Trwa ładowanie...
marylin monroe
Jan Tracz
01-06-2022 10:48

Była zmorą reżyserów i producentów, a i tak każdy chciał z nią pracować. Marilyn Monroe miałaby dziś 96 lat

Pierwszy czerwca to okazja, aby na chwilę zatrzymać się przy ikonie kina, jaką bez wątpienia była Marilyn Monroe. Z okazji kolejnej rocznicy urodzin aktorki przybliżamy jej najważniejsze filmy i zastanawiamy się nad jej wiecznie żywym fenomenem w dzisiejszej popkulturze.

Marylin Monroe obchodziłaby 96. urodzinyMarylin Monroe obchodziłaby 96. urodzinyŹródło: Getty Images, fot: Baron
d3t47hb
d3t47hb

Mówiono na nią różnie: ikona, seksbomba, najsłynniejsza kobieta na świecie czy aktorka, która wywróciła kino do góry nogami. Praca z nią sprawiała trudności, ale obecność Marilyn Monroe w napisach początkowych gwarantowała sukces. I nawet jeśli jej filmografia jest uboga, a jakość produkcji nierówna, liczy się tylko fakt, że możemy zobaczyć ją na ekranie.

Krótki epizod z Marilyn

Podczas pracy nad "Słomianym wdowcem" z 1955 r. reżyser Billy Wilder prawdopodobnie żałował, że w ogóle przystąpił do pracy z Marilyn Monroe. - Gdzie ona jest? - pytał swoich podwładnych, ale nikt nie potrafił odpowiedzieć. Pytał, bowiem według planu byli do tyłu już dziewięć dni. Niby nic, ale jeden dzień kosztował wytwórnię aż 80 tys. dol. A więc nie było to takie nic, przynajmniej z punktu widzenia producentów.

Zobacz wideo: Dieta Marylin Monroe – co jadła i jak ćwiczyła seksbomba?

Monroe zniknęła. Po raz kolejny wszyscy mieli ochotę ją zabić. I nie chodziło jedynie o punktualność. Aktorka miała, jak to określił krytyk filmowy Sam Wasson, "niemal patologiczne problemy z koncentracją". Do tego zapominała kwestii (podobno niektóre ujęcia powtarzano po 50 razy!) i ogólnie nie zdawała sobie sprawy, w jaki sposób płynął czas na planie. Myślami Monroe była w zupełnie innym świecie.

d3t47hb

I nawet jeśli Marilyn potrzebowała "dłuższej chwili", to i tak cała branża wiedziała, że praca z nią jest warta zachodu. W końcu Wilder, pomimo zszarganych nerwów, zdecydował się raz jeszcze z nią pracować przy "Pół żartem, pół serio". Dobrze wiedział, co robi -  Monroe była kurą znoszącą nie złote, a platynowe jaja.

Modelka z wyboru

Zanim świat zapamiętał ją jako Marilyn Monroe, Norma Jean Mortenson, urodzona w 1926 roku, dużo przeszła. Pierwszy ślub wzięła już w wieku 16 lat, a na życie zarabiała pracą w fabryce. To właśnie tam uczestniczyła w swojej pierwszej profesjonalnej sesji zdjęciowej.

To zdarzenie zainspirowało ją, aby porzucić niewdzięczną pracę i rozpocząć karierę w modelingu. Prędko dała się poznać jako pin-up girl. To jednak nie wystarczało Mortenson – ona chciała więcej.

Portret Marilyn, Michael Ochs Archives Getty Images
Portret Marilyn, Michael Ochs Archives Źródło: Getty Images, fot: Michael Ochs Archives

By zwiększyć swoją atrakcyjność, przefarbowała włosy na blond (jej naturalny kolor to rudy). Podpisała kontrakt z agencją aktorską, zaczęła brać lekcje, a także grywać w pomniejszych produkcjach. Mortenson wzorowała swój image na Jean Harlow, aktorce z klasycznego okresu Hollywood, którą 20 lat wcześniej okrzykniętą seksbombę.

d3t47hb

Imię zmieniła na Marilyn, inspirując się aktorką Marilyn Miller. Pozostawała jeszcze kwestia nazwiska. Mortenson? A kto to słyszał? Żaden widz tego nie zapamięta, ono przecież wcale nie jest chwytliwe. "Monroe brzmi znacznie lepiej", zapewne pomyślała pewnego razu aktorka. I był to strzał w dziesiątkę.

Aktora, która hipnotyzuje. Filmy, które (zazwyczaj) nie poruszają

Wielu umyka fakt, że lwia część jej filmografii nie była najwyższych lotów. "Niagara", pierwszy kasowy sukces Monroe z 1953 r., to nieciekawie poprowadzone kino noir. Także w "Jak poślubić milionera" (1953 r.) jej rola sprowadza się do grania niepoprawnie głupkowatej dziewczyny. Tym samym zostaje przyćmiona przez Lauren Bacall, która gra u jej boku.

Jeszcze innym przykładem będzie "Książę i aktoreczka" (1957 r.), w której Monroe gra u boku samego Laurence'a Oliviera. I nawet jeśli sam film nie do końca porywa, to są tam momenty, w których Monroe przyćmiewa Brytyjczyka. Widać, że jest sprawniejsza aktorsko niż kilka lat wcześniej.

Marylin na planie  "Some Like It Hot" Getty Images
Marylin na planie "Some Like It Hot" Źródło: Getty Images, fot: Donaldson Collection

Rzecz jasna znajdziemy też wyjątki w jej filmografii, tytuły, które zasługują na miano klasyków. Wspomniany "Słomiany wdowiec", "Mężczyźni wolą blondynki" z 1953 r. w reżyserii Howarda Hawksa czy kultowe "Pół żartem, pół serio" z 1959 r. W tych produkcjach Monroe bryluje, potrafi bywać charyzmatyczna, a współczesny widz zaczyna rozumieć, na czym polegał jej fenomen.

Teoretycznie zaliczyła też występ w kultowym dramacie Josepha L. Mankiewicza "Wszystko o Ewie" (1950 r.), jednak była to jedynie rola drugo, a nawet trzecioplanowa. Monroe dopiero zaczynała, a sam film był sygnowany nazwiskiem Bette Davies.

d3t47hb

Ikona wiecznie żywa

Hollywood nie zapomina o Monroe, chociaż od jej śmierci w tym roku mija 60 lat. Kinomani do dziś wracają do najpopularniejszych filmów z jej udziałem (jakie by one nie były), a teoretycy filmowi – na czele z Richardem Dyerem – uważają, że była ona jedną z pierwszych aktorek, których kreacje miały sprowadzić mężczyzn do kin.

Dotychczas najbardziej znane kobiece nazwiska – od Katharine Hepburn po Ritę Hayworth – były zarówno uosobieniem piękna, jak i niezależności czy pewności siebie. Ich bohaterki nie tylko pięknie prezentowały się na ekranie, ale i nie dawały sobą pomiatać, dzięki czemu widzki mogły docenić ich kreacje.

Monroe w pełnej krasie Getty Images
Monroe w pełnej krasieŹródło: Getty Images, fot: M. Garrett

Jeśli chodzi o Marilyn, zazwyczaj jedynym autem odgrywanych przez nią bohaterek była jej własna cielesność. Doszło wręcz do sytuacji, w której jej nazwisko w Ameryce było wręcz synonimem słowa "seks". Nic więc dziwnego, że Monroe wciąż żyje w zbiorowej świadomości. To pokazuje, jak ogromne piętno odcisnęła na branży i całej popkulturze. Nawet jeśli zmarła w wieku zaledwie 36 lat.

d3t47hb

Ostatnią, najpopularniejszą pośmiertną produkcją ogrywającą postać Monroe był głośny "Mój tydzień z Marilyn" z 2011 r. w reżyserii Simona Curtisa. Produkcja pokazała, że nie wystarczy jedynie w perfekcyjny sposób zimitować manierę Monroe (tak jak zrobiła to Michelle Williams), ale trzeba też zainteresować widza opowiedzianą historią albo podejść do opowieści w bardziej niepoprawny/nieszablonowy sposób. Inaczej dany film skończy jak "Mój tydzień" – zostanie prędko zapomniany.

Niedawno widzowie Netfliksa mieli też okazję zapoznać się z filmem dokumentalnym "Tajemnice Marilyn Monroe: Nieznane nagrania", w którym twórcy starają się wyjaśnić zagadkę tajemniczej śmierci aktorki. Niestety, produkcję można określić dokumentem dla największych fanów: nie ma tam nic odkrywczego w kontekście jej zagadkowego zgonu, choć wizualnie film ukazuje niepublikowane wcześniej materiały.

d3t47hb

Z drugiej strony "Tajemnice" można potraktować jako przypomnienie faktów przed oczekiwaną premierą filmu "Blonde" w reżyserii Andrew Dominika, w którym w rolę Marilyn ma się wcielić popularna aktorka Ana de Armas.

Marilyn i fani Getty Images
Marilyn i fani Źródło: Getty Images, fot: Matt Green

Całość ma bazować na powieści Joyce Carol Oates (ten sam tytuł – "Blonde"), w której autorka stosuje całkiem błyskotliwy zabieg. Mianowicie opisuje (a raczej opowiada) karierę i życie Monroe alternatywną ścieżką narracji, w której amerykańska aktorka nie umiera w tragicznych okolicznościach na skutek przedawkowania. Oates świadomie poszerza jej życiorys, dzięki czemu książkowa historia otrzymuje drugie, zupełnie nowe dno.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3t47hb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3t47hb