37. Gdynia Film Festival: Jesteśmy już na półmetku!

37. Gdynia Film Festival: Jesteśmy już na półmetku!
Źródło zdjęć: © Kino Świat

Zobaczcie naszą relację z trzeciego dnia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Trzeci dzień festiwalowego szaleństwa dobiega końca. Gdyńska publiczność zdążyła już zobaczyć znaczną większość filmów walczących w tym roku o Złote Lwy, a pierwsze opinie krytyków trafiły do wiadomości publicznej.

Środa w stolicy święta polskiego kina nie przyniosła ze sobą żadnych nowych niespodzianek. Spośród prezentowanych dzisiaj produkcji nie wyłonił się też żaden oczywisty pretendent do nagrody głównej. Wciąż z ust festiwalowych gości nie schodzi tytuł "Jesteś Bogiem", który swoją premierę miał w poniedziałek.

Na półmetku narodowego festiwalu, możemy się już pokusić o wstępne podsumowania.

1 / 7

Powrót Piotra Trzaskalskiego

Obraz
© Film WP

W połowie trwania festiwalu krytyków czekała nie lada gratka. Po siedmiu latach nieobecności na duży ekran powraca Piotr Trzaskalski ze swoim filmem "Mój rower".

Długo oczekiwany powrót reżysera, znanego polskim widzom w głównej mierze za sprawą "Ediego", spotkał się z entuzjazmem krytyków, choć jego najnowsza produkcja podzieliła festiwalową publiczność.

2 / 7

Michał Urbaniak na konferencji

Obraz
© Film WP

Piotr Trzaskalski na plan filmu "Mój rower" zaprosił legendarnych polskich artystów z Michałem Urbaniakiem na czele.

Światowej sławy jazzman i kompozytor wcielił się w rolę schorowanego dziadka, którego w wieku siedemdziesięciu kilku lat opuszcza żona. Na pomoc emerytowanemu ojcu niechętnie przybywa jego dorosły syn wraz ze swoim zbuntowanym i rozżalonym pierworodnym.

Każdy z bohaterów przejawia wobec drugiego nieskrywaną wrogość, lecz w ich zachowaniu widoczna jest też desperacka walka o szacunek i uznanie w oczach swojego rodzica.

3 / 7

''Baby są jakieś inne'' i dziennikarze

Obraz
© Film WP

Drugim filmem prezentowanym w środę na Gdynia Film Festival była komedia "Baby są jakieś inne".

Niestety na konferencji prasowej ani Marek Koterski, ani Robert Więckiewicz czy choćby Adam Woronowicz nie zaszczycili dziennikarzy swoją obecnością.

W licznym gronie przybyli natomiast producenci filmu. Twórcy odpowiedzialni za zaplecze finansowe, ale również za zdjęcia (jednym z producentów jest bowiem operator filmu - Jerzy Zieliński) chętnie odpowiadali na pytania zgromadzonych.

4 / 7

Odświeżony hit

Obraz
© Kino Świat

Film pomimo, iż bierze udział w Konkursie Głównym, jest już bardzo dobrze znany nie tylko festiwalowej publiczności. Wszakże polska premiera najnowszego dzieła Marka Koterskiego odbyła się przeszło siedem miesięcy temu.

Przypomnijmy, że w filmie "Baby są jakieś inne" dwóch typowych facetów, których połączyła ekscytująca nocna wyprawa (Robert Więckiewicz i Adam Woronowicz), stawiają czoło zmasowanemu atakowi perfidnych przedstawicielek płci przeciwnej i rozprawiają się ze wszystkimi okowami męskiej swobody w sfeminizowanym świecie.

5 / 7

Spotkanie ''W sypialni''

Obraz
© Film WP

Kolejnym przystankiem na naszej festiwalowej mapie wydarzeń było spotkanie z twórcami filmu "W sypialni".

Konferencja prasowa z ekipą kontrowersyjnej produkcji zaowocowała ciekawą dyskusją na temat oblicza współczesnego polskiego kina.

Reżyser i scenarzysta, Tomasz Wasilewski, powiedział, że inspiracji do swojej twórczości szuka w kinie austriackim i francuskim (autor m.in. podziwia dorobek Francoisa Ozona). Podkreślił, że dopiero drugi film, nad którym obecnie pracuje, udowodni, w jakim kierunku zmierzają jego artystyczne poszukiwania.

6 / 7

Zabrakło gwiazdy

Obraz
© Materiały prasowe

Film "W sypialni" można pokochać, albo wyjść z sali zirytowanym – z pewnością jednak wywołuje emocje i nie pozostawia widza obojętnym.

Kolejną wielką nieobecną dzisiejszych konferencji prasowych była odtwórczyni roli Edyty, Katarzyna Herman. Aktorka jednak obiecała przybyć do Gdyni w kolejnych dniach trwania filmowego festiwalu.

Obecna była natomiast Agata Buzek, która w filmie Wasilewskiego wystąpiła w epizodycznej roli.

7 / 7

Odtwórca roli męskiej

Obraz
© Film WP

Reżyser zgodnie z Tomaszem Tyndykiem (odtwórcą roli Patryka) podkreślił, że nie interesuje go opowiadanie linearnych historii.

Tyndyk stwierdził, że takie kino wyczerpało się w latach 90. i dzisiaj młody widz nie chce już oglądać historii opowiedzianych od początku do końca.

Najciekawsze są miejsca niedopowiedziane, tzw. białe plamy w scenariuszu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)