TOP 10: Kamera nagrała ich ostatnie chwile, cz. I
02.10.2013 | aktual.: 22.03.2017 10:44
Gatunek filmów opierających się na pozornie autentycznych materiałach wideo przeżywa dziś istny renesans. Za oceanem nie ma miesiąca, aby do kina czy na rynek kina domowego nie trafiały produkcje z pogranicza found footage czy mockumentary. I pomyśleć, że od czasu premiery „Blair Witch Project” minęło 13 lat!
Gatunek filmów opierających się na pozornie autentycznych materiałach wideo przeżywa dziś istny renesans. Za oceanem nie ma miesiąca, aby do kina czy na rynek kina domowego nie trafiały produkcje z pogranicza found footage czy mockumentary. I pomyśleć, że od czasu premiery „Blair Witch Project” minęło 13 lat!
Ostatnie sukcesy serii „Paranormal Activity” czy „[REC]” spowodowały wysyp podobnych produkcji. Po poetykę „odnalezionych materiałów” sięgnął nawet sam George Romero kręcąc swoje nie do końca udane „Diary of the Dead: Kroniki żywych trupów”. Należy też wspomnieć, że ze stylizacji na paradokument czerpią również twórcy nie związani z kinem grozy.
''Człowiek pogryzł psa'', reż. André Bonzel, 1992
Owiany złą sławą "Człowiek pogryzł psa" to belgijski dokumentalizowany dramat, gdzie główna rola przypadła popularnemu obecnie aktorowi komediowemu Benoit Poelvoorde (m.in. „Nic do oclenia”)
.
Film opowiada historię grupy filmowców, którzy krok po kroku śledzą poczynania Bena – pozbawianego skrupułów złodzieja i mordercy.
Kamera beznamiętnie uwiecznia jego kolejne zbrodnie oraz czas wolny, kiedy w przerwie od „pracy” psychopata gra na pianinie czy tworzy poezję. Z czasem Ben wciąga w swój proceder ludzi zza kamery, a sytuacja wymyka się spod kontroli.
''Apollo 18'', reż. Gonzalo López-Gallego, 2011
Debiutancki scenariusz Briana Millera nawiązuje do popularnej teorii spiskowej dotyczącej amerykańskich lotów na Księżyc. Oficjalnie ostatnia wyprawa odbyła się w 1972 roku. Istnieje jednak przeświadczenie, że NASA kontynuowała badania, wysyłając kolejne załogi w kosmos. Film Lópeza-Gallego opowiada o jednej z takich tajnych operacji.
Obsada Apollo 18 ma za zadanie przywiezienie na Ziemię próbek podłoża. Jednak prawdziwy cel misji jest zgoła inny. Ben i Nate zostają wysłani na pewną śmierć, a ich dramatyczną walkę o życie potajemnie rejestrują obiektywy kamer.
Gonzalo Lópeza-Gallego zadbał o jak największy realizm i każdy szczegół. Jak przystało na film z gatunku „autentycznych”, obraz jest ziarnisty i prześwietlony, co rusz pojawiają się charakterystyczne paprochy i zakłócenia. „Apollo 18” został zmontowany tak, aby dawał złudzenie kręcenia różnymi technikami.
''Projekt: Monster'', reż. Matt Reeves, 2008
Produkcja cenionego J.J. Abramsa dowodzi, że filmy z pogranicza found footage czy mockumentary nie muszą być produkcjami za grosze.
Kosztujący 25 mln dolarów „Cloverfield” opowiada o kilku ostatnich godzinach z życia grupki młodych nowojorczyków, będących świadkami ataku wielkiego, siejącego zniszczenie potwora.
Całość została nakręcona w formie naśladującej zapis z cyfrowej kamery, która towarzyszy im na każdym kroku, aż do samego końca.
''Bogowie ulicy'', reż. David Ayer, 2012
„End of Watch” to za to dowód na to, że filmy tego gatunku nie muszą być horrorami czy produkcjami science fiction.
Bogowie ulicy są „autentycznym zapisem” z życia dwóch gliniarzy – funkcjonariuszy Taylora i Zavala, którzy przekraczają uprawnienia, gdy postanawiają zająć się sprawą narkotykowego kartelu. Nim się zorientują, sami staną się celem ataku.
Obraz w reżyserii Davida Ayera został zrealizowany jako miks zdjęć z monitoringu oraz z prywatnych kamer policjantów i gangsterów, a także przypadkowych świadków wydarzeń.
Film Ayera zbiera za granicą znakomite recenzje. Polska premiera jest zapowiedziana na 14 grudnia tego roku.
''Grave Encounters'', reż. The Vicious Brothers, 2011
Film w reżyserii Collina Minihana i Stuarta Ortiza, ukrywających się za pseudonimem The Vicious Brothers to kolejny dowód na to, że konwencja spopularyzowana ponad dekadę temu przez „Blair Witch Project” ma się świetnie.
Tytułowi Grave Encounters to ekipa telewizyjnego reality-show, która postanawia nakręcić odcinek programu w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym w Collingwood, od lat uchodzącym za nawiedzony. Wszystkie ich poczynania rejestruje czujne oko kamery. W pewnej chwili staje się jasne, że w plotkach na temat miejsca jest znacznie więcej niż ziarnko prawdy.
„Grave Encounters” zarzucano wtórność, kopiowanie sprawdzonych patentów i brak zupełnej świeżości. I o ile z częścią tych zarzutów trudno się nie zgodzić, to nie da się zaprzeczyć, że film może przyprawić o kilka zawałów nawet najbardziej zaprawionych w bojach fanów takiego kina.
''Paranormal Activity'', reż. Oren Peli, 2007
Sugestywny horror Orena Peliego to niekwestionowany król filmów, które mimo małych, a czasem nawet mikrobudżetów, zawojowały kina i podbiły serca publiczności. Obraz, który kosztował 15 tys. dolarów, tylko w samych Stanach zarobił ich ponad 100 milionów.
Film jest zapisem dziwnych wydarzeń, jakie rozegrały się w mieszkaniu nowożeńców. Katie i Micah zaniepokojeni dziwnymi hałasami instalują monitoring, chcąc poznać tożsamość nieproszonego gościa…
Paradokumentalna formuła w jakiej nakręcono "Paranormal Activity" tak bardzo spodobała się widzom, że do tej pory nakręcono dwa sequele filmu, a część czwarta wchodzi do kin już w październiku.
''[Rec]'', reż. Jaume Balagueró, 2007
Kolejny po "Labiryncie fauna" i "Sierocińcu" fenomen hiszpańskiego kina grozy. Uznany przez niektórych krytyków za najbardziej nowatorski horror tej dekady.
Ekipa lokalnej telewizji towarzyszy brygadzie strażaków w ich nocnym dyżurze. Reportaż ma przybliżyć widzom pracę zawodowców. Jednakże już przy pierwszej interwencji sytuacja wymyka się spod kontroli. Operatorzy wraz z kilkoma strażakami zostają uwięzieni w budynku, w którym dzieją się niewyjaśnione rzeczy. Rozpoczyna się cały czas rejestrowana przez kamerę walka o przetrwanie.
Reżyserzy i Paco Plaza w swoim filmie również wykorzystali poetykę found footage, która sprawdziła się świetnie i sprawiła, że scenariuszowa groza stała się jeszcze bardziej sugestywna.
''Cannibal Holocaust'', reż. Ruggero Deodato, 1980
Wyreżyserowany przez Ruggero Deodato film z 1980 roku uchodzi za prekursora inscenizowanych dokumentów. Gdyby nie „Cannibal Holocaust” najprawdopodobniej nikt nie wpadłby na pomysł nakręcenia „Blair Witch Project”,„Łowca trolli”.
Produkcja uznawana jest również za jeden z najbardziej niesławnych i bestialskich filmów ostatnich kilkudziesięciu lat. Wszystko przez chęć oddania jak największego realizmu i dążenia do obniżenia kosztów. Do historii przeszły makabryczne sceny zabijania zwierząt, które… nie były inscenizowane.
Na planie w Amazonii, gdzie kręcono film, aktorzy bestialsko zamordowali przed kamerą wielkiego żółwia, świnię oraz małpkę… Czyn wzbudził ogromne kontrowersje, a na twórców nałożono gigantyczne kary. Między innymi dzięki temu „Cannibal Holocaust” stał się kultowy.
''Łowca trolli'', reż. Andre Ovredal, 2010
Tytułowy łowca trolli jest częścią spisku rządu Norwegii, który dwoi się i troi, aby ochronić obywateli przed kreaturami rodem z rodzimego folkloru. Okazuje się, że trolle żyją, mają wiele ras, są nerwowe i ogólnie dość niechętnie usposobione do ludzi. Dlatego ministerstwo robi wszystko, co w jego mocy, aby zachować ich istnienie w tajemnicy i uniknąć zbędnego wybuchu paniki.
Andre Ovredal wykorzystał formę z pogranicza found footage i mockumentary, stylizując swój film na materiały nakręcone domową kamerą przez grupę studentów, podążających krok w krok za brodatym myśliwym, „samotnym bohaterem Norwegii”, z narażeniem życia eliminującym nadpobudliwe jednostki, pozorując przejawy ich obecności na katastrofy naturalne czy skutki grasowania niedźwiedzi.
Pomysł tyle absurdalny, co genialny, do tego stopnia przypadł do gustu międzynarodowej widowni, że „Łowca trolli” jest już uważany za dzieło kultowe.
''Blair Witch Project'', reż. Daniel Myrick i Eduardo Sánchez, 1999
"Blair Witch Project" uważany jest za najsłynniejszy marketingowy fenomen w historii kina i ojca sukcesów współczesnych filmów bazujących na podobnym "materiale wyjściowym".
Produkcja kosztowała zaledwie 60 tys. dolarów, a zarobiła aż 248,3 mln, przy okazji zapoczątkowując modę na found footage („znaleziony materiał filmowy”), która trwa w najlepsze do dziś.
Film to zapis „autentycznych wydarzeń”, jakie udało się zarejestrować domorosłym poszukiwaczom przygód starającym się odkryć prawdę o legendarnej wiedźmie grasującej w ponurych lasach w okolicach Burkittesville. (gk/mf/mn)
Czy w naszym zestawieniu zabrakło jakiegoś filmu, który wart jest polecania? Piszcie swoje typy w komentarzach.