100 powodów, by kochać Ryana Goslinga: Wywiad z Joanną Benecke

Wszystkie fanki wiedzą, za co kochają swoich idoli. To miłość, o której można mówić bez końca. Często opiera się ona jednak na samych wrażeniach, szuka spełnienia w kontemplowaniu obrazu i fantazjowaniu na temat romantycznego spotkania z obiektem swoich marzeń. Choć to uczucie bazujące na abstrakcji - kilka konkretów zawsze się przyda.

100 powodów, by kochać Ryana Goslinga: Wywiad z Joanną Benecke
Źródło zdjęć: © Feeria

Wszystkie fanki wiedzą, za co kochają swoich idoli. To miłość, o której można mówić bez końca. Często opiera się ona jednak na samych wrażeniach, szuka spełnienia w kontemplowaniu obrazu i fantazjowaniu na temat romantycznego spotkania z obiektem swoich marzeń. Choć to uczucie bazujące na abstrakcji - kilka konkretów zawsze się przyda. Zwłaszcza, jeśli mowa o Ryanie Goslingu, którego kocha się nie tylko za ładną buzię i wielkie niebieskie oczy. *Joanna Benecke, autorka kompendium "100 powodów, by kochać Ryana Goslinga" twierdzi zresztą, że wzięła go pod lupę głównie dlatego, że nie jest typowym hollywoodzkim aktorem, którego stać wyłącznie na ładny uśmiech. Wśród konkretów przemawiających za miłością do Goslinga jest jego gra na jazzowej gitarze (przywoływana w kilku różnych kontekstach), dobre podejście do dzieci, publiczne obnażanie torsu i zainteresowanie międzynarodową kuchnią. Ponieważ książka nie jest jednak typową biografią, a zbiorem barwnych fantazji, mnóstwo w niej zdjęć, na których można podziwiać Ryana we wszelkich możliwych pozach. Czy to więc nie najlepsza fanowska pozycja na rynku? Premiera książki już 7 lutego. Zanim Ryan trafi do księgarń, warto wiedzieć, jakie są kulisy życia pisarki, która kierowcę z *"Drive" uczyniła tematem obrazkowej powieści.

Zanim zaczniemy rozmawiać o Ryanie, opowiedz krótko o sobie. Google zapewnia, że jesteś scenarzystką, montażystką, a czasem nawet aktorką, ale poza tym niewiele o Tobie wiadomo.

Dorastałam w Szwecji i będąc jeszcze uczennicą tamtejszych szkół wystąpiłam w kilku serialach telewizyjnych oraz użyczałam głosu postaciom animowanym. Później zajmowałam się wieloma rzeczami: grałam, pracowałam w reklamie, byłam tłumaczką, a nawet asystentką reżysera filmu "Mr Nice". W tej chwili głównie piszę. Zajmuję się scenariuszami, książkami, recenzjami, mam własny blog oraz, oczywiście, "100 powodów by kochać Ryana Goslinga" wydawnictwa Feeria.

Ukończyłaś angielski w koledżu St Catherine w Cambridge specjalizując się w twórczym pisaniu. Co według Ciebie jest twórcze w pisaniu biografii znanej osoby?

Na studiach początkowo skupiłam się na pisaniu akademickim, dopiero po zdobyciu tytułu licencjata zajęłam się beletrystyką, zostając absolwentką Uniwersytetu Londyńskiego. Osobiście uważam, że twórczo powinno pisać się zawsze, nie ważne czy piszemy esej na studiach, powieść czy książkę o Ryanie Goslingu. Oprócz bycia kreatywną osobą ważna jest też elastyczność, umiejętność dostosowania własnego stylu do jakiegokolwiek problemu, nad jakim się pracuje.

Tytuł twojej książki to "100 powodów by kochać Ryana Goslinga". A co ty w nim lubisz najbardziej? Czy to naprawdę gitara jazzowa?

Gitara jazzowa bardzo pociąga. Sądzę jednak, że najbardziej lubię to, jak używa sławy do zwrócenia uwagi świata na istotne problemy – opiekę nad zwierzętami i prawa człowieka.

Co sprawiło, że zdecydowałaś się podjąć realizacji takiego projektu?

Wyglądało to jak dobra zabawa. Miałam nadzieję, że pisząc o Ryanie w sposób humorystyczny, ludzie będą chętniej po książkę sięgać i lepiej się przy niej bawić. Chciałam dotrzeć zarówno do największych fanów Goslinga, jak i osób, które nie wiedzą o nim zbyt wiele. I zdaje się, że się udało! Ostatnio widziałam na Twitterze zdjęcie staruszka czytającego moją książkę. A pewna kobieta wyznała, że czyta "100 powodów…" swojemu dziecku, bo podobają mu się jaskrawe barwy na okładce.

Twoją kolejną książką jest hołd złożony innemu aktorowi – zdobywającemu coraz większą popularność również w Polsce – Benedictowi Cumberbatchowi. Jakie jest główne kryterium doboru odpowiedniego faceta do opisania?

Bardzo się cieszę, że Cumberbatch robi się popularny w Polsce! Jest wspaniałym aktorem, ale przez lata znany był tylko w Wielkiej Brytanii. Od zawsze grał nieco dziwne postaci, przemykając na dalszym planie w takich filmach jak "Pokuta" czy "Miłosna układanka". Sytuacja zmieniła się wraz z premierą serialu "Sherlock" – teraz jest znaną na całym świecie supergwiazdą i symbolem seksu z milionami oddanych fanów. Lubię pisać o ludziach choć trochę niezwykłych, niekoniecznie o typowych mięśniakach z Hollywoodu. Ludzie mogą uważać Ryana za typowy obiekt westchnień, ale on przecież przez wiele lat grał samych dziwaków. Dopiero "Pamiętnik" sprawił, że zaczął być kojarzony z „gorącym facetem”. On i
Benedict są w tej kwestii bardzo do siebie podobni.

Opowiedz pokrótce o procesie wyszukiwania informacji przed rozpoczęciem prac nad książką.

Cóż, pierwsze co musiałam zrobić to ponownie obejrzeć wszystkie filmy, seriale i wywiady z Ryanem. Ciężka robota. Później zapoznałam się ze wszystkimi informacjami, jakie tylko mogłam znaleźć, a następnie zaczęłam pytać ludzi dlaczego go kochają. Coś w tym stylu.

Wygląda na to, że świetnie się bawiłaś pisząc o swoim idolu. Czy w trakcie pracy napotkałaś na jakieś problemy?

Bynajmniej. To była naprawdę niezła zabawa.

Na jakich źródłach polegasz? Czy znalazłaś ciekawe informacje, które musiałaś odrzucić, kiedy okazało się, że to nic innego jak tylko plotki?

Internet to niesamowite narzędzie, które daje nam nieprzerwany dostęp do naprawdę wielu informacji. Część z nich mija się z prawdą, a ja nigdy nie chce korzystać z materiałów pochodzących ze źródeł niezaufanych. Jednym zdaniem - jeśli znajdę fakt, który nie ma potwierdzenia na innych stronach internetowych, nie korzystam z niego.

W twojej książce jest mnóstwo nawiązań do popkultury. Na przykład piszesz o Ryanie odnosząc się do "Kevina samego w domu". Co inspiruje cię do znajdywania takich powiązań?

Tego typu książka sprowadza się do miłości do kultury popularnej. Współczesne zadurzenie w Ryanie równa się umiłowaniu popkultury, bo stal się jej ikoną. Dorastał w Hollywood, był jednym z „myszkieterów” Disneya, dał się nawet sfotografować w koszulce z Macaulayem Culkinem. Ludzie przebierają się za jego postać z Drive. Ryan jest popkulturą.

Czy powiedziałabyś, że twoja książka nie jest zadedykowana jedynie fanom Goslinga, ale ogólnie kulturze celebryckiej? Jaki aspekt tej kultury interesuje cię najbardziej?

Potrzeba podziwiania i wzorowania się na gwiazdach jest fascynująca. Fani Ryana są najczęściej dość samoświadomi, co mam nadzieję udało mi się pokazać w książce. Oni wiedzą, że to dość niedorzeczne być fanem kogoś, kogo się nigdy nie spotkało, ale wyolbrzymiając pozytywny do niego stosunek jednocześnie pokazują, że mają do siebie spory dystans.

Twoja książka nie jest biografią. Powiedziałabym, że to raczej kolekcja naszych fantazji na temat Ryana. Zgadasz się?

Zdecydowanie! To nie jest biografia – to zabawna, lekko ironiczna kolekcja powodów naszej miłości do Ryana. Z dużą ilością jego cudownych zdjęć. Mam nadzieję, że książka spodoba się też Polakom!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)