Trudne dzieciństwo Borysa Szyca. ''Mieliśmy 5 zł na dzień''
15.12.2014 | aktual.: 22.03.2017 12:34
Borys Szyc jest wciąż jednym z najpopularniejszych, najchętniej zatrudnianych i najlepiej opłacanych polskich aktorów. Za swoje role, niezależnie od tego, czy film okaże się hitem, czy kitem, zbiera zazwyczaj znakomite recenzje, a jak donosi Super Express, jego gaża za jeden dzień zdjęciowych wynosi nawet 15 tysięcy złotych, czyli kilka razy więcej niż innych kolegów z planu.
Borys Szyc jest wciąż jednym z najpopularniejszych, najchętniej zatrudnianych i najlepiej opłacanych polskich aktorów. Za swoje role, niezależnie od tego, czy film okaże się hitem, czy kitem, zbiera zazwyczaj znakomite recenzje, a jak donosi Super Express, jego gaża za jeden dzień zdjęciowych wynosi nawet 15 tysięcy złotych. Czyli kilka razy więcej niż innych kolegów z planu.
Ale, jak się okazuje, nie zawsze sytuacja aktora wyglądała tak dobrze. W jednym z ostatnich wywiadów Szyc zdradził, że gdy był małym chłopcem, jego mamie wielokrotnie brakowało pieniędzy na chleb, a okrutni rówieśnicy wyśmiewali się z jego ubóstwa...
''Nie widziałem, jak to jest mieć tatę''
Szyc wychowywał się tylko pod opieką matki. Jego ojciec odszedł, kiedy chłopiec miał zaledwie kilka miesięcy.
- Jego zniknięcie nie było więc traumatycznym przeżyciem* – opowiadał aktor w _Twoim Stylu_. *- Jego po prostu nigdy nie było. Nie wiedziałem, jak to jest mieć tatę, zresztą nadal nie wiem. Mama niechętnie o nim rozmawiała, więc nie dopytywałem. Wiedziałem, że to dla niej bolesne.
Ponieważ był „jednym mężczyzną” w domu, znacznie wcześniej zrozumiał, czym jest odpowiedzialność.
- Myślę, że musiałem dorosnąć wcześniej niż koledzy – dodawał. - Wcześniej niż oni wiedziałem, co to problemy finansowe. Byłem dojrzalszy. Przez to lepiej dogadywałem się ze starszymi niż z rówieśnikami. A może po prostu szukałem w nich ojca?
''Mieliśmy pięć złotych na dzień''
Jego mama, wrażliwa i dobra kobieta o niezłomnym charakterze, skończyła architekturę wnętrz i miała ogromne problemy ze znalezieniem pracy. W Twoim Stylu Szyc wspominał, że to ona służyła mu za wzór.
- Miała wiele powodów do smutku. Wychowywała mnie przecież bez ojca. Nigdy jednak nie usłyszałem od niej słowa skargi – mówił.
Dodawał też, że imała się każdej pracy, byle tylko zarobić na utrzymanie syna – harowała ciężko w pracowni modniarskiej, później założyła galerię.
- Czasem mieliśmy pięć złotych na dzień – dodawał Szyc.
''Ludzie bywają okrutni''
W dzieciństwie aktor wyczuwał różnicę między sobą a zamożniejszymi kolegami.
- Inne dzieci jeździły za granicę, a my wciąż na działkę. Pamiętam też, jak przed kumplami udawałem, że mam odtwarzacz wideo, którego w domu oczywiście nie było. No i bardzo zazdrościłem kuzynowi skutera – opowiadał w Twoim Stylu.
Lecz choć miał kompleksy, twierdził, że dzięki mamie nigdy nie czuł, że jest gorszy od rówieśników.
- Choć czasem czułem się inny – dodawał. - Jako chłopak jeździłem konno w klubie, do którego należały dzieciaki z bogatych rodzin. Wszyscy podjeżdżali na treningi wypasionymi samochodami, a my do Strykowa dojeżdżaliśmy z Łodzi pekaesem, a potem jeszcze kawał trzeba było iść. Dziś wiem, ile mama musiała przełknąć gorzkich łez i pogardliwych spojrzeń. Ludzie bywają okrutni, zwłaszcza gdy z jakiegoś powodu wydaje im się, że są lepsi.
''Uważajcie na tego Borysa, bo może podbierać jedzenie''
Gdy Szyc podrósł, starał się odciążyć mamę i wesprzeć ją finansowo.
Dopiero kiedy wyjechał na studia, ich sytuacja finansowa znacznie się poprawiła. Jego mama dostała intratne zlecenie i mogła pomóc synowi. Po kilku latach, kiedy Szyc został sławnym aktorem, on z kolei mógł pomóc jej.
''Chciałem rzucić się z mostu''
Potem bywało różnie – kiedy już ustabilizował swoją sytuację finansową, w jego życiu pojawił się alkohol i inne pokusy, a to znacznie skomplikowało sprawy uczuciowe aktora. Rozpadł się jego związek z Anną, matką jego córki Soni. Ale, jak twierdził w Twoim Stylu, nie zamierzał powtarzać błędów swojego ojca i ma świetny kontakt ze swoim dzieckiem.
- Fakt, też rozstałem się z matką Soni. Ale gdy przyszła na świat, tym bardziej starałem się, żeby nie było tak jak u mnie – mówił.
Wyjawił też, że pewnego razu o mało nie targnął się na własne życie. Powodem były oczywiście problemy w jednym z jego licznych związków, choć aktor nie sprecyzował, o jaką dziewczynę chodzi.
- Kiedyś chciałem rzucić się z mostu. Nabroiłem kolejny raz i ona powiedziała: "Tym razem koniec". Wtedy zrozumiałem, że strasznie ją kocham i nie mogę stracić – opowiadał.
Całe szczęścia ta sytuacja miała zabawny finał:
- Poszedłem na most. Dzwoniłem, prosiłem, straszyłem, odłożyła słuchawkę. Nagle zrobiło mi się potwornie zimno i... zrezygnowałem. (sm/gk)