TOP 10: Do tej pory najlepsze filmy 2014
02.09.2014 | aktual.: 23.01.2017 14:03
Do końca roku zostało jeszcze trochę czasu, mimo to w sieci już zaczęły pojawiać się pierwsze filmowe podsumowania minionych miesięcy. Amerykański portal _The Daily Beast_ opublikował właśnie ranking najlepszych produkcji, jakie od początku roku można było oglądać na ekranach kin. Wśród nich znalazł się również obraz polskiego reżysera.
Do końca roku zostało jeszcze trochę czasu, mimo to w sieci już zaczęły pojawiać się pierwsze filmowe podsumowania minionych miesięcy. Amerykański portal The Daily Beast opublikował właśnie ranking najlepszych produkcji, jakie od początku roku można było oglądać na ekranach kin. Wśród nich znalazł się również obraz polskiego reżysera.
The Daily Beast zamieściło na swoich łamach listę najciekawszych produkcji 2014 roku. Co ważne, twórcy rankingu nie ograniczyli się do gatunku czy kraju produkcji.
Wśród wyróżnionych filmów znalazły się indonezyjskie kino akcji, awangardowy eksperyment i postapokaliptyczna wizja niedalekiej przyszłości.
10. ''Palo Alto'', reż. Gia Coppola
Obraz w reżyserii wnuczki Francisa Forda Coppoli powstał w oparciu o zbiór opowiadań Jamesa Franco - aktora, reżysera, scenarzysty i producenta – który pojawia się również w jednej z ról.
Akcja filmu rozgrywa się w tytułowym mieście, kalifornijskim Palo Alto, a bohaterami są m.in. nastoletnia opiekunka do dzieci (Emma Roberts), dwaj chłopcy zmagający się z problemami dorastania (Jack Kilmer i Nat Wolff) oraz trener piłki nożnej (James Franco). W epizodzie pojawia się również ojciec jednego z młodych aktorów – Val Kilmer.
Obraz, który wszedł na amerykańskie ekrany w czerwcu tego roku, nazywany jest przez krytyków najlepszym filmem sygnowanym nazwiskiem Coppla, jaki pojawił się na ekranach w ciągu ostatniej dekady. Wnuczka słynnego reżysera chwalona jest za bezkompromisowość w portretowaniu zagubionych, pełnych frustracji młodych Amerykanów.
9. ''Zacznijmy od nowa'', reż. John Carney
„Ten film zdecydowania poprawia samopoczucie!”, „Cudowna historia. Urocza, zabawna i z sercem”, „Czysta przyjemność” – w tak entuzjastyczny sposób został przywitany najnowszy film Johna Carneya, reżysera przebojowego „Once”.
Ciepła historia początkującej piosenkarki, która wraz ze swoim chłopakiem przyjeżdża do Nowego Jorku, gdzie poznaje wypalonego producenta muzycznego, z miejsca podbiła serca widowni po obu stronach oceanu.
W rolach głównych wystąpili Keira Knightley, Mark Ruffalo oraz debiutujący na wielkim ekranie Adam Levine z zespołu Maroon 5. Partnerują im raper Mos Def, nominowana do Oscara gwiazda młodego pokolenia Hailee Steinfeld oraz dwukrotnie nominowana do Oscara – Catherine Keener.
„Zacznijmy od nowa” to po prostu "chwytliwa oda na cześć słynnego miasta i jego mieszkańców".
8. ''Imigrantka'', reż. James Gray
Na miejscu ósmym znalazł się najnowszy melodramat Jamesa Greya („Królowie nocy”, „Mała Odessa”).
Scenariusz filmu opowiada o losach Ewy Cybulskiej, polskiej imigrantki, która wraz z siostrą na początku lat 20. XX wieku przybywa do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia. Zdana wyłącznie na siebie bohaterka, bez znajomości języka i koneksji, trafia na ulicę. Tam poznaje Bruna, a mężczyzna wciąga ją w nowojorski półświatek brudnych interesów i prostytucji.
Zachodni krytycy nazywają występ Marion Cotillard jednym z najlepszych mijającego roku, podkreślając ogromny wysiłek, jaki włożyła w naukę języka polskiego.
7. ''Manakamana'', reż. Stephanie Spray, Pacho Velez
Wyreżyserowany przez Stephanie Spray i Pacho Veleza dokument „Manakamana” opowiada o kilku grupkach pielgrzymów podróżujących do Nepalu, aby odwiedzić tytułową słynną świątynię.
Kamera skupia się na twarzach bohaterów, zmuszając widza do spojrzenia im w duszę i, ich wzorem, poszukiwania sensu.
Redaktorzy serwisu określają seans „Manakamany” jako głęboką, duchową podróż, hipnotyzujące doznanie, które pozostaje z widzem długo po zniknięciu ostatnich napisów końcowych.
6. ''Tylko kochankowie przeżyją'', reż. Jim Jarmusch
W rankingu znalazło się również miejsce dla powracającego po krótkiej przerwie najsłynniejszego outsidera światowego kina, który kilkadziesiąt lat temu zdefiniował pojęcie kina niezależnego.
„Tylko kochankowie przeżyją” to film dość nietypowy, jeśli spojrzeć na cały dorobek Jima Jim Jarmuscha, bowiem reżyser sięgnął po wątki kina wampirycznego. Bohaterami jest para krwiopijców próbująca odbudować związek sprzed lat, jednak na przeszkodzie staje im młodsza siostra Eve, granej przez Tildę Swinton.
Nie jest to jednak typowe kino grozy, wypełnione po brzegi dobrze znanymi i ogranymi motywami – tryskającymi fontannami krwi, łowcami wampirów czy osinowymi kołkami.
Całość dryfuje raczej w stronę dramatu egzystencjalnego, gorzkiej zadumy nad kondycją świata i satyry na cywilizację zachodu.
5. ''Ida'', reż. Paweł Pawlikowski
Na miejscu piątym znalazł się wspomniany we wstępie polski rodzynek. „Ida” to bez wątpienia jeden z najważniejszych filmów ostatnich miesięcy opatrzonych nazwiskiem polskiego reżysera.
Obraz Pawlikowskiego został obsypany nagrodami na wielu prestiżowych festiwalach na całym świecie i odniósł spory sukces komercyjny w zagranicznych kinach, w tym również w Stanach Zjednoczonych.
- „Ida” jest świadectwem jak mniej może znaczyć więcej oraz żarliwej siły gry aktorskiej. Odarta ze zbędnej techniki ta znakomita fabuła dotyka kwestii narodowej, ale też osobistej tożsamości i ukazuje potrzebę wiary w ten zdumiewający świat - pisał o filmie zachwycony recenzent The New York Timesa.
W połowie sierpnia jednogłośną decyzją komisji powołanej przez minister kultury uznano, że „Ida” będzie polskim kandydatem do Oscara.
4. ''The Raid 2'', reż. Gareth Evans
„The Raid” z 2011 roku nie doczekał się w Polsce premiery kinowej, trafiając od razu na sklepowe półki. Wszystko wskazuje na to, że najnowszy film Garetha Evansa czeka ten sam los, choć zdaniem wielu krytyków w licznych aspektach jest on znacznie lepszy od części pierwszej.
Bohaterem filmu jest Rama – policjant znany z „jedynki” – który pod przykrywką infiltruje przestępczy syndykat z Dżakarty.
Podobnie jak w filmie z 2011 roku ledwo naszkicowana fabuła jest tu zaledwie punktem wyjścia do zaprezentowania spektakularnych, niezwykle dynamiczny i bestialskich scena walki. Za oceanem Brytyjczyk Gareth Evans już został okrzyknięty nowym „cudotwórcą kina akcji”.
3. ''Grand Budapest Hotel'', reż. Wes Anderson
Nie powinna również dziwić obecność w rankingu najnowszego dzieła Wesa Andersona, który i tym razem* zabiera widza w podróż do odrealnionego świata z pogranicza jawy i pięknego snu.*
Scenariusz opowiada o niezwykłych przygodach ekscentrycznego portiera ze słynnego europejskiego hotelu w burzliwym okresie międzywojennym, który uwikłany zostaje w aferę wokół kradzieży bezcennego renesansowego obrazu i walkę o przejęcie ogromnej rodzinnej fortuny.
- "Grand Budapest Hotel" to najlepszy film Wesa Andersona od czasu wybitnego "Genialnego klanu". To obraz jednocześnie dystyngowany i zabawny, uporządkowany i szalony, nobliwy i wulgarny. W każdym jego kadrze Anderson udowadnia, że jest artystą dojrzałym, posługującym się własnym, niepowtarzalnym stylem. To reżyser zostawiający autorski podpis pod każdym elementem swoich dzieł. Można jego filmów nie lubić, ale nie można nie doceniać maestrii autora - pisze na łamach WP Tomasz Pstrągowski.
2. ''Snowpiercer: Arka przyszłości'', reż. Joon-ho Bong
Południowokoreański reżyser Joon-ho Bong, który kilka lat temu zwrócił uwagę widzów thrillerem „Zagadka zbrodni” oraz zaskakującym horrorem „The Host: Potwór”,* powrócił z nowym filmem, tym razem będącym ukłonem w stronę dystopijnej klasyki kina science fiction.*
Akcja „Snowpiercer: Arka przyszłości” rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Kiedy nie udaje się eksperyment powstrzymania globalnego ocieplenia, zlodowacenie zabija życie na całej planecie. Wyjątkiem są mieszkańcy tytułowego Snowpiercera - pociągu podróżującego dookoła globu dzięki silnikowi na tzw. "ciągłą energię". Nad ocalałymi wisi widmo rewolucji...
Redaktorzy serwisu podkreślają, że film Bonga nie przypomina żadnego filmu science fiction, jaki mogliśmy oglądać w ostatnich latach.
1. ''Boyhood'', reż. Richard Linklater
Miejsce pierwsze nie powinno być specjalnym zaskoczeniem dla wszystkich tych, którzy na bieżąco śledzą informacje z branżowych mediów. „Boyhood” Richarda Linklatera do tej pory zbiera same pozytywne recenzje.
- Wspaniały filmowy pean na cześć dojrzewania oraz afirmacji zwykłego życia. Oprócz tego jest w filmie Linklatera wyczuwalna pewna „epickość” całego projektu, ale jednocześnie też i jego intymność. I to najbardziej świadczy chyba o jego wielkości. - pisze na łamach WP Przemysław Dobrzyński.
„Boyhood” realizowano ponad dekadę, między 2002 a 2013 rokiem. Co roku ekipa zbierała się i dokręcała kolejną część opowieści. Bohatera poznajemy w wieku 6 lat, a w końcowej scenie stoi już u progu dorosłości. Jest niepewny jak jego życie potoczy się dalej. Upływający czas słyszymy w zmieniającej się muzyce, modzie. Reżyser w żaden sposób nie ocenia swoich bohaterów, tylko obserwuje jak dorastają. (gk/mn)