rynku publicznych różańców w obronie prześladowanych chrześcijan czy o odnowę moralną narodu polskiego. Praktycznie co dwa tygodnie zgłaszałem zgromadzenia, prowadziłem te różańce, nosiłem sztandary.
Gorliwie wierzyłeś, że to, co robisz ma sens, czy bardziej cieszyło cię to, że jesteś tak zaangażowanym członkiem grupy?
Antoni: Myślę, że to i to. Na tamtym etapie życia robiłem to, co było dla mnie dostępne, nie znałem innych możliwości.
Aż poznałeś kobietę, która wywróciła twoje życie do góry nogami.
Antoni: Odkrycie bliskości i miłości z kobietą było dla mnie czymś nowym, a gdy zaczęło to się kłócić z moimi poglądami religijnymi, po raz pierwszy znalazłem się w konflikcie wewnętrznym. Musiałem wybrać, co jest dla mnie ważniejsze: Kościół czy dziewczyna.
Wydaje mi się bardzo nietypowe to, że religijny chłopak związał się z niewierzącą dziewczyną i dla niej kwestia wiary również początkowo nie stanowiła problemu.
Antoni: Zawsze gdy poznawałem drugiego człowieka, najważniejsza dla mnie była jego wrażliwość i wartości, które wyznaje. Dziś podział na prawicę czy lewicę wydaje mi się zupełnie zbędny. Choć nadal jestem osobą wierzącą, zupełnie inaczej postrzegam wiarę i nie czuję potrzeby przypisywania sobie jakiejś etykiety, łączenia tego z konkretnymi instytucjami. Wciąż rozwijam swoje życie duchowe wraz z narzeczoną, planujemy założenie rodziny i ślub, ale nie będzie to ślub kościelny.
Na ekranie widzimy też momenty, gdy po zmianie poglądów i w trakcie poszukiwania nowej drogi Antoni był bardzo zagubiony i samotny. Ale przecież cały czas towarzyszyła mu ekipa filmowa. Jako reżyserka zdecydowałaś, aby nie wchodzić w dialog ze swoim bohaterem przed kamerami. Skąd taki wybór?
Hania: To było działanie intuicyjne. Zabierając się za temat radykalnej prawicy, wiedziałam, że typowy widz będzie uprzedzony, a zależało mi na tym, aby w ciągu tego niespełna półtoragodzinnego seansu zdobył się na empatię. Dlatego bliska obecność kamery, która praktycznie oddycha z bohaterem, wydała mi się najlepszą metodą, bez obnażania czwartej ściany. Dzięki temu mam wrażenie, że łatwiej poczuć świat, w jakim obracał się mój bohater.
I to do tego stopnia, że wydaje mi się, że dawni koledzy z bractwa po zobaczeniu tego filmu pomyślą: widać, że z nami Antoni był szczęśliwy, miał poczucie sensu, a potem się pogubił.
Hania: Dokładnie z takimi reakcjami z ich strony się spotkaliśmy i uważam, że w pełni mają do tego prawo. Na tę samą sytuację można patrzeć z różnych perspektyw. Jeden chłopak z bractwa powiedział nam, że to dość oklepana historia, bo gdy w relacji z kobietą pojawia się problem fizyczności to mężczyźni się deradykalizują. Był rozczarowany, bo spodziewał się bardziej zaawansowanego scenariusza, a to z jego perspektywy taka typowa historia odejścia od zasad wiary.
Antoni: Prawda jest taka, że na podstawie filmu nikt nie jest w stanie mnie w pełni poznać i zrozumieć moje uczucia. To tylko wybrany fragment mojego życia, ale wystawiając go na widok publiczny, poddaję się ocenie.
Bo paradoksalnie stworzyliście film o tym, jak kobiety zmieniają świat. Zmieniła cię miłość.
Antoni: Miłość zmieniła moje inicjały.
Film "Prawy chłopak" od 15 września dostępny na platformie HBO Max
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat "One Piece" Netfliksa, masakrujemy "Ślub od pierwszego wejrzenia" i "Żony Warszawy", a także rozwiązujemy "Problem trzech ciał" i innych nadchodzących ekranizacji. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.