Więckiewicz zagrał na miarę Oscara?

Plany pójścia na studia filmowe i bycia aktorem budziły mieszane uczucia u rodziny Więckiewicza.

– Wszyscy mówili: „Gdzie ty tam? Tam to dzieci aktorów, znajomi". Też miałem takie wątpliwości. Zastanawiałem się poza tym, czy z moją gębą mogę być aktorem. Myślałem, że trzeba być ładnym, a ja ładny byłem podobno tylko do siódmego roku życia - wspomina w jednym z wywiadów.

- Rodzice mnie wspierali i mówili: „Rób tak, jak chcesz", ale pewnie nie wierzyli do końca, że to się może udać. Moje aktorstwo było dla nich tak abstrakcyjne jak to, że się zajmę fizyką jądrową – dodaje znany aktor.

Na sukces Robert Więckiewicz czekał wiele lat.

W hitowych produkcjach zaczął grać dopiero, gdy zbliżał się do czterdziestki.

„Vinci”, „Francuski numer”, „Świadek koronny”, „Lejdis”, „Dom zły”, „Różyczka”, „Baby są jakieś inne” – lista tytułów świetnych filmów, w których oglądaliśmy aktora jest imponująca.

Przy niewątpliwym statusie gwiazdy, Więckiewicz pozostaje sobą – nie lubi blichtru, nie „bywa”, nie mówi o życiu prywatnym.

– Nie zabiegam o popularność. I tak jestem widoczny w filmach, dlatego prywatnie chcę mieć kawałek swojego miejsca, żebym mógł się spokojnie podrapać po pośladku – wyznał ostatnio.

Obecnie aktor pracuje na planie filmu „Wałęsa” w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Z pewnością rola przywódcy Solidarności będzie jego kolejną, niezapomnianą kreacją.

A w kinach oglądamy aktora w filmie „W ciemności” Agnieszki Holland – naszym kandydacie do Oscara, za który cała Polska trzyma kciuki...
(Fakt/kk)