Zbigniew Preisner - ''Ja nie kończyłem szkoły muzycznej''
20.05.2014 | aktual.: 22.03.2017 08:44
Jeden z najsłynniejszych i najbardziej utalentowanych kompozytorów na świecie. Współpracował z najlepszymi polskimi i zagranicznymi filmowcami, takimi jak Krzysztof Kieślowski, Agnieszka Holland, Thomas Vinterberg czy Louis Malle.
Jeden z najsłynniejszych i najbardziej utalentowanych kompozytorów na świecie. Współpracował z najlepszymi polskimi i zagranicznymi filmowcami, takimi jak Krzysztof Kieślowski, Agnieszka Holland, Thomas Vinterberg czy Louis Malle.
Jest autorem wielu zapadających w pamięć utworów, doskonałych ścieżek dźwiękowych i zdobywcą prestiżowych nagród; trzykrotnie został uznany za Najwybitniejszego Kompozytora Muzyki Filmowej.
Zadebiutował na początku lat 80. i od tamtej pory pozostaje aktywny zawodowo.
''Einstein nie skończył szkoły, Bill Gates też nie''
Urodził się w Bielsku-Białej jako Krzysztof Kowalski. Nazwisko, pod którym jest dziś znany, przyjmie wiele lat później, biorąc ślub z malarką Ewą Preisner.
Od najmłodszych lat przejawiał muzyczny talent, grał na rozmaitych instrumentach, a jako nastolatek zaczął komponować. Nigdy jednak nie kształcił się w żadnej szkole muzycznej.
- Ja nie kończyłem szkoły muzycznej, tak jak nie kończyło wielu ludzi przede mną i nie skończy wielu ludzi po mnie, natomiast wiedziałem jedno, że tego zawodu muszę się nauczyć. Einstein też nie skończył szkoły, Bill Gates zdaje się też nie. Myślę, że to nie jest problem. Ważne jest, by do swojego zawodu podchodzić poważnie i by się go nauczyć, a ja się go nauczyłem – mówił Preisner w wywiadzie dla portalu Calisia.
''Nie da się nauczyć komponowania w szkole''
Był samoukiem. Kiedy przyszedł czas na wybór studiów, zdecydował się na historię i filozofię, szerokim łukiem omijając kierunki artystyczne. Nie chciał nikogo naśladować.
- Nie wierzę, że kogoś da się nauczyć komponowania w szkole muzycznej – twierdził w wywiadzie dla Calisii. - Powiem więcej, bardzo bym się bał, mając 20 lat, idąc do szkoły muzycznej i mając nawet najlepszych profesorów od kompozycji, że uczony przez nich będę pisał jak oni. Czym innym jest szkoła muzyczna jeśli chodzi o instrumentację, instrumenty, dyrygowanie, gdzie trzeba nabyć pewnych nawyków, trzeba umieć grać, to trzeba ćwiczyć. Jedni od młodości kopią w piłkę, inni w fortepian.
Z piwnicy do filmu
Pewien przełom w jego karierze przyniosło spotkanie z artystami z „Piwnicy pod Baranami”. To pomogło mu rozwinąć skrzydła, a kolejne sukcesy zachęcały go do wzmożonego wysiłku.
Na początku lat 80. zaczął pracę przy swoim pierwszym filmie, „Prognozie pogody” w reżyserii Antoniego Krauzego. Wkrótce potem poznał Krzysztofa Kieślowskiego, który został jego przyjacielem i z którym nawiązał bliską współpracę, tworząc muzykę do jego dzieł.
Światowa popularność
W latach 90. Preisner nie mógł narzekać na brak zleceń, stworzył muzykę między innymi do „Tajemniczego ogrodu” (w reżyserii Agnieszki Holland), „Skazy”, „Kiedy mężczyzna kocha kobietę”, „Elfów z ogrodu czarów”. Branża doceniła go i kompozytor został obsypany nagrodami i wyrazami uznania.
''Ja w ogóle lubię melodie''
Twierdzi, że nigdy nie myślał o zmianie zawodu i choć kocha filmy, nigdy nie chciałby zostać reżyserem; nie przepada za byciem w centrum uwagi. Muzyka jest dla niego najważniejsza.
- Ja w ogóle lubię melodie – opowiadał w wywiadzie dla strony Calisia. - Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem i wychodziłem z kina, to zawsze towarzyszył mi jakiś temat muzyczny. Muzyka dla mnie kojarzy się z tematem. Kiedy patrzy się na klasykę, tam też wszędzie pada wyraźny temat. Dlatego ja zawsze komponowałem melodie. Uważam, że jestem kompozytorem melodycznym. Próbowałem czasami z tym zrywać i robić coś wbrew sobie i na ogół były to porażki.
''Coś bym w tej muzyce chyba pozmieniał''
Nie ukrywa, że praca kompozytora sprawia mu satysfakcję i jest zadowolony ze swoich dokonań, ale... nie ogląda filmów, do których stworzył muzykę.
W wywiadzie dla portalu Calisia wyznawał: - Powiem szczerze, że ja prawie w ogóle nie oglądam swoich filmów. Ostatnio, podczas mojego pobytu w Szwajcarii, szwajcarska telewizja nadawała „Niebieski”. Wiem, że to był wielki sukces muzyczny, ale coś bym w tej muzyce chyba pozmieniał. To normalne, jak w życiu. (sm/łs/mf)