W wypadku Anne Heche spłonął dom. Poszkodowana zabrała głos
5 sierpnia doszło do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem Anne Heche. Aktorka zmarła w szpitalu po kilku dniach, a dom, w który wjechała samochodem, został doszczętnie spalony. Mieszkająca tam kobieta nie została jednak bez pomocy.
Nie milkną echa po tragicznym wypadku Anne Heche, która wjechała rozpędzonym samochodem marki Mini Clubman w dom jednorodzinny na spokojnym osiedlu w Los Angeles. Budynek znajdujący się w pobliżu słynnej Venice Beach stanął w płomieniach. 59 strażaków gasiło go przez ponad godzinę i dziś nadaje się do całkowitej odbudowy.
Anne Heche trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Po tygodniu została odłączona od respiratora, a jej organy (zgodnie z wolą aktorki) zostały wykorzystane do transplantacji.
Dom, który uległ zniszczeniu, należał do Lynne Mishele. Kobieta była na posesji tamtego feralnego dnia, na szczęście odniosła tylko lekkie obrażenia, gdy ratowała z pożaru dwa psy i żółwia.
Po ugaszeniu pożaru i oszacowaniu strat, sąsiedzi Mishele ruszyli z pomocą. W sieci pojawiła się zbiórka społecznościowa z celem wyznaczonym na 100 tys. dol. Po tygodniu na koncie było już 175 tys. dol., czyli ponad 800 tys. zł.
Mishele dziękowała publicznie za "przytłaczającą ilość miłości, współczucia, hojności i życzliwości, jaką ludzie okazywali w ciągu ostatniego tygodnia". Powiedziała też na Instagramie, że jest wstrząśnięta wiadomością o śmierci Anne Heche i składa najszczersze kondolencje rodzinie, a przede wszystkim synom, których 53-latka osierociła.