''Złota dama'': Syn Jeremy’ego Ironsa na ekranach polskich kin

''Złota dama'': Syn Jeremy’ego Ironsa na ekranach polskich kin
Źródło zdjęć: © ONS.pl

22.05.2015 | aktual.: 22.03.2017 21:05

Słynny ojciec nie ma powodów do wstydu

Kolejny młody, przystojny i zdolny syn sławnego i utalentowanego aktora, który rusza na podbój Hollywood? W tym przypadku Jeremy Irons nie ma powodów do wstydu, bo jego syn nie tylko idzie jak burza, zbierając świetne recenzje i bez trudu zdobywając uwielbienie fanów, ale też powoli pracuje na własną markę, by nikt nie zarzucił mu, że wszystko osiągnął dzięki odpowiednim koneksjom.

29-letni Max Irons w wolnych chwilach zajmuje się modelingiem – współpracował między innymi z Burberry i Mango, a przez magazyn "GQ" został nazwany jednym z najlepiej ubranych Brytyjczyków – ale nie kryje, że największą przyjemność sprawia mu granie i chce być aktorem na cały etat.

1 / 6

Chłopak z problemami

Obraz
© newspix.pl

Irons, urodzony 17 października 1985 roku w Londynie, jest synem Jeremy'ego Ironsa i jego żony, irlandzkiej aktorki Sinéad Cusack (na zdjęciu).

Jak wspominał, ojciec od zawsze zniechęcał go do kariery filmowej i początkowo chłopak wcale nie myślał o pójściu w jego ślady.

Ale nie wiedział, co mógłby robić w życiu: z powodu dysleksji miał ogromne problemy w szkole; potem zresztą wyleciał z niej, gdy – jak głosi pikantna plotka – został przyłapany przez nauczyciela, kiedy uprawiał seks ze swoją koleżanką.

2 / 6

Aktorskie próby

Obraz
© newspix.pl

Dopiero jako nastolatek poczuł, że ciągnie go w stronę aktorstwa. Zaczęło się od szkolnego przedstawienia, w którym Irons dostał rolę. Spodobało mu się.

- Złożyłem papiery do szkoły aktorskiej i, mimo ogromnej konkurencji, zostałem przyjęty – wspominał. - To sprawiło, że poczułem się nieco bardziej pewny siebie.

Na ekranie mignął po raz pierwszy w 2004 roku, w filmie „Julia”; pięć lat później dostał kolejną rólkę w „Dorianie Grayu”.

Jednak na to, żeby stać się aktorem rozpoznawalnym, musiał poczekać jeszcze kilka lat.

3 / 6

Nowy Pattinson

Obraz
© Materiały prasowe

Sława przyszła w 2013 roku, gdy młody Irons otrzymał rolę w „Intruzie” na podstawie powieści Stephenie Meyer; to wtedy filmowcy próbowali przypiąć mu łatkę, nazywając chłopaka nowym „Robertem Pattinsonem”.

On jednak nie zamierzał dać się wepchnąć do żadnej szufladki. Jeszcze w tym samym roku wystąpił w serialu „Biała królowa”; w następnym dostał angaż w „Klubie dla wybrańców”.

Przyznaje, że praca daje mu dużo satysfakcji i grając, czuje się spełniony.

- Ale najbardziej lubię tę myśl, że na koniec możesz zdjąć swój kostium i pójść do pubu – dodawał żartobliwie.

4 / 6

Z dala od reflektorów

Obraz
© AFP

Przyznawał, że zupełnie nie był przygotowany na takie zainteresowanie dziennikarzy jego osobą.

- Dorastałem na wsi – mówił w wywiadzie dla Independent. - Rodzice trzymali mnie z daleka od tego wszystkiego. Nie pamiętam, żeby zabierali mnie na plan czy na imprezy. Wciąż ceni sobie prywatność i stara się „żyć normalnie”, co nie jest łatwe; już teraz media pilnie śledzą, z kim Irons wychodzi na lunch. Łączono go już z Clémence Poésy, Emily Browning, Saoirse Ronan – obecnie zaś umawia się z Sophie Perą (na zdjęciu).

- Najbardziej lubię jazdę na rowerze, wspinaczkę i nurkowanie – mówił pytany o swoje pasje. - I podróżowanie po Grecji, którą kocham.

5 / 6

Aktorskie wyzwania

Obraz
© Materiały prasowe

Irons nie kryje, że lubi też wyzwania, jakie wiążą się z kolejnymi rolami. Przed „Intruzem” przeszedł intensywny trening fizyczny i musiał stosować się do narzuconej przez trenera diety.

- Chodziłem na siłownię sześć dni w tygodni– żalił się. - Nienawidziłem tego. Gdy tylko kończyłem, szedłem zapalić papierosa.

Do „Złotej damy” (polecamy polski zwiastun) również się przygotowywał, choć w inny sposób – musiał nauczyć się kwestii w języku niemieckim. Brał też lekcje śpiewu, bo grany przez niego bohater, Fritz, jest śpiewakiem operowym.

- Musiałem to robić, mimo że i tak mnie dubbingowali – dodawał, zdziwiony.

6 / 6

Największy koszmar

Obraz
© AFP

Jego największym problemem jest brak interesujących propozycji zawodowych.

- Aktor w moim wieku nie ma wielkiego wyboru. Musi czekać, aż skończy 30 czy 40 lat – twierdził.

Chociaż wychowywał się pod opieką aktorów, zdradzał, że nigdy nie skorzystał z ich pomocy, przygotowując się do roli.

- To trochę przypomina sytuację, kiedy rodzice uczą cię jeździć samochodem. Wiesz, że mają rację i dysponują większą wiedzą, ale i tak strasznie cię irytują – tłumaczył.

Zapewniał również, że raczej nieprędko widzowie zobaczą go na ekranie u boku ojca.

- To mój największy koszmar – mówił. - Z mamą to może jeszcze, ale z tatą... to było by naprawdę trudne. Spotkaliście go kiedyś?
(sm/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)