Widzowie w Polsce będą oglądać na maksa. Absolutny hit walentynek
Dużą niespodziankę sprawiła widzom platforma Max, która 14 lutego dodała do swojej oferty jeden z największych kinowych przebojów ubiegłego roku "Listy do M. Pożegnania i powroty". Film idealny nie tylko na bożonarodzeniowe święta, ale także na walentynki.
Z okazji walentynek, do serwisu streamingowego Max trafiła najnowsza część ulubionej komedii romantycznej Polaków. "Listy do M." towarzyszą nam już od 14 lat. Większość krytyków uważa, że z "tej świątecznej choinki igły dawno już opadły", ale widzowie są innego zdania. Nie może być inaczej, skoro najnowsza część cyklu "Listy do M. Pożegnania i powroty" zgromadziła w kinach blisko 2 miliony osób, stając się jednym z największych przebojów 2024 roku.
Nie ulega więc wątpliwości, że szósta część "Listów do M." stanie się absolutnym hitem walentynkowego weekendu w streamingu. Mimo wszystkich jej wad, i tak jest bez porównywania lepszym filmem niż walentynkowa propozycja Netfliksa – "Zgon przed weselem". Tak czy inaczej Tomasz Karolak i tak będzie górą, bo zagrał w obu tych filmach. Widocznie nie da się już nakręcić komedii w Polsce bez tego aktora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Listy do M. Pożegnania i powroty - Zwiastun F2
Z innych gwiazd poprzednich części w "Pożegnaniach i powrotach" zobaczyliśmy także Agnieszkę Dygant, Piotra Adamczyka i Wojciecha Malajkata. Wartością dodaną jest powrót Macieja Stuhra i Romy Gąsiorowskiej (ich "come-back" na pewno przyczynił się do sukcesu najnowszej części cyklu) oraz występ Janusza Chabiora, który jako Lucek Brzeski stał się chyba ulubioną postacią widzów "Listów do M.".
Cóż, "Pożegnania i powroty" to stare dobre "Listy do M." bez żadnych rewolucji, kombinacji i próby poprawienia tego, co się już raz sprawdziło. Wiadomo, że lepsze jest wrogiem dobrego i to powiedzenie pasuje do tego cyklu jak ulał. A wszystkie części cyklu zgromadziły w polskich kinach w sumie już blisko 12 mln widzów! Dla porównania najpopularniejszy kinowy tytuł po 1989 roku "Ogniem i mieczem" obejrzało na dużym ekranie 7,15 mln osób, a kultową "Seksmisję" – 11,2 mln osób. Sumaryczny wynik "Listów do M." byłyby jeszcze lepszy, gdyby czwarta część trafiła do kin.
"’Listy do M." to wciąż dobrze naoliwiony barszczem z uszkami i kompotem z suszu produkt świąteczny" – czytamy w recenzji Łukasza Kalińskiego. Można dodać, nie tylko świąteczny, ale też walentynkowy.
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: