#AnatomiaWpadki: Wpadka w najnowszym hicie Netfliksa. Jak mogli do tego dopuścić?
W swoim najnowszym filmie Michael Bay był tak zajęty kolejnymi eksplozjami, że umknęła mu kłopotliwa wpadka. Ale od czego są internauci?
13 grudnia na Netfliksie wylądował sensacyjniak "6 Underground" w reżyserii Michaela Baya ("Transformers"). Wysokobudżetowa produkcja platformy z Ryanem Reynoldsem w roli głównej. Film opowiada o grupie specjalnej, która ma za zadanie wyeliminowanie bliskowschodniego dyktatora i zastąpienie go innym liderem.
Użytkownik Reddita wyłapał wpadkę pojawiającą się na początku filmu. Wpadkę, której nie zauważyli ani reżyser, ani zdjęciowiec, ani montażyści, a która znalazła się w filmie przez zespół zajmujący się promocją filmu. Chodzi o otwierający film pościg samochodowy ulicami Florencji. W kilkunastominutowej sekwencji bohaterowie grzeją na złamanie karku, starając się uciec zbirom.
W jednym z pędzących aut znajduje się bohater grany przez Reynoldsa. W pewnym momencie ścigający ich samochód zderza się z motocyklem i wylatuje w powietrze. W oddali widać wówczas stojącą na chodniku postać. To... też Ryan Reynolds.
Skąd to wiemy? Musimy cofnąć się do września 2018 r., kiedy na swoim Instagramie aktor zamieścił wideo promujące film. Reynolds stoi oparty o pomarańczową ścianę i opowiada o zdjęciach, ale jego głos zagłuszają pędzące ulicą auta. W pewnym momencie jedna z maszyn ma stłuczkę i wylatuje w powietrze. Brzmi znajomo?
W filmie postać stojąca na drugim planie znajduje się na tle pomarańczowej ściany i jest tak samo ubrana jak Reynolds w klipie. O przypadku raczej nie może być więc mowy. W filmie wykorzystano właśnie scenę rozgrywającą się w promującym go, zabawnym zresztą, klipie z popularnym aktorem.
Nie widzieliście jeszcze "6 Underground"? Nazwisko reżysera jest tu pewną wskazówką, czego możecie się spodziewać – akcji, akcji i jeszcze raz akcji. Fanom Baya "6 Underground" wchodzi bez popity, jednak krytycy mają odmienne zdanie.
Film zbiera chłodne recenzje, na Rotten Tomatoes ma zaledwie 32 proc. pozytywnych opinii, a krytyk serwisu Collider napisał nawet, że film Baya "jest jak "Team America", tylko z ludźmi i bez satyry".