Widzieliśmy już nowego Bonda!

Widzieliśmy już nowego Bonda!
Źródło zdjęć: © AP
Michał Nowak

30.10.2008 | aktual.: 22.03.2017 18:52

Oto fotorelacja z premiery najnowszej części przygód superszpiega z MI6 oraz recenzja filmu!

1 / 13

Światowa premiera nowego Bonda w Londynie

Obraz
© AP

"Quantum of Solace" zaczyna się w miejscu, w którym kończyło się "Casino Royale" James Bond chce przesłuchać pana White’a i dowiedzieć się, kto odpowiada za śmierć jego ukochanej Vesper.

Pozornie łatwe zadanie okazuje się oczywiście początkiem kolejnej ryzykanckiej misji. Trop prowadzi do niejakiego Dominika Greene’a (wsławiony "Motylem i skafandrem" Mathieu Amalric), biznesmena, który pod przykrywką działalności ekologicznej uskutecznia wyjątkowo brudne interesy.

2 / 13

Daniel Craig i Olga Kurylenko

Obraz
© AP

"Quantum of Solace" to najkrótsza część cyklu. Nie będzie więc triuzmem stwierdzenie, że film jest wręcz przeładowany akcją. A wszystkie te sceny to czysta perfekcja!

Każda scena akcji gwarantuje potężną dawkę adrenaliny. Podobnie, jak w każdej z poprzednich części, już początek filmu zapowiada emocje – widz zostaje wrzucony w sam środek efektownego pościgu samochodowego.

3 / 13

Olga Kurylenko

Obraz
© AP

Jednak to nie jest dawny Bond. Wraz z przyjęciem roli przez Daniela Craiga zmieniła się konwencja, w jakiej pokazywane są przygody 007.

Umowność została zastąpiona przez realizm. To zapewne także wpływ popularności filmowego rywala Bonda – Jasona Bourne’a, który nie korzysta z pomocy fantastycznych gadżetów. Przygody Bourne’a noszą znamiona realizmu.

4 / 13

Daniel Craig i Olga Kurylenko

Obraz
© AP

Wyczyny nowego Bonda – choć nadal nie do powtórzenia dla zwykłego Kowalskiego czy Smitha – także zawsze utrzymane są w realistycznej konwencji.

Wpływ Bourne’a widać w "Quantum of Solace" również w stylu zdjęć (kamera trzyma się blisko bohaterów) i montażu (jest tak szybki, że chwilami trudno nadążyć za akcją). A scena szalonego pościgu po dachach to już dosłowny cytat z "Ultimatum Bourne’a".

5 / 13

Judi Dench

Obraz
© AP

Gorzej wypadają sceny obyczajowe. "Quantum of Solace" jest środkową częścią tzw. trylogii zemsty.

W "Casino Royale" Bond stracił ukochaną. W "Quantum of Solace" próbuje jej śmierć pomścić, ale to dopiero początek jego wendetty. Zgodnie ze scenariuszem Bond powinien więc cierpieć.

6 / 13

Światowa premiera nowego Bonda w Londynie

Obraz
© AP

Oczywiście jak na twardziela z MI6 przystało, nie tylko tych cierpień nie okazuje, ale na dodatek zgrywa mistrza cynizmu. Czasami jedynie wyrwie mu się jakieś słówko, które nam, widzom, ma uświadomić, jak bardzo Vesper kochał i jak bardzo opłakuje jej śmierć.

7 / 13

Brytyjski książę Harry

Obraz
© AP

Problem w tym, że te sceny wypadają sztucznie, a czasami sprawiają wrażenie dodanych na siłę – jako przerywnik między kolejnymi scenami akcji. Craigowi też wyraźnie nie leżały. To przecież dobry aktor dramatyczny, a jednak w tych obyczajowych przerywnikach wypada zaskakująco nijako. Odżywa dopiero w scenach akcji. Jego Bonda określają czyny, a nie słowa.

8 / 13

Daniel Craig i jego partnerka Satsuki Mitchell

Obraz
© AP

To Bond bardzo fizyczny i bardzo serio. Nie ma w sobie nic z wymuskanej elegancji Pierce’a Brosnana ani autoironii Rogera Moore’a.

Nie można go także nazwać amantem, bo ostre rysy twarzy i mocno zarysowany podbródek Craiga odbiegają od kanonów męskiej urody. Ale choć Craig w "Quantum of Solace" nie pije już martini z wódką i nie przedstawia się słynnym zwrotem: "Bond. James Bond", doskonale sprawdza się w roli 007.

Jego Bond wygląda naprawdę groźnie. Nie jest agentem-dżentelmenem. To niebezpieczny i cholernie skuteczny zabójca.

9 / 13

Olga Kurylenko

Obraz
© AP

Craig w "Quantum of Solace" jest zresztą jeszcze lepszy niż w "Casino Royale". Nie musi już nikomu udowadniać, że pasuje do roli Bonda. Wyraźnie czuje się w niej pewnie.

Tym większa szkoda, że – podobnie, jak w "Casino Royale" – jego Bond nie doczekał się równorzędnego przeciwnika.

10 / 13

Mathieu Amalric

Obraz
© AFP

Bondowski cykl nie ma zresztą szczęścia do czarnych charakterów już od jakiegoś czasu. Wszyscy oni są bezbarwni i bez charyzmy.

Greene Amalrica to kolejny nijaki łajdak. A przecież kiedyś przeciwnicy 007 – tacy, jak Blofeld czy "Buźka" - tworzyli barwną galerię filmowych złoczyńców wszech czasów.

11 / 13

Światowa premiera nowego Bonda w Londynie

Obraz
© AFP

"Quantum of Solace" odchodzi od Bondowskiej formuły jeszcze bardziej niż "Casino Royale".

Niewiele w nim humoru i erotyzmu. Brakuje wymyślnych gadżetów. Nie zapomniano jednak o autocytatach, z których najlepiej sprawdza się nawiązanie do "Goldfingera" i pokrytej złotą powłoką Shirley Eaton.

Fani cyklu pewnie będą więc kręcić nosem, ale miłośnicy dobrej filmowej sensacji powinni wyjść z kina usatysfakcjonowani.
Elżbieta Daniszewska

12 / 13

Brytyjski książę William

Obraz
© AP
13 / 13

Daniel Craig i jego partnerka Satsuki Mitchell

Obraz
© AP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)