Magazyn WP FilmAnna Dymna: pierwszy mąż nauczył ją żyć, być aktorką i normalną kobietą. "Mój obecny mąż akceptuje ten fakt"

Anna Dymna: pierwszy mąż nauczył ją żyć, być aktorką i normalną kobietą. "Mój obecny mąż akceptuje ten fakt"

Już na początku kwietnia w księgarniach pojawi się książka "Anna Dymna. Warto mimo wszystko", w której aktorka opowiada o sobie, swoim życiu i, oczywiście, o miłości. Temu uczucia Dymna poświęca zawsze wiele uwagi; w najnowszej książce mówi zaś o miłości, która uskrzydla, dodaje energii i sił do działania. Uważa, że nie ma nic piękniejszego od ludzi darzących się prawdziwą, szczerą miłością.

Anna Dymna: pierwszy mąż nauczył ją żyć, być aktorką i normalną kobietą. "Mój obecny mąż akceptuje ten fakt"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP

- Nie wypowiadałabym takich opinii, gdybym miłości nie zaznała. Mój mąż pozwolił mi uwierzyć, że miłość jest prawdą, a nie jedynie ckliwym uczuciem. Dlatego twierdzę, że nasze uczucie wciąż trwa - zapewniała.

Co interesujące, nie mówi tu jednak o swoim obecnym mężu, Krzysztofie Orzechowskim, a pierwszym, tragicznie zmarłym Wiesławie Dymnym, którego bez wahania nazywa mężczyzną swojego życia.

Obraz
© Materiały prasowe | Materiały prasowe

Ci, którzy wiedzieli Dymnych razem, nie wątpili, że łączy ich wielkie uczucie; choć bardzo się od siebie różnili, nie wyobrażali sobie bez siebie życia, nie widzieli świata poza sobą.

- Gdybym go nie poznała, być może stałoby się ze mną coś złego - wyznała Anna Dymna w rozmowie z tygodnikiem "Świat i ludzie".

- Nauczył mnie żyć, być aktorką i normalną kobietą - dodała w kolejnym wywiadzie.

Ale początek ich znajomości nie był zbyt romantyczny. Poznali się podczas kręcenia filmu "Pięć i pół bladego Józka". On pił z kolegami pod drzwiami jej pokoju hotelowego, przez co ona nie mogła spać. Kiedy poprosiła, aby był ciszej, ten obrzucił ją stekiem wyzwisk i uderzył. Następnego dnia czekał skruszony z bukietem kwiatów. Między nimi wybuchło uczucie ocierające się o szaleństwo. Dymny był wówczas jeszcze żonaty, choć para już od pewnego czasu była w separacji. Pobrali się w 1971 roku.

Niestety, ich szczęście nie trwało długo. Jesienią 1977 roku mieszkanie małżeństwa doszczętnie spłonęło, razem ze sporą częścią spuścizny Dymnego. Powodem wypadku był wybuch kineskopu radzieckiego telewizora. Dymny cudem uszedł z życiem. W chwili eksplozji był w łazience i przygotowywał kąpiel dla wracającej z teatru żony.

Obraz
© East News

Jak piszą autorzy „Kroniki śmierci przedwczesnych”, po wypadku Dymny zapadł na kilka miesięcy w dziwny letarg. Kiedy w końcu otrząsnął się z depresji, przystąpił do remontu mieszkania. 11 lutego 1978 roku para widziała się po raz ostatni. Następnego dnia mieli spotkać się na obiedzie. Wiesław nie pojawił się, nie odbierał też telefonu. Zaniepokojona aktorka udała się do mieszkania.

- Na piątym piętrze dopadł mnie szloch Ani. Wiesiek leżał w kuchni… Nie mogli go wynieść, bo miał rozłożone ręce, jakby bronił się przed takim wyjściem z domu… - wspominała Elżbieta Karkoszewska w słuchowisku „Dymny – outsiter”.

Sekcja zwłok nie wyjaśniła, jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci męża Anny Dymnej. Nieoficjalnie mówi się, że organizm nie wytrzymał jego trybu życia.

Po śmierci męża aktorka wpadła w depresję; sądziła, że już zawsze będzie sama i nigdy nie odzyska radości życia. Czuła się winna, gdy zdarzało się jej coś dobrego.

- Po jakimś czasie od jego śmierci ze zgrozą odkrywałam, iż w otaczającej mnie rzeczywistości jednak coś wywoływało mój uśmiech, coś smakowało. Czułam do siebie wielką złość i odrazę - opowiadała w książce. Przyznaje też, że stale myśli o Dymnym; mąż często się jej śni.

- Przez wiele lat śniłam koszmary, że umarł, że jest gdzieś, tylko nie chce do mnie wrócić. Takie sny były dla mnie katorgą.

Mówiąc o obecnym mężu, Krzysztofie Orzechowskim, aktorka nie używa tak górnolotnych słów; w swojej książce poświęca mu też znacznie mniej miejsca.

Obraz
© East News

Pytana, czy mąż nie jest zazdrosny o Dymnego, który wciąż jest obecny w jej życiu, odpowiadała:
- Mój obecny mąż akceptuje ten fakt, rozumie to. Inaczej nie bylibyśmy przecież razem. Ani Krzysiu, ani mój drugi mąż nigdy nie czuli, że porównuję ich z Wieśkiem i że żyją w jego cieniu – zapewniała. - Raczej mogli korzystać ze zdobytego przeze mnie, dzięki Wieśkowi, życiowego doświadczenia

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)