10 najlepszych scen filmowych 2017 roku. Jeszcze długo będziemy je pamiętać
30.12.2017 | aktual.: 30.12.2017 11:04
Filmy pamięta się z różnych względów, czasami za grę aktorską, czasami za ciekawe postaci, czasami za zaskakujący zwrot akcji, a czasami za dobór idealnej piosenki do danego fragmentu. I za zdjęcia, za muzykę, za klimat, za wydźwięk, za oryginalność, za przekraczanie granic, za zapewnianie eskapistycznej rozrywki. I tak dalej. Najlepsze filmy to oczywiście te, które zapisują nam się w pamięci jak największą ilością elementów, pozostając w ten sposób w wyobraźni na znacznie dłużej, oddziałując zarówno na emocje i intelekt, jak i zmysły. W ramach podsumowywania 2017 roku w polskich kinach zapraszamy do zapoznania się z zestawieniem dziesięciu scen filmowych, o których naszym zdaniem jeszcze długo będzie się pamiętać.
Co oczywiste, każdy widz ma inną wrażliwość, każdy postrzega kino inaczej, każdemu zapadają w pamięć inne sceny, ale właśnie dlatego warto takie zestawienia robić i się z nimi konfrontować. Nie chcieliśmy, by naszą dziesiątkę zdominowały efektowne sceny z najbardziej kosztownych produkcji roku, postawiliśmy na różnorodność. Jednakże w każdym z przypadków uważamy, że dana scena jest pamiętna, wartościowa, czasem wybijając się znacznie ponad poziom samego filmu. I jesteśmy pewni, że przez kolejne lata często będziemy do nich wracać. Słynne powiedzenie głosi, że o gustach się nie dyskutuje, ale my uważamy, że gusta są jedną z niewielu rzeczy, o których faktycznie warto dyskutować. Zapraszamy więc do czytania i komentowania.
"Kong: Wyspa Czaszki”
Miało nie być efekciarskich scen z wysokobudżetowych hitów, ale w przypadku "Konga: Wyspy Czaszki" uznaliśmy wyższość amerykańskiego widowiska. Chodzi o absolutnie durną z perspektywy fabularnej, jednakże imponującą wykonaniem i estetycznym szaleństwem scenę w ogarniętej dymem dolinie, do której wkraczają bohaterowie, by następnie stoczyć walkę z ogromnymi potworami. "Czas Apokalipsy" w wersji hollywoodzkiego kina grozy. Piękne.
"La La Land”
Przez oscarowe sukcesy hołd Damiena Chazelle'a dla magii amerykańskich i europejskich musicali zyskał wielu przeciwników, jednak niezależnie od opinii względem całego filmu, większość widzów przyznaje, że prolog na autostradzie jest wspaniały. Kilkadziesiąt osób, w kostiumach mieniących się setkami przyjaznych dla oka kolorów, wiruje na jednym długim ujęciu w radosnym tańcu, podczas gdy słowa piosenki zapowiadają fabułę "La La Land”.
"T2: Trainspotting”
Nakręcona po 20 latach kontynuacja kultowego "Trainspotting" musiała trochę zawieść, choćby tylko dlatego, że jest kontynuacją tak kultowego filmu. Ale co najmniej jedna scena zasługuje ponownie na status kultowej: ta, w której Renton i Sick Boy improwizują w protestanckim barze antykatolicką piosenkę, podczas gdy ludzie szaleją z radości, nieświadomi, że właśnie zostali okradzeni. Nie trzeba znać kontekstu religijnego i kulturowego, żeby śmiać się do rozpuku.
"Logan: Wolverine”
Czarne charaktery trzymają Logana/Wolverine'a i Profesora X w szachu, ale zaczynają być nagle szlachtowani przez małą dziewczynkę, wyglądającą niepozornie Laurę, która ukazuje swe szpony z adamantium. Fabularnie scena, o której mowa, nie była zaskoczeniem - od początku wiadomo było, że ostatni film z uniwersum "X-Men" z udziałem Hugh Jackmana będzie zawierał taką postać. Liczy się jednak wykonanie - jedna z najlepszych scen akcji tego roku.
"Uciekaj!"
Debiut reżyserski Jordana Peele'a jest określany jednym z najlepszych filmów mijającego roku, a jego siła tkwi zarówno w ciekawej treści, jak i kreatywności wykonania. Widać to wspaniale w scenie, w której Chris zostaje wrzucony bezceremonialnie przez potencjalną teściową do lochu własnej podświadomości. Wystarczy jedno uderzenie łyżeczką, a mężczyzna zostaje sparaliżowany i zapada się z fotelem w ciemność. Absolutnie genialne i przerażające.
"To”
Wiele było w tym roku filmów grozy, które usiłowały straszyć widza komputerowymi maszkarami i standardowym zestawem horrorowych tricków, ale żadna scena nie wywołała tak wielkiej grozy jak śmierć małego, niewinnego chłopczyka w żółtym sztormiaku. Klaun Pennywise dosłownie odgryza Georgie'emu rękę, a ten zaczyna wykrwawiać się na zalewanej deszczem ulicy. Po czym zostaje wciągnięty przez mordercę do kanału. Na zawsze. Brrr.
"Blade Runner 2049”
Kontynuacja "Łowcy androidów" podzieliła widzów, trudno jednak zaprzeczyć wizualnemu majestatowi kreacji reżysera Denisa Villeneuve'a, autora zdjęć Rogera Deakinsa i scenografa Dennisa Gassnera. Sceną-wizytówką filmu jest wjazd postaci Ryana Goslinga do ogarniętego pomarańczową poświatą Las Vegas, w którym ogromne pomniki dawnej konsumpcyjnej wielkości rodzaju ludzkiego marnieją w oczach, nie będąc już przez nikogo podziwiane.
"Twój Vincent”
W zasadzie cały animowany film Doroty Kobieli i Hugh Welchmana - choć lepszym określeniem będzie "namalowany”, jako że każda z kilkudziesięciu tysięcy klatek została najpierw dosłownie namalowana, a dopiero potem włączona w tok fabuły filmu animowanego - można uznać za najbardziej pamiętną scenę roku. Od pierwszych sekund, które wprowadzają do tego niezwykłego filmowego świata, poprzez ujęcia krajobrazów, po zbliżenia twarzy postaci.
"A Ghost Story”
Eksperymentalna w formie opowieść o bezemocjonalnym duchu w białym prześcieradle, który obserwuje przemijanie ludzi i ich planety, to jedno z największych filmowych wyzwań tego roku. Najbardziej pamiętną sceną jest ta najdłuższa, w której rozpaczająca po stracie ukochanego bohaterka Rooney Mary siada na kuchennej podłodze i spożywa na jednym, pięciominutowym ujęciu ciasto, próbując w ten sposób poradzić sobie z powstałą w sercu pustką.
"Captain Fantastic”
Piękna i mądra opowieść o rodzicach, którzy zdecydowali się uciec w leśną głusz, by wychować dzieci z dala od świata konsumpcjonizmu i materializmu. Gdy kobieta umiera, jej mąż wraz z szóstką pociech ruszają setki kilometrów w głąb "terytorium wroga" na pogrzeb. I to właśnie ta scena zapada w pamięci - ubrana w kolory tęczy rodzina zmarłej, wliczając w to chłopczyka w masce gazowej, wchodzi do kościoła, stając się symbolami indywidualizmu i nonkonformizmu.