Zbigniew Buczkowski: Przystawił mu do głowy odbezpieczoną broń

Urodził się 20 marca 1951 roku. Zbigniew Buczkowski, ceniony polski aktor, świętuje właśnie 63. rodziny. Ale wielkimi krokami zbliża się rocznica innego, tragicznego wydarzenia...

Niesłusznie oskarżony
Źródło zdjęć: © Grzegorz Michałowski/PAP

/ 7Tragiczna historia ojca polskiego aktora

Obraz
© AKPA

Miał zaledwie kilka miesięcy, kiedy jego ojciec, kapitan Marian Buczkowski, wsiadł na pokład samolotu pasażerskiego i, sprawdziwszy stan maszyny, nie zgodził się na start. Dopiero zmuszony i zastraszony przez oficera Urzędu Bezpieczeństwa zasiadł za sterami.

Katastrofa, która później się wydarzyła, przez wiele lat znajdowała się na liście tematów zakazanych. Dopiero po czasie mogliśmy poznać prawdziwą wersję tej historii...


/ 7Niesłusznie oskarżony

Obraz
© Grzegorz Michałowski/PAP

– Nie będę ryzykował życia pasażerów – miał powiedzieć Marian Buczkowski oficerowi UB, który zignorował informację o awarii silnika. Dopiero gdy ten przystawił mu do głowy odbezpieczoną broń, kapitan zgodził się zasiąść za sterami.

Niestety, zaraz po starcie doszło do tragedii. Samolot lecący z Łodzi do Krakowa rozbił się pod Tuszynem 15 listopada 1951 roku, wszyscy – 4 członków załogi i 12 pasażerów – zginęli.

W mediach pierwszą katastrofę lotniczą w historii powojennej Polski pominięto milczeniem, zaś winą za wypadek obarczono Buczkowskiego. Jego nazwisko oczyszczono dopiero po wielu latach.

/ 7''Nie pamiętam ojca''

Obraz
© PAP/TVP

- Nie pamiętam ojca. Miałem wtedy rok – mówił Zbigniew Buczkowski, syn zmarłego kapitana, w rozmowie z Newsweekiem.

– Mama została sama, w ciąży, z dwójką malutkich dzieci. Pomagali nam koledzy ojca, piloci. Jeden z nich był świadkiem tej awantury z ubekiem, dzięki temu wszyscy wiedzieli, jak było naprawdę, ale bali się mówić. Pomagali nam jak mogli, przynosili jedzenie, czasem pieniądze. Przez wiele lat bywałem w ich domach - wyznał aktor.

/ 7Nie chciał być aktorem

Obraz
© Film polski

Zbigniew Buczkowski aktorem został w zasadzie przez przypadek i nie zamierzał wcale robić kariery na wielkim ekranie.

Edukację kontynuował w warszawskim Technikum Mechaniczno-Elektrycznym i wiązał swoją przyszłość z zawodem mechanika.

Jednak kiedy trafił do ekipy filmu „Dziewczyny do wzięcia”, aktorstwo tak bardzo przypadło mu do gustu, że chociaż nie miał ani odpowiedniego wykształcenia, ani znajomości, postanowił zrewidować swoje plany.

Pomógł mu w tym urzeczony jego potencjałem reżyser Janusz Kondratiuk.

/ 7''Nie miałem czasu na nic''

Obraz
© AKPA

Dopisało mu szczęście, bo filmowcy szybko docenili drzemiący w nim talent i od początku lat 70. Buczkowski niemal nie znikał z ekranów.

I chociaż, jak sam twierdzi, w wyborze scenariuszy bywa wybredny, na brak propozycji nie może narzekać.

- Pamiętam lata, kiedy jeździłem z planu na plan przez całe tygodnie. Nie miałem czasu na nic – wspominał na łamach Rzeczpospolitej.

/ 7''Trzeba uważać, jakie role się bierze''

Obraz
© Film polski

Wciąż cieszy się sympatią widzów – a to wszystko dlatego, że, jak twierdzi, rozważnie wybiera postacie, w które ma zamiar się wcielić.

- Trzeba uważać, jakie role się bierze – śmiał się aktor. * - Kiedyś po zagraniu bandziora, zaczepiła mnie na ulicy starsza pani: „Tak pana lubię, niech pan już więcej takich drani nie gra”. Od tamtego czasu bardziej się zastanawiam, co przyjmuję. Nie zdaje pani sobie sprawy, jak często widzowie utożsamiają aktorów z granymi przez nich rolami. Wielu kolegów przez to poległo. Publiczność ich nie chce, bo uwierzyła, że naprawdę są łobuzami* - tłumaczył dziennikarce _ Rzeczpospolitej_.

/ 7Nie chciał być amatorem

Obraz
© AKPA

Ale nie zawsze było tak pięknie– niektórzy koledzy z planu niezbyt życzliwym okiem patrzyli na ambitnego „amatora”.

- Początkowo byłem lekko dyskryminowany, ale im lepsi aktorzy, tym byli mi życzliwsi – wyznawał kiedyś Buczkowski.

Mimo to aktor postanowił przystąpić do eksternistycznego egzaminu aktorskiego.

- Ten papier był niezbędny, żeby dostać wyższą stawkę, taką jak mieli zawodowcy. Teraz czasy się zmieniły i każdy dostaje po uważaniu. Amator może dziś zarobić w filmie więcej niż profesjonalista – podsumowywał.

Ostatnią rolą Zbigniewa Buczkowskiego był występ w komedii „Wyjazd integracyjny” z 2011 roku. W listopadzie 2010 roku w Tuszynie aktor odsłonił pomnik upamiętniający jego tragicznie zmarłego ojca. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Aktorka z horroru "Terrifier" pozywa twórców. Zarzuca oszustwo i molestowanie
Aktorka z horroru "Terrifier" pozywa twórców. Zarzuca oszustwo i molestowanie
Chciała ratować małżeństwo. Pojechała do ulubionego klubu męża
Chciała ratować małżeństwo. Pojechała do ulubionego klubu męża
Megaprzebój powraca. Pierwszą część obejrzało ponad 100 mln widzów
Megaprzebój powraca. Pierwszą część obejrzało ponad 100 mln widzów
Krychowiak wyrusza na Mount Everest. Wszystko pokaże kamera
Krychowiak wyrusza na Mount Everest. Wszystko pokaże kamera
"To: Witajcie w Derry". Seans jak z koszmarów. Widzowie podskakiwali w fotelach
"To: Witajcie w Derry". Seans jak z koszmarów. Widzowie podskakiwali w fotelach
"Mieszanka wybuchowa". Zgoliła głowę na łyso. Idzie po Oscara
"Mieszanka wybuchowa". Zgoliła głowę na łyso. Idzie po Oscara
Rok w piekle. Tomasz Kot odmieniony nie do poznania
Rok w piekle. Tomasz Kot odmieniony nie do poznania
Dzięki testom DNA poznała rodzinny sekret. Jej prawdziwe nazwisko brzmi zupełnie inaczej
Dzięki testom DNA poznała rodzinny sekret. Jej prawdziwe nazwisko brzmi zupełnie inaczej
Ma 70 lat. Właśnie został ojcem
Ma 70 lat. Właśnie został ojcem
Właśnie wziął ślub. "Pamiętam, jak wyrzucano cię przez okno"
Właśnie wziął ślub. "Pamiętam, jak wyrzucano cię przez okno"
Sydney Sweeney reaguje na plotki o roli dziewczyny Bonda. "Nie mogę... Nie wiem"
Sydney Sweeney reaguje na plotki o roli dziewczyny Bonda. "Nie mogę... Nie wiem"
Numer jeden w Polsce. Tak przerażający, że nie można mrugnąć
Numer jeden w Polsce. Tak przerażający, że nie można mrugnąć