TOP 10: Arcydzieła za grosze
13.09.2012 | aktual.: 10.04.2017 13:13
Głównym argumentem filmowców w dyskusji o kondycji polskiego kina jest brak funduszy. Bo skoro nie ma pieniędzy, nie można nakręcić wartościowej produkcji, zdolnej przyciągnąć do kin tłumy widzów. Nic bardziej błędnego. Dowodem na to są filmy wymienione w tej galerii!
„Pieniądze to nie wszystko”* – tytuł komedii Juliusza Machulskiego bardzo adekwatnie ilustruje podejście zachodnich twórców, którzy mimo bardzo ubogich środków byli w stanie nakręcić *małe arcydzieła.
Z jednej strony cięli koszty i ograniczali wydatki, z drugiej dysponowali ciekawym scenariuszem i wyobraźnią* – dwiema rzeczami, na które nad Wisłą najwyraźniej jest deficyt*.
''Blair Witch Project'', reż. Daniel Myrick i Eduardo Sánchez, 1999
"Blair Witch Project" uważany jest za **najsłynniejszy marketingowy fenomen w historii kina.
Produkcja kosztowała jedyne 600 tys. dolarów, a zarobiła aż 248,3 mln, przy okazji zapoczątkowując modę na tzw. found-footage („znaleziony materiał filmowy”), która trwa w najlepsze do dziś.
''Sprzedawcy'', reż. Kevin Smith, 1994
"Sprzedawcy" to najważniejszy debiut filmowy lat 90.
To na wpół amatorska produkcja nakręcona po kosztach przez kilku przyjaciół, która w szybkim czasie stała się również filmem kultowym zarówno w Stanach, jak i Europie.
"Clerks" ujawniło talent reżyserski Kevina Smitha, samouka wychowanego na komiksach i kasetach wideo.
Produkcja kosztowała jedyne 27 tys. dolarów (na kwotę złożyły się m.in. pieniądze, które reżyser miał przeznaczyć na studia) i w dość szybkim czasie zarobiła 3 mln.
''Swobodny jeździec'', reż. Dennis Hopper, 1969
Głośny debiut reżyserski Dennisa Hoppera z 1969 roku w pełni zasłużenie nazywany jest jednym z najbardziej kultowych i najważniejszych filmów w historii amerykańskiej kinematografii.
"Easy Rider", kosztujący zaledwie 340 tys. dolarów, to film portretujący rewolucję obyczajową, głoszący pochwałę indywidualizmu i młodzieńczego buntu, który dla pokolenia lat 60. i 70. był symbolem zachodzących przemian.
I choć zarówno reżyser, jak i autor scenariusza i producent - Peter Fonda i Jack Nicholson - po latach odżegnali się od kontrkulturowej wymowy filmu, to "Easy Rider" nadal inspiruje kolejne pokolenia. Do tej pory zarobił ok. 42 mln dolarów.
''El Mariachi'', reż. Robert Rodriguez, 1992
Tworząc swój pełnometrażowy debiut Robert Rodriguez musiał zmierzyć się z obowiązkami reżysera, scenarzysty i producenta.
Nakręcony za niewielkie pieniądze "El Mariachi" doczekał się statusu filmu kultowego, a przez niektórych stawiany jest nawet wyżej od "Desperado" czy "Pewnego razu w Meksyku".
Reżyser musiał oszczędzać na każdym kroku, żeby zamknąć się w kwocie 7 tys. dolarów. Aby ciąć koszty Rodriguez zatrudnił kilku ludzi z półświatka, namówionych i opłaconych przez reżysera z jego miesięcznej pensji w... szpitalu. Opłacało się – film zarobił 2 mln dolarów!
''Martwe zło'', reż. Sam Raimi, 1981
Zanim Sam Raimi poszedł w zupełną komercję i zaczął kręcić obrazy pokroju „Spider-mana”, specjalizował się w niskobudżetowych horrorach, które do dziś mają ogromną rzeszę fanów.
Takim filmem był jego pełnometrażowy debiut (przedtem nakręcił krótkometrażowy „Within the Woods”) zatytułowany „Martwe zło”.
Makabryczny horror raczący widzów drastycznymi, choć nie do końca poważnymi scenami, został nakręcony za śmiesznie małe pieniądze (375 tys. dolarów) i do dziś uchodzi za arcydzieło gatunku.
''Moje wielkie greckie wesele'', reż. Joel Zwick, 2002
Komedia obyczajowa w reżyserii Joe Zwicka (m.in. serial „Pełna chata”) przeszła do historii jako film, po którym nikt tak naprawdę wiele się nie spodziewał.
Dlatego można tylko wyobrazić sobie jakie było zdziwienie producentów, kiedy po kiepskim otwarciu na „Moje wielkie greckie wesele” zaczęły walić tłumy.
Film zarobił w sumie ponad 370 mln dolarów – niezła sumka, jeśli weźmie się pod uwagę, że na jego produkcję wyłożono zaledwie 5 mln.
''Napoleon Wybuchowiec'', reż. Jared Hess, 2004
Olbrzymia popularność „Napoleona Wybuchowca” musiała również nieźle zdziwić jego producentów. * Niezależna komedia o ekscentrycznym szkolnym safandule, który mieszka z bratem, babcią i jej introwertyczną lamą, *wywołała niemałe zamieszanie i zarobiła 46 mln dolarów.
Wynik naprawdę imponujący, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę budżet opiewający* na jedynie 400 tys. dolarów.*
W tym przypadku również oszczędzano na wszystkim, wliczając w to gaże aktorów. Jon Heder, odtwórca głównej roli otrzymał jedyne 1000 dolarów…
''Paranormal Activity'', reż. Oren Peli, 2007
Sugestywny horror Orena Peliego to niekwestionowany król filmów, które mimo małych, a czasem nawet mikrobudżetów, zawojowały kina i podbiły serca publiczności.
Obraz, który kosztował 15 tys. dolarów, tylko w samych Stanach zarobił ich ponad 100 milionów!
Paradokumentalna formuła w jakiej nakręcono "Paranormal Activity" tak bardzo spodobała się widzom, że do tej pory nakręcono dwa sequele filmu,* a część czwarta wchodzi do kin już w październiku.*
''Rocky'', reż. John G. Avildsen, 1976
W 1976 r. widzowie wypełniali sale kinowe, aby podziwiać nieznanego wówczas aktora o nazwisku Sylvester Stallone w roli, do której był stworzony.
Postać, którą wykreował, na zawsze zapisała się w historii kina, a ze Stallone uczyniła gwiazdę pierwszej wielkości.
Film Avildsena okazał się nie tylko jednym z najlepszych filmów sportowych, ale również jedną z najlepiej zarabiających produkcji.
Do tej pory „Rocky” przyniósł 225 milionów dolarów zysku. Wynik szokujący, zwłaszcza, że produkcja kosztowała jedynie milion.
''Teksańska masakra piłą mechaniczną'', reż. Tobe Hooper, 1974
Dzieło Hoopera to również jaskrawy przykład na to, że czasem liczy się przede wszystkim pomysł, a nie grube fundusze. Film zarobił do tej pory 31 mln dolarów, przy budżecie nie przekraczającym 300 tys.