Władysław Pasikowski o filmie "Psy 3": "Jedyne co mnie obowiązuje, to żeby nie być nudziarzem"
Reżyser kultowych "Psów" w rozmowie z WP przyznaje, że do kontynuacji serii długo trzeba było namawiać jego oraz aktorów. W najnowszym filmie nie zobaczymy jednak tego, czego mogliśmy się spodziewać. - Kino tamtego okresu jest skończone - ocenia.
Artur Zaborski, Wirtualna Polska: Już po zwiastunie filmu "Psy 3. W imię zasad" widać, że Franz Maurer i spółka nie zmienili się mimo upływu lat - dalej są wierni starym wartościom.
Władysław Pasikowski, reżyser: Postarzeli się, to fakt, ale nie "spluszowieli". Akurat to mogę panu zagwarantować. W naszej nowej opowieści bohaterowie postępują w imię zasad jeszcze bardziej - nazwijmy to - kontrowersyjnie. Nie oglądają się na poprawność polityczną ani żadną inną.
Trudno mi sobie wyobrazić, żeby dziś mogli mówić tekstami i językiem z lat 90. Jesteśmy jednak znacznie wrażliwsi na słowo niż wtedy. Pan się musiał gryźć w język, pisząc bohaterom dialogi?
W nic się nie gryzłem. Uważam, że film jest czymś znacznie więcej niż dialogiem. Sprowadzanie go do słowa jest sprowadzaniem go do poziomu kabaretu, który jest jednak innym rodzajem sztuki. Wkurza mnie powszechne nazywanie dobrych dialogów "zaje...tymi tekstami". Przy czym wkurza mnie tu słowo "teksty". No ale co zrobisz? Jedyne co mogłem, to nie kłaść na nie nacisku, pisząc przy tym, oczywiście, najlepsze dialogi, na jakie mnie stać.
Zarzutami, że "Psy" promują złe, niemoralne postawy, też się pan nie musiał przejmować?
Nie. Ani kwestią złych postaw, ani mizoginizmu zarzucanego mi równie bezpodstawnie. Ludzie lubią Franza Maurera. Nie lubiliby go, gdyby był szują.
Kiedy pojawił się pomysł powrotu do "Psów"?
Od 30 niemal lat o nim słyszałem - od współpracowników, widzów, znajomych. Mnie samemu to do głowy nie przyszło. Owszem, "Ojciec chrzestny II" jest dobrym filmem, ale to raczej wyjątek. "Rambo II", "Rocky II", "Heretyk", "Dwóch Jacków", "Olivier Story", "Nie ma mocnych" i "Klejnot Nilu" już takie nie są. Byłem temu pomysłowi przeciwny.
Dlaczego zmienił pan zdanie?
Presja widowni nie ustawała. Widzowie kochają tych bohaterów, którzy ich zachwycili. Nie pozwalają im odejść w zaświaty. Moim zdaniem to uczucie nieco perwersyjne, ale stanowi też ogromne wyzwanie, jak ożywić tych, którzy odeszli wraz z poprzednią historią. I to tak, żeby nie odbyło się to jak w tej opowieści o małpiej łapce, w której to opowieści matka modli się o powrót zmarłego syna. No i syn wraca, ale jako zombie, z ziemią z grobu we włosach i między zębami. Mówiłem: "Jeśli za pięć lat jeszcze będą takie oczekiwania, to pomyślę o sequelu". I tak minęło pięć pięciolatek. Wreszcie moi bohaterowie ożyli i wrócili. Mam nadzieję, że jako żywe postaci, a nie jako "nieumarli".
Jakie emocje w panu powrót do tych ludzi w panu wywołał? Obudził nostalgię za kinem lat 90.?
Kino tamtego okresu jest skończone, tak samo jak kino nieme, ragtime, poezja romantyczna i socjalizm. Niektóre z tych zjawisk rzeczywiście wywołują nostalgiczne wspomnienia, bo to kino jest silnie związane z moją młodością, więc jako takie budzi we mnie nostalgię. Dlatego bardzo musiałem uważać, żeby w czasie zdjęć się jej nie poddać i nie nakręcić czegoś identycznego, czyli archaicznego, na co pewnie zresztą niektórzy liczyli. Oni teraz poczują się rozczarowani faktem, że Franz Maurer nie przygaduje obecnej władzy błyskotliwymi bon motami.
Trudno sobie wyobrazić apolitycznego Franza Maurera.
Trzeba by żyć w wieży z kości słoniowej, żeby nie odczuwać tego druzgocącego wpływu polityki. Franz Maurer żył w takiej wieży, ale po złagodzeniu wyroku wyszedł z izolacji, wystawił się na ten świat i oberwał obuchem między oczy. Zapewniam jednak pana, że to, co świat zrobił z Franzem, jest niczym równaniu z tym, co Franz zrobił światu.
Dalej nie wiem, dlaczego po pięciu pięciolatkach zdecydował się pan na "Psy 3".
Niebywałe sukcesy "Kobiet mafii 2" i "Miszmasz, czyli kogel-mogel 3" uświadomiły mi, że jest odpowiednie oczekiwanie widzów na dalsze losy znanych bohaterów, które domaga się zaspokojenia. No i zadałem sobie dramatyczne pytanie, jak nie teraz, to kiedy?
"Kobiety mafii 2" i kino Patryka Vegi wyznaczyło nowy standard macho w polskim kinie. Czy sukcesy jego filmów rezonują na pańskich bohaterów?
Moi bohaterowie są wykształceni. I to im nie przeszkadza być męskimi.
Jak aktorzy zareagowali na pomysł powrotu do serii?
Było różnie. Jednych aktorów przekonywałem tygodniami, inni podeszli entuzjastycznie. Musiałem pokonać opór aktorów, bo bez trzech podstawowych postaci ten film nie mógłby powstać. Dwaj z nich zgodzili się, zapewne nie dzięki mojej wątpliwej elokwencji, tylko wtedy, gdy zrozumieli, że trzydzieści lat temu to był bardzo ważny film, także dla nich. Trzeci podjął decyzję, gdy mi zaufał, że dla niego to ciągle może być ważny film.
Który się nie mógł zdecydować?
Myślę, że wszyscy potrafią sami odgadnąć, kto jak reagował. Trochę to enigmatyczne, zdaję sobie sprawę, ale jaśniejsze nie będzie, bo sprawy castingu objęte są tajemnicą zawodową. Mam tylko głęboką nadzieję, że nie zawiodłem moich aktorów i nie pożałują swoich decyzji.
Ktoś panu odmówił?
Agnieszka Jaskółka została nieprzejednana i nie zobaczą jej państwo w obecnej odsłonie.
"Psy 3. W imię zasad" nie będą rozliczeniem z rzeczywistością za oknem jak pierwsza i druga część?
Nie. Już "Psy II", o ile w ogóle patrzyły przez okno, to tylko na rzeczywistość wojny bałkańskiej. Nigdy nie chciałem robić filmów moralnego niepokoju. Nakręciłem "Psy" z zamiarem opowiedzenia "buddy story" i tylko w ramach malowania tła coś tam dopisałem o ówczesnej rzeczywistości. Czystego filmu policyjnego w ówczesnej kinematografii nikt by mi nie puścił. Filmy wtedy miały być najważniejszą ze sztuk, lustrem na gościńcu. Dziś za zwierciadła robią moi bardziej popularni koledzy, więc ja mogę być z czystym sumieniem czystą wyobraźnią. Nie dziennikarzem, komentatorem, krytykiem, opozycjonistą wreszcie, tylko zwykłym gawędziarzem, gawędzącym przy plemiennym ognisku. Jedyne co mnie obowiązuje, to żeby nie być nudziarzem.