By schudnąć, brała narkotyki. Amanda Bynes otwarcie się do tego przyznała
Była gwiazdką kina familijnego. Tą typową, ekranową "dziewczyną z sąsiedztwa". Śliczna, zawsze uśmiechnięta. Mało kto wiedział, co przechodziła w życiu. Obsesja na punkcie wagi doprowadziła ją na skraj uzależnienia od narkotyków.
32-letnia Amanda Bynes pojawiła się na okładce magazynu "Paper" – i już samo to wzbudziło wiele emocji w sieci. Aktorka kilka lat temu ogłosiła, że kończy karierę i przechodzi na "emeryturę". Bynes w lipcu 2013 roku podłożyła ogień pod jednym z domów w dzielnicy ojca. Media szybko obiegły zdjęcia aktorki, która wyglądała dramatycznie i wręcz jak karykatura człowieka. Po tym wydarzeniu gwiazdka trafiła pod obserwację psychiatryczną, prawną opiekę nad nią objęła jej mama.
Po wyjściu z ośrodka Bynes studiowała projektowanie mody w Los Angeles. I teraz – jak widać – wraca do show-biznesu.
W wywiadzie dla "Paper" wyciąga wszystkie brudy ze swojego życia.
- Zaczęłam palić marihuanę, odkąd skończyłam 16 lat. Mimo że wszyscy myśleli, że jestem "dobrą dziewczynką", paliłam trawę. Potem to się rozwinęło – mówi i przyznaje, że zaczęła sięgać po ekstazy i kokainę. Tej próbowała trzy razy, ale nigdy nie była po niej "na haju".
Opowiada, że na planie filmu "Lakier do włosów", przeczytała artykuł o adderallu, który opisywany był jako "nowa pigułka na odchudzanie". Trzeba zwrócić uwagę, że środek ten stosowany jest pomocniczo w leczeniu nadpobudliwości ruchowej, zaburzeń uwagi, nielegalnie zażywają go sportowycy jako środek dopingujący. Adderall zawiera amfetaminę, więc - co jasne - może uzależniać. – Cóż, musiałam spróbować i tego – wspomina Bynes.
Po filmie „Łatwa dziewczyna” aktorka przeżyła załamanie nerwowe i pogrążyła się w nałogu. – Siedziałam w domu, ćpałam, oglądałam telewizję i pisałam na Twitterze – mówi.
Teraz podkreśla, że jest czysta od czterech lat i czuje potężny wstyd na myśl o tym, co zrobiła ze swoim życiem. – Jest mi wstyd, jestem zażenowana samą sobą i tym, co mówiłam przez te lata. Nie mogę cofnąć czasu, ale gdyby się dało, zrobiłabym to od razu. Przepraszam wszystkich, których mogłam skrzywdzić, kogo okłamywałam. Jest mi potwornie źle – opowiada.
I dodaje na koniec: - Wszystko, na co pracowałam całe rzeczy, legło w gruzach przez wpisy na Twitterze. To nie wina portalu, tylko moja.
Tu tylko przypomnimy, że w 2013 roku Bynes na swoim profilu społecznościowym Bynes umieszczała niepokojące, roznegliżowane zdjęcia. Wyznawała również, że się głodzi i ma poważne problemy żywieniowe. Potem zaczęła używać Twittera do obrażania innych; jej ofiarą padały słynne aktorki i piosenkarki, które Bynes wyzywała i w dosadnych słowach komentowała ich urodę. - Rihanna, Chris Brown cię sprał, ponieważ nie jesteś wystarczająco ładna – pisała.