Wystąpił we wszystkich komediach Olafa Lubaszenki. Skandaliczne słowa Grzegorza Skrzecza pogrzebały jego karierę w TV
Jeden z najbardziej znanych polskich bokserów, pięściarz wagi ciężkiej Gwardii Warszawa, pięciokrotny mistrz Polski i zwycięzca turnieju o "Złoty Pas Polusa" i Turnieju im. Feliksa Stamma. Stoczył 236 walk - zwyciężył 204 razy, raz zremisował i poniósł 31 porażek.
Utytułowanym sportowcem wkrótce zainteresowało się kino i tak Grzegorz Skrzecz zagrał w kilku znanych polskich komediach. Trenował też różnych aktorów, m.in. Michała Żebrowskiego. Obecnie od dłuższego czasu nie pojawia się na ekranach, a po kontrowersyjnych i obraźliwych wypowiedziach przestał być nawet zapraszany do telewizji.
Grzegorz Skrzecz świętuje właśnie 60. urodziny. Bezkompromisowy, ambitny, o swoją pozycję musiał walczyć już jako młody chłopak. Przyznaje, że ma trudny charakter. Pokłócił się nawet ze swoim bratem bliźniakiem, również bokserem, i od kilku lat nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu.
Waleczny dzieciak
Urodził się 25 sierpnia 1957 r. w Warszawie - jest młodszy o całe 45 min. od swojego brata bliźniaka Pawła. Chłopcy dorastali bez ojca, wychowywani jedynie przez matkę. Jak wspominał, w młodości nie było im łatwo i często musieli walczyć o swoją pozycję wśród rówieśników za pomocą pięści.
- Nigdy nie daliśmy się nikomu pobić– twierdził Skrzecz w "Angorze". - A w tamtych czasach na Żeraniu były różne środowiska. Człowiek musiał walczyć o ogień. Od początku należeliśmy do tych, których nie da się pokonać.
Nauczyciele twierdzili, że bracia byli trudnymi, niepokornymi uczniami, a ich matka była częstym gościem w gabinecie dyrektora.
"Nie byliśmy łobuzami"
Naukę kontynuowali w Zawodowej Szkole Zakładów Elektrycznych, gdzie pracowała ich mama. Tam również wywołali niemałe zamieszanie.
- Nigdy nie byliśmy spokojni, więc i w tej szkole mieliśmy problemy. Ale nie byliśmy łobuzami – zapewniał jednak Skrzecz w "Angorze".
Sportem zainteresowali się przez przypadek. Skrzecz trafił na zajęcia z boksu za namową swojego kolegi Janka.
- Trener zaczął mnie przekonywać, że warto spróbować. A że Janek truł mi, aby z nim chodzić, więc chodziłem i zacząłem trenować. Trzy razy w tygodniu po dwie godziny ciężkiej pracy – wspominał. Wkrótce na zajęcia zapisał się też jego brat. - Sumiennie chodziliśmy na treningi i szybko nadeszły sukcesy.
Braterska rywalizacja
Bracia Skrzecz szybko zaczęli odnosić sukcesy.
- Zawsze rywalizowaliśmy ze sobą – mówił Grzegorz w "Angorze". - Ale to nas scalało. Pomagaliśmy sobie. Ten sport nas wyciszył, ustatkował. Całą energię "pakowaliśmy" w boks, a nie w rozróby na ulicy.
Ze sportu wycofali się, gdy nie pozwolono im jechać na Olimpiadę w Los Angeles w 1984 r. Skrzecz został więc trenerem juniorów, potem wyjechał do Kanady, gdzie również zajmował się trenowaniem. Za granicą jednak zostać nie chciał.
- Nigdy nie widziałem się w roli uciekiniera z Polski. W Kanadzie też mi proponowali, abym został na stałe. Ale moja psychika by tego nie wytrzymała. Wróciłem po pół roku i nie żałuję. To był 1991 r.
Wtedy zatrudnił się jako szef ochrony w supermarkecie, następnie został szefem działu ochrony w prywatnej firmie. Później pracował w ochronie warszawskich salonów gry ZPR.
''Fajna zabawa''
Niespodziewanie dostał zaproszenie na plan filmowy. Przed kamerami czuł się dobrze. Wystąpił między innymi w "Sztosie", "Ekstradycji 3", "Chłopaki nie płaczą" czy "Poranek kojota". Ostatnio można go było oglądać w odcinku "Ojca Mateusza".
- Zagrałem we wszystkich obrazach Olafa Lubaszenki i w "Tanich pieniądzach" Tomka Lengrena. Byłem policjantem, barmanem, kucharzem, bramkarzem. Ale przecież nie zagram Królewny Śnieżki, bo do tego się nie nadaję – wspominał w "Angorze" swoje filmowe doświadczenia. - Na pewno była to bardzo fajna zabawa, nowe znajomości.
Ban na telewizję
Później Skrzecz dostał fuchę w programie kanału Orange Sport, ale nie zagrzał tam długo miejsca. Gdy zaproszono go jako komentatora do "Biegu przez plotki", Skrzecz rzucił kilka niewybrednych żartów na temat homoseksualistów, odnosząc się do pewnego promotora sportu, który zamierzał zmienić płeć.
- Gdyby Adam i Ewa byli zboczeńcami, to nie byłoby świata – powiedział. - Znowu nam się jakiś potworek zrobił. Najlepiej na modzie zna się pedał, najlepiej na muzyce zna się pedał. Kochający inaczej? Nie! Zwykły pedał!
Stacja szybko przeprosiła za słowa boksera. Zapowiedziała też, że nie będzie go więcej zapraszać.
Braterskie niesnaski
Dziś Skrzecz prowadzi własną firmę i mieszka w rodzinnym Żeraniu wraz z żoną Kasią, z którą wychowuje córkę Karolinę. Ma też dwoje dzieci z poprzedniego związku, syna Rafała i córkę Patrycję.
Od lat nie utrzymuje kontaktu ze swoim bratem Pawłem. Nie spotykają się nawet na rodzinnych uroczystościach. Nie wiadomo, dlaczego – podobno poszło o pieniądze.
- Nie dam się okradać. Grzegorz pojechał do Kanady za moje. Zresztą to był mój kontrakt. A jeśli on się nie poczuwa, to ja nie będę zabiegał. To boli, ale ja za niego nie mogę odpowiadać – twierdził Paweł w "Angorze".