Z chwilą poczęcia zawisło nad nią fatum. 24 lata temu zginęła Barbara Kosmal
Letnie powietrze przeszył krzyk młodej dziewczyny. „Nie chcę umierać, nie chcę! Jestem taka młoda, ratunku!”. Zbiegają się ludzie, przekonani, że ktoś ją zaatakował. Basia Kosmal nie może się uspokoić. Ktoś chciał ją zabić. Na szczęście to był tylko sen. Jednak córka Barbary Brylskiej jeszcze nie wie, jak bardzo proroczy.
Jej postać obrosła legendą. Choć Barbara Kosmal (na zdjęciu) miała zaledwie 20 lat, zdążyła wystąpić w kilku filmach i chodzić po wybiegach Paryża i Tokio. Wskutek tragicznego wypadku dołączyła do grona polskich aktorek, które zgasły, zanim pokazały, na co naprawdę je stać.
- Pamiętam dokładnie, kiedy została poczęta nasza córeczka. Tego dnia mieliśmy wypadek samochodowy, gdy wraz mężem wracaliśmy z Łodzi do Warszawy. Padał deszcz, wpadliśmy w poślizg i cudem unikając czołowego zderzenia, znaleźliśmy się w rowie po drugiej stronie szosy – wspomina Brylska w swojej biografii. - Wyszliśmy z tego cało i fetowaliśmy tego wieczoru uszczęśliwieni.
To była jej trzecia ciąża. Kiedy dowiedziała się, że jest przy nadziei, martwiła się, czy wszystko przebiegnie prawidłowo.
- Lęk przed utratą dziecka mieszał się ze szczęściem nie do opisania – wyznała Brylska
Po latach, opłakując córkę, nie mogła pozbyć się myśli, że z dniem poczęcia nad małą Basią zawisło fatum.
Do ostatniej chwili ukrywała ciążę
Mimo ciąży Barbara Brylska nie przestawała grać. Występowała jednocześnie w dwóch filmach - NRD-owskim „Rozwodzie” oraz radzieckim „W miastach i latach”.
Na planie tego pierwszego dostała krwotoku. Była wówczas już w czwartym miesiącu, jednak nie zamierzała przestać kursować między Berlinem, Warszawą i Moskwą. Do ostatniej chwili nikomu nie zdradziła, że spodziewa się dziecka, choć zaczęła znacząco przybierać na wadze.
Kiedy stało się jasne, że niektórych scen nie jest w stanie zagrać, jej mąż – Ludwik, który był ginekologiem – poinformował w końcu reżysera. Została zaangażowana dublerka, aktorkę otoczono czułą opieką, a kalendarz zdjęciowy ściśle dopasowano do ciąży przyszłej mamy.
Komplikacje przy porodzie
Brylska (na zdjęciu), perfekcjonistka i tytan pracy, występowała na planie aż do siódmego miesiąca ciąży. Basia przyszła na świat trzy tygodnie przed wyznaczonym terminem.
Poród nie obył się bez komplikacji. Mała miała pępowinę owiniętą wokół szyi i konieczna była reanimacja. Kiedy Brylska obudziła się, Ludwik podał jej małe zawiniątko informując, że dziecko będzie nazywać się na cześć jej pięknej mamy.
W domu czekały na nią babcia oraz nowiutki wózek sprezentowany przez Lothara Bellaga, reżysera „Rozwodu”. Brylska postanowiła całkowicie poświęcić się dziecku, choć z racji specyfiki zawodu nie było to wcale takie proste.
Między rodzicami nie układa się najlepiej
W latach 70. i 80. Brylska była niekwestionowaną emisariuszką polskiej kultury. Podróżowała po całym świecie, od Europy Zachodniej po „demoludy”, Azję i Bliski Wschód.
Nieobecność matki nie była największym problem. Dorastająca Basia coraz bardziej rozumiała, że między rodzicami nie układa się najlepiej. Małżeństwo Barbary i Ludwika tylko z pozoru wyglądało na szczęśliwe.
Ona była domatorką, która grubą kreską oddzielała życie zawodowe od prywatnego. Poza planem pragnęła świętego spokoju w towarzystwie najbliższych. On, uznany ginekolog, przystojny i zawsze dobrze ubrany, wolał rozrywkowy tryb życia. Później wyznał, że ją wielokrotnie zdradzał.
Ludwik, mimo że był niezwykle dumny z osiągnięć żony, jednocześnie bardzo jej zazdrościł i zawsze starał się dominować. Brylska cierpliwie znosiła to przez wiele lat.
''Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra''
We wspomnieniach rodziców Basia jawi się jako dojrzała i świadoma nastolatka. Kiedy aktorka płakała z powodu męża, córka starała się ją pocieszyć. Pewnego dnia nie wytrzymała.
- Mamo, przysięgam ci, mogę żyć o chlebie i wodzie, ale nie potrafię już żyć bez spokoju. Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra - przekonywała.
Ludwik Kosmal zapamiętał ją jako nad wiek rozsądną, acz upartą dziewczynę.
- Ona mnóstwo czytała: Andre Gide’a, Oscara Wilde’a, rzeczy trudne, od których człowiek staje się mądrzejszy, ale mniej szczęśliwy. Był okres, gdy dyskutowałem z nią o książkach. W sporach była niesłychanie apodyktyczna, identyfikowała się z matką, ale była partnerem intelektualnym - wspominał w rozmowie z Barbarą Rybałtowską, autorką książki „Barbara Brylska w najtrudniejszej roli”.
Paryż, Tokio, Nowy Jork
W 1988 roku matka i córka wystąpiły razem na ekranie. Kostiumowy film „Czas pełni księżyca” kręcony był na Litwie. Basia miała 15 lat i wcieliła się w małą rolę, za którą dostała swoje pierwsze zarobione pieniądze.
Do filmu powróciła kilka lat później, jednak najpierw z sukcesami spróbowała sił w modelingu. W 1990 roku Brylska spotkała Lizę Machulską, która tak zachwyciła się zdjęciem Basi, że od razu zaproponowała jej kontrakt z paryską agencją Marylin. Pierwszym występem Basi okazał się pokaz francuskiej firmy Archew w hotelu Victoria.
Jeszcze w liceum Kosmal wzięła udział w zdjęciach do filmu „Motyw cienia” braci Skolimowskich, który kręcono w Łebie. Tam, pod czujnym okiem matki, analizowała sceny i uczyła się swoich kwestii. Grała po angielsku.
Po maturze wyjechała do Paryża, a potem do Tokio. Na początku 1993 roku wróciła do Polski, aby dokończyć zdjęcia do ekranizacji opowiadania Milana Kundery „Fałszywy autostop”, gdzie partnerowała swojemu przyjacielowi z dzieciństwa, Xaweremu Żuławskiemu.
W międzyczasie odezwała się do niej agencja z Tokio. Padła też propozycja wyjazdu do Nowego Jorku. Mówiło się również, że jest kandydatką do roli w „Ogniem i mieczem”, choć z perspektywy lat wydaje się to być jedynie plotką.
Tylko kilka zadrapań i siniaków
Sobota, 15 maja 1993 roku. Godzina 11:10 przed południem. W warszawskim mieszkaniu Brylskiej zadzwonił telefon.
- Basia nie żyje, zginęła w wypadku samochodowym - takie zdanie Brylska usłyszała słuchawce.
Kosmal wracała małym fiatem z Łodzi od Warszawy. Za kierownicą auta siedział Xawery Żuławski (na zdjęciu). Choć droga była prosta, samochód wpadł w poślizg. Chłopak stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Córka Brylskiej zginęła na miejscu, z powodu obrażeń wewnętrznych. Na jej ciele było widać tylko kilka zadrapań i siniaków.
Pogrzeb odbył się 21 maja w podwarszawskich Pyrach. Brylska była tak oszołomiona lekami, że nie wiedziała, jaka była wówczas pora dnia.
Pośmiertny hołd
O tragedii młody Żuławski opowiedział po latach w wywiadzie udzielonym "Twojemu Stylowi".
- W wypadku zginęła też część mnie. Jedna chwila zmieniła wszystko. Gdyby nie tamto wydarzenie, pewnie nie rozmawiałbym z panią. Prowadziłem naprawdę rockandrollowe życie. Robiłem wszystko, co niedozwolone i głupie. Balansowałem na granicy, kilka razy byłem poza nią. Od wypadku cały czas staram się udowodnić, że wyszedłem cało po coś. Może po to, by żyć sensownie? - mówił reżyser „Wojny polsko-ruskiej”.
A jaki stosunek do Xawerego miała matka Basi? Aktorka mówi wprost – śmierć córki ich zbliżyła. Kiedy Xawery zjawił się tamtego feralnego dnia w mieszkaniu, padli sobie w ramiona.
Brylska wiedziała, z jakim okrutnym poczuciem winy przyjdzie mu zmagać się do końca życia.
Rok po tragicznym wypadku Basia Kosmal powróciła na ekrany. W filmie „Wynajmę pokój” w reżyserii Andrzeja Titkowa znalazła się scena, gdzie główna bohaterka Ala ogląda slajdy. Na kilku z nich widnieje Basia, mająca pierwotnie wcielić się w rolę Ali. Autorem zdjęć był chłopak Kosmal, Wojtek Krzywkowski.
Cytaty, jeśli nie napisano inaczej, pochodzą z książki "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli", B. Rybałtowska, Dom wydawniczy Szczepan Szymański, 1993, Warszawa