Tylko w WP. Keanu Reeves o "Johnie Wicku 3”: Dostałem w kość!
Filmy akcji są dla niego chlebem powszednim. Jednak to "John Wick 3" sprawił, że musiał przekroczyć granice własnej wytrzymałości. Nowa część filmu wkrótce wejdzie na ekrany kin.
15.05.2019 | aktual.: 16.05.2019 11:33
Niedościgniony zabójca i miłośnik psów John Wick wpada w śmiertelnie poważne kłopoty. Likwidując jednego z członków wszechpotężnej Gildii Zabójców, Wick staje się celem najlepszych i najbardziej bezlitosnych fachowców w branży. Za jego głowę zostaje wyznaczona nagroda, której nikt nie jest w stanie się oprzeć. Nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie mógłby się skryć. Nie ma takiego twardziela, który stanąłby po jego stronie. Jego tropem rusza tajemnicza piękność (Halle Berry), której boją się nawet umarli. Czyżby era Johna Wicka dobiegła końca? Bądźmy poważni.
Akcja "Johna Wicka 3” rozpoczyna się tuż po wydarzeniach z części drugiej, gdy legendarny emerytowany zawodowy zabójca zostaje ekskomunikowany przez Radę Najwyższą, która zarządza tajemną międzynarodową gildią honorowych zamachowców. Co oznacza, że Wick nie może liczyć na niczyją pomoc, a każda napotkana osoba może chcieć go zabić, ponieważ za głowę Johna wyznaczono pokaźną nagrodę – czternaście milionów dolarów.
Nawet tak skuteczny zabójca jak Wick czuje się przytłoczony nagonką na jego życie. Fakt, że wróg czai się wszędzie nie zatrzyma jednak głównego bohatera jednej z najbardziej śmiałych oraz efektownych serii kinowych XXI wieku.
Keanu Reeves już dawno zasłynął ze znakomitych filmów akcji. Najpierw zachwycił świat jako agent federalny Johnny Utah w "Na fali”, następnie zagrał w intensywnym "Speed: Niebezpiecznej prędkości”, a w "Matrixie” zmienił w roli hakera Neo zasady gry w filmowym gatunku science fiction. Gdy trafił na projekt "Johna Wicka”, był już legendą kina akcji, a także aktorem bardzo świadomym własnych możliwości. Prawda jest taka, że bez tych dwóch dekad doświadczeń nie byłby w stanie nasączyć Johna Wicka na równi niebezpieczną tajemniczością i wiarygodnym człowieczeństwem.
- Sceny akcji zawsze pojmowałem jako dobrą sposobność do zawiązania mocniejszej więzi z publicznością. Jeśli są to same wybuchy i pościgi, bez krzty osobowości czy prawdziwych emocji, przestają mieć sens - powiedział Keanu Reeves, który z każdym kolejnym filmem przekraczał granice tego, czego od niego oczekiwano.
Dzisiejszym kinem rozrywkowym niepodzielnie rządzą efekty cyfrowe i skomplikowane algorytmy komputerowe, dlatego ekipa odpowiadająca za serię "Johna Wicka” postanowiła od samego początku omijać je szerokim łukiem. W uniwersum zbudowanym we wszystkich trzech częściach królują praktyczne efekty i popisy kaskaderskie.
W tym świecie sekwencje walk nie są poszatkowane na tysiące ujęć cięciami montażowymi, kamera ukazuje walczących adwersarzy w całej ich okazałości, rezygnując ze zbliżeń na rzecz pokazywania śmiercionośnego piękna i pewnej poetyckości ich ruchów obliczonych na zgładzenie przeciwnika. To, co widać na ekranie, jest prawdziwe, nie ma w tym żadnej sztuczności czy cyfrowego odrealnienia. I publiczność doskonale zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę.