Amanda Bynes zapłaciła ogromną cenę za swoją karierę
Amanda Bynes była gwiazdą kina familijnego, uwielbianą, zawsze uśmiechniętą dziewczyną. Ale jej życie prywatne przypomina koszmar. Uzależnienie od narkotyków i problemy psychiczne to codzienność, z którą musi się zmagać.
13.06.2019 | aktual.: 14.06.2019 12:50
Bynes wychowywała się w statecznej, kochającej rodzinie. Świetnie się uczyła, a bliscy czuwali nad jej karierą, która rozpoczęła się, gdy dziewczyna miała zaledwie 10 lat: - To właśnie dzięki moim rodzicom wciąż jestem normalnym dzieciakiem – wyznawała wówczas młodziutka artystka. Początkowo występowała w programach i serialach stacji Nickelodeon, a potem zaczęła grać w filmach. "Czego pragnie dziewczyna" czy "Ona to on" przyniosły jej spory rozgłos i całe zastępy nastoletnich fanów.
Pierwsze problemy
Ale po filmie "Łatwa dziewczyna" z 2010 roku w życiu aktorki coś zaczęło się psuć. Bynes zrezygnowała z udziału w filmie "Bez smyczy", ponoć z powodu napiętego grafiku. Inni twierdzili jednak, że aktorkę wyrzucono z planu za dziwne i nieodpowiednie zachowanie.
Kilka miesięcy później Bynes obwieściła na Twitterze, że chociaż ma dopiero 24 lata, zamierza odejść na aktorską emeryturę: - Jeśli przestaję coś kochać, przestaję to robić. Bycie aktorką nie jest wcale takie fajne, jak myślicie – napisała. I rzeczywiście, od tamtej pory nie zagrała w żadnym filmie.
Aktorka zmagała się już wówczas z uzależnieniem od narkotyków. To obsesja na punkcie wagi sprawiła, że zaczęła je brać. Bynes wspominała ten okres swojego życia w wywiadzie z "Paper": – Siedziałam w domu, ćpałam, oglądałam telewizję i pisałam na Twitterze.
Jej wpisy często obrażały inne gwiazdy: - Rihanna, Chris Brown cię sprał, ponieważ nie jesteś wystarczająco ładna - komentowała zdarzenie, do którego doszło w 2009 roku.
Recydywistka
W 2012 roku znów zrobiło się o Bynes głośno, ale nie za sprawą nowej roli, a dlatego, że popadła w konflikt z prawem. Policjant przyłapał ją na rozmawianiu przez telefon w trakcie jazdy. Ale kiedy wypisywał mandat, aktorka... wcisnęła pedał gazu i uciekła. Potem zatrzymywano ją jeszcze wielokrotnie, między innymi za prowadzenie pod wpływem alkoholu, łamanie innych przepisów drogowych i udział w kolizjach. Odebrano jej prawo jazdy, a kiedy okazało się, że aktorka i tak siada za kierownicą, wreszcie skonfiskowano jej samochód.
Ale to nie wszystko. W 2013 roku zatrzymaną ją za posiadanie sporych ilości marihuany po tym, jak wyrzuciła przez okno bongo. Aktorka nie przyznała się do winy, twierdziła, że to podłe manipulacje mające na celu zniszczenie jej reputacji, a później oskarżyła jednego z policjantów o molestowanie. Jej zarzut został odparty.
Jeszcze w tym samym roku Bynes podłożyła ogień niedaleko domu swojego ojca. Straż pożarna znalazła gwiazdę w kiepskim stanie: - Jej spodnie się paliły, a ona próbowała je zagasić, tarzała się po podjeździe. Obok leżał mały kanister z benzyną - zdradził informator.
Ubezwłasnowolniona
Zachowanie aktorki było na tyle dziwne, że postanowiono umieścić ją w szpitalu psychiatrycznym. Kilka dni później skierowano ją na specjalistyczne leczenie psychiatryczne w prywatnej klinice. Stwierdzono u niej schizofrenię. Rodzice gwiazdy byli przerażeni i chyba dopiero wtedy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji.
9 sierpnia sąd orzekł, że aktorka nie jest w stanie samodzielnie podejmować racjonalnych decyzji, dlatego zadecydował o jej ubezwłasnowolnieniu. Jej majątkiem zarządza matka.
Niekończące się problemy
Po wyjściu ze szpitala stan aktorki najwyraźniej się poprawił. Zaczęła chodzić do szkoły projektowania ubrań i mówiła, że jest szczęśliwa. Ale wygląda na to, że problemy ze zdrowiem psychicznym niestety dają o sobie znać co jakiś czas. Aktorka w lutym ponownie przebywała w prywatnej klinice psychiatrycznej. Teraz placówka twierdzi, że Bynes nigdy nie zapłaciła za leczenie i domaga się 2 467 dolarów.
Początkowo wydawało się, że Bynes ma szansę uniknąć drogi, jaką przed nią przeszło wiele dziecięcych gwiazd. Ale niestety. Wczesna kariera ma swoją cenę, a cena ta bywa bardzo wysoka. Bynes straciła wszystko.