Walka z budżetem i wiatrakami
Wydaje się, że cały świat sprzymierzył się przeciw dążeniom Terry’ego Gilliama w realizacji filmu o Don Kichocie. *„Zagubiony w La Manchy” jest obrazem dokumentalnym, któremu bardzo blisko do starogreckiej tragedii.*
Terry Gilliam, reżyser i scenarzysta kojarzony przede wszystkim przez pryzmat „Monthy Pythona”, „12 Małp” czy „Las Vegas Parano”, przyznał, że marzy o zrealizowaniu filmu na podstawie powieści Cervantesa od wielu lat. „Zagubiony w La Manchy” dokumentuje taką próbę, która była z miejsca skazana na porażkę. Johnny Depp, Jean Rochefort, zdjęcia w Hiszpanii, europejscy producenci i zaledwie 32 miliony dolarów budżetu – to nie miało prawa się udać.
Mimo wszystko Gilliam spróbował i jakimś cudem udało mu się przekonać do swojego projektu producentów, inwestorów, zgromadził ciekawą obsadę, zlecił wytworzenie elementów finezyjnej scenografii. Jednak cały czas nad filmem krążyło widmo Munchausena – finansowej klapy Gilliama z 1988 r. „Zagubiony w La Manchy” pokazuje scenariusz, który dla reżysera napisało samo życie. Autor okazał się bezlitosny i powalił Gilliama na kolana.
Trudno jednoznacznie określić, o czym tak naprawdę jest „Zagubiony w La Manchy”. Opis na pudełku kusi wizją niecodziennego dokumentu o niezrealizowanym projekcie znanego reżysera. Na okładce widnieje Johnny Depp i zachwyty Woody’ego Allena. Jednak szybko zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z historią nawiązującą do tradycji starożytnej tragedii, w której heros (Terry Gilliam) staje do z góry przegranej walki z fatum. Jego marzenia rozbijają się o mur nie do przeskoczenia. Prozaiczne problemy: zmienne warunki pogodowe, zła kondycja głównego aktora czy ograniczony budżet skutecznie sprowadzają twórcę na ziemię. On po prostu nie może wygrać tego pojedynku.
„Zagubiony w La Manchy” pokazuje nieudaną próbę realizacji filmu typowego dla Gilliama. Fantasyka, humor, szaleństwo – wszystko to miało znaleźć oparcie w historii o Don Kichocie. I co ciekawe, twórcom dokumentu udało się sprawnie uchwycić wszystkie te elementy we własnym filmie. Od samego początku wiemy, jak skończy się ta opowieść, ale z ciekawością obserwujemy zabawne sceny z planu, równoważone przedstawieniem kondycji reżysera. Don Kichot uświadomił sobie na łożu śmierci, że nie było żadnych olbrzymów, a jego hełm to miska do golenia. Czy Terry Gilliam również ocknął się ze swojego szaleństwa?
Wydanie DVD:
DVD „Zagubiony w La Manchy” nie zawiera żadnych dodatków.