Trwa ładowanie...
zbaw nas ode złego
03-07-2014 16:43

"Zbaw nas ode złego"... i od horroru nieudanego

"Zbaw nas ode złego"... i od horroru nieudanegoŹródło: Studio Munka-SFP
dtalbp6
dtalbp6

Już niemal standardem jest to, że co drugi horror jest „oparty na prawdziwych zdarzeniach” (tak jakby to miało sprawić, że przez to ludzie będą się bardziej bać), nie inaczej jest więc w przypadku *"Zbaw nas ode złego". Nowojorski policjant Ralph Sarchie (Eric Bana) prowadzi śledztwo w sprawie serii niepokojących, dziwnych i trudnych do wyjaśnienia przestępstw. Wraz ze znającym się na temacie egzocymów księdzem "z przeszłością" (Edgar Ramirez), trafia na serię przerażających przypadków opętania, które terroryzują miasto.*

Gdzieś na poziomie wstępnej idei i pomysłów na zawiązanie akcji, „Zbaw nas ode złego” składa przed widzem obietnicę całkiem interesującego „straszaka”. Już samo zmieszanie tematyki horroru z thrillerem psychologicznym i kinem policyjnym jest krokiem w dobrą stronę ku odświeżeniu gatunku. Ja sobie nie przypominam tego typu mikstury, przynajmniej nie w ostatnich latach. Zanim przejdziemy do sedna wydarzeń stanowiących główną oś fabuły, czeka nas kilka scen z typowego policyjnego śledztwa rodem z solidnych kryminałów. Zanurzone jest to wszystko w dość mrocznej stylistyce, strugach deszczu oraz kolorystyce pełnej czerni i ciemnych zieleni. Jedna z pierwszych scen grozy rozgrywa się w zoo pośrodku nocy i już samo to mogłoby być strzałem w dziesiątkę. Gdy główny bohater przemierza kolejne korytarze i sekcje zoo po ciemku, jedynie z latarką w ręku, a zewsząd co jakiś czas dobiegają odgłosy zwierząt, atmosfera na chwilę robi się naprawdę napięta. Ale problem w tym, że tylko na chwilę. Scena w zoo jest tylko
kilkuminutowym wstępem. Potem robi się już tylko coraz bardziej sztampowo. Począwszy od rozwiązań fabularnych, po kiepskie dialogi, chwilami niezamierzenie komiczne i nader często usilnie próbujące wytłumaczyć widzom to co się dzieje na ekranie (a wierzcie mi, nie ma za bardzo czego tłumaczyć). Główny bohater, grany przez solidnego aktora jakim jest Eric Bana, jest kompletnie przezroczysty i nieinteresujący. Już pomijam fakt, że ma on do wygłoszenia kilka kwestii, od których pewnie przyszło mu nieraz zgrzytać zębami. Edgar Ramirez wcielający się w „upadłego” księdza Mendozę, miał przed sobą jeszcze trudniejsze zadanie – nie dość, że jego postać jest kompletnie nieprzekonująca i fatalnie rozpisana, to jeszcze przypadło mu w udziale kilka dość kuriozalnych scen.

Twórcy odrobili zadanie domowe i widać gołym okiem, świadome, bądź nie, nawiązania do klasyki gatunku, z „Egzorcystą” na czele (zarówno sceny prologu, jak i końcową scenę egzorcyzmów można traktować jako odtwórczą parafrazę kultowego dzieła Williama Friedkina). Głównym zarzutem wobec „Zbaw nas ode złego” jest więc przede wszystkim wtórność i jeden z największych grzechów, jakimi może skalać się horror, czyli nuda przechodząca co jakiś czas w (niezamierzoną ) śmieszność.

Na obronę tego tytułu dodam jednak, że nie jest to film kompletnie nieudany. Na naszych ekranach można było wielokrotnie oglądać znacznie gorsze pozycje. Na pewno jest w nim potencjał, szkoda tylko, że zmarnowany. Z drugiej strony, kilka pojedynczych scen pokazuje, że jest to obraz zrobiony przez reżysera, który zna się na rzeczy, tyle, że po prostu tym razem mu nie wyszło. Do tego „Zbaw nas ode złego” nie sprawdza się zbytnio jako horror, ani thriller, natomiast już jako kryminał (średniej klasy, ale zawsze) z domieszką zjawisk paranormalnych, może się niektórym widzom spodobać.

Ocena: 4/10

dtalbp6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dtalbp6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj