Antyaborcyjna celebrytka. Czy autorka książki "Nieplanowane" nawróciła się dla pieniędzy?
Abby Johnson, jak twierdzi, pomagała w dokonaniu około 20 tysięcy aborcji. Dziś jest bohaterką ruchów antyaborcyjnych i konserwatywnych mediów, a jej film pokazywany jest na całym świecie. Czy jednak nawrócenie Abby było prawdziwe?
Pokazywany obecnie w polskich kinach antyaborcyjny film "Nieplanowane" (UnPlanned) został nakręcony na podstawie książki o tym samym tytule Amerykanki Abby Johnson. Abby, cytowana przez portal katolicki Fronda oraz Tygodnik Solidarność, miała nawet zabrać głos w sprawie naszego kraju:
- My, katolicy na całym świecie, potrzebujemy Polski, by trwać teraz w sile. Wszyscy, kiedy myślą o Kościele katolickim, mają na myśli Watykan, Rzym. Ale wielu z nas Kościół katolicki kojarzy się z Polską, z pięknem Kościoła katolickiego w Polsce. Potrzebujemy, by Polska pozostała silna. Potrzebujemy świadectwa wiary Polaków.
Płód się broni, ucieka
Przypomnijmy, jak doszło do nawrócenia pani Johnson.
Abby przez osiem lat pracowała na stanowisku dyrektora w klinice Planned Parenthood (Planowanie Macierzyństwa) w mieście Bryan w Teksasie. Zajmowała się administracją: umawianiem pacjentek, budżetem kliniki, przyjmowaniem nowych pracowników, szkoleniami.
"Nie promowaliśmy aborcji, zajmowaliśmy się raczej propagowaniem zapobiegania ciąży, żeby aborcji było jak najmniej" – pisze w swojej książce. "Uważałam, że lepiej zrobić aborcję w profesjonalnej klinice niż u jakiegoś 'rzeźnika' gdzieś w ciemnym zaułku".
Pierwszy raz – jak wspomina - weszła do gabinetu zabiegowego 26 września 2009 roku. Miała wtedy 29 lat. To miał być jej pierwszy, przez osiem lat pracy, kontakt z samą procedurą.
Akurat tego dnia aborcji dokonywał wizytujący lekarz, który standardowo używał ultrasonografu (USG), by zabieg był dokładniejszy i nie narażał kobiety na dodatkowe ryzyko. W klinice w Bryan aborcje dokonywane były w co drugą sobotę: 25-35 zabiegów dziennie. Zazwyczaj trwało to 10-15 minut.
Lekarz poprosił ją, aby przytrzymała sondę USG, wspomina Abby. "Kolejne 10 minut wstrząsnęło całym moim światem, moimi wartościami i zmieniło moje życie". Abby mówi, że zobaczyła na ekranie uformowany płód dziecka.
"Wyglądał jak moja córeczka Grace w 12 tygodniu" – wspomina Abby. "Widziałam główkę, rączki, nóżki, a nawet małe paluszki".
Płód, jak stwierdził lekarz, miał 13 tygodni.
Lekarz do macicy skierował wenflon: to rurka o niewielkiej średnicy wykonana z plastiku i zakończona stalową igłą. Pacjentka płakała z bólu. Abby patrzyła na ekran. Jak wspomina, przekonywała siebie, że to tylko tkanka płodowa nieczująca bólu, szybka bezbolesna procedura.
Jednak, jak plastycznie opisuje Abby, płód, czy raczej dziecko, zaczęło kopać małymi nóżkami, wyrywać się, wykręcać. "Było dla mnie jasne, że dziecko poczuło rurę".
Abby zrozumiała, że uczestniczy w czymś potwornym. "Chciałam krzyczeć do matki: stop, obudź się, pospiesz się, zobacz, co się dzieje z twoim dzieckiem. Później zobaczyłam, jak dziecko niknie w wysysającej je rurce. Zobaczyłam, jak próbowało się wyrwać, ale zostało wessane, a potem łono było puste".
Abby mówi, że wtedy zrozumiała, że to nie płód, ale dziecko walczące o życie: "Nie tylko tkanki i komórki, ale dziecko! To, w co przez lata wierzyłam, czego uczyłam innych i czego broniłam, było kłamstwem. Boże, co ja narobiłam?! Nigdy więcej! Żyłam w kłamstwie, rozpowszechniałam kłamstwa, raniąc tylko kobiety, którym tak bardzo chciałam pomóc".
Jak ma się opowieść Abby Johnson do medycyny?
Cytowana przez Huff Post Jen Villavicencio, ginekolożka i położniczka, mówi: "Pomysł, że płód odwróci się, okaże strach lub spróbuje uciec przed rurką medyczną jest naprawdę szczerym kłamstwem. Wszystkie dowody wskazują, że nie jest to możliwe".
Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Ginekologów płód nie ma zdolności fizjologicznej do odczuwania bólu do co najmniej 24. tygodnia ciąży.
Miesiąc później, 6 października 2009, Abby rzuciła pracę. Przeżyła nawrócenie i dołączyła do antyaborcyjnej grupy chrześcijańskiej.
Stała się najlepszym z możliwych świadków: oto przed państwem była dyrektorka kliniki, która zrezygnowała z pracy z powodów moralnych, etycznych i religijnych. Została bohaterką chrześcijańskiej prawicy oraz prawicowych mediów, na czele z Fox News, gdzie do dziś daje swoje świadectwo.
Dała setki wywiadów radiowych i telewizyjnych, w których poświadczała, że aborcja jest złem, mordowaniem nienarodzonych dzieci, że żyjemy w kulturze śmierci, a kliniki prowadzą rzekomo intratny przemysł aborcyjny, na którym świetnie zarabiają.
Abby czuje się skrzywdzona - miała problemy w pracy
Amerykańscy dziennikarze zaczęli dociekać, kim jest nowa gwiazda prawicowych mediów.
Magazyn internetowy Salon odkrył, że 27 września 2009, czyli dzień po rzekomym "nawróceniu", Johnson była w feministycznym programie radiowym, w którym… broniła prawa kobiet do aborcji.
Mało tego, mówiła, że tzw. ruchy pro-life, czyli ruchy antyaborcyjne, przeszkadzają jej w pracy, organizują niepotrzebne pikiety przed klinikami i rozpowszechniają kłamstwa na temat aborcji.
Skarżyła się, że dostawała wcześniej pogróżki od fundamentalistów religijnych: "Jeśli Bóg cię nie ukaże, to my to zrobimy" albo "Wiemy, że byłaś dziś sama w klinice. Uważaj na siebie!". Wspominała, że była śledzona, a po mieście za nią i jej rodziną "na ogonie" jeździł samochód.
Później wyszło też na jaw, że pracodawca zatrudniający Johnson w klinice miał być niezadowolony z jej pracy i Abby obawiała się zwolnienia. Jej nawrócenie wygodnie zbiegło się w czasie akurat z momentem, w którym mogła stracić pracę i zarobki.
Z wpisów Johnson na FB miało wynikać, że czuła się po prostu przepracowana i niedoceniana w pracy.
"Haruję od rana do wieczora, poświęcam rodzinę dla pracy, a oni mi mówią, że ostatnio się opuściłam. Nie potrafią mnie docenić, więc odchodzę". Była też pod obserwacją przełożonych za wysyłanie niewłaściwych e-maili z pracowniczego konta.
Odchodząc z klinki, Johnson nie wspominała ani słowem, że ma kryzys moralny, że szefostwo żąda od niej zwiększonej liczby aborcji (co potem zarzuciła właścicielom kliniki). Po prostu złożyła wypowiedzenie.
Gdzie naprawdę była Abby?
To nie koniec. Dziennikarz The Texas Monthly – Nate Blakeslee – przeprowadził swoje śledztwo. Wystąpił do kliniki o wykaz zabiegów z 26 września 2009 r. Okazało się, że tego dnia nie było żadnych zabiegów z pomocą ultrasonografu oraz że Johnson nie uczestniczyła w żadnej z 15 wykonanych tego dnia aborcji (bez użycia USG).
Okazało się też, że żadna z pacjentek tego dnia nie miała 13-tygodniowego płodu. Nikt też nie prosił Abby o asystę w gabinecie zabiegowym. Johnson twierdzi też, że zabiegowi, w którym rzekomo asystowała, poddano czarnoskórą kobietę. Jednak jedyna poddana tego dnia aborcji Afroamerykanka nosiła 6-tygodniowy płód, a nie 13-tygodniowy.
Nic się więc nie zgadza.
Dziennikarze, którzy dokładnie prześledzili jej historię, twierdzą więc, że swoją opowieść Abby mogła oprzeć na znanym filmie "Niemy krzyk" z 1984 r. (są poważne wątpliwości, czy film ten jest precyzyjny z medycznego punktu widzenia).
Laura Kaminczak, wieloletnia przyjaciółka Abby Johnson, do której dotarli dziennikarze, powiedziała gazecie "The Texas Observer", że Abby chciała się po prostu zemścić na swoim byłym szefie i pracodawcach, bo uważała się za niedocenianą i źle traktowaną:
- W tym wszystkim chodzi o niezadowoloną pracownicę, która mści się na szefach – mówi Kaminczak. – Cała jej historia to "bullshit" (z ang. bzdura).
Kaminczak dodaje, że Johnson rzeczywiście uczestniczyła w jednej aborcji z udziałem sondy USG, ale w ogóle jej to nie przeraziło.
– Abby miała kłopoty w pracy, mogła zostać zwolniona, w domu się nie przelewało, a szef grupy antyaborcyjnej miał jej zaproponować 3 tysiące dolarów za każde wystąpienie publiczne i wykład przeciw aborcji – mówi przyjaciółka.
Kaminczak sugeruje także, że Johnson sama dwa razy miała aborcję.
Dla chrześcijańskiej prawicy w USA czy Polsce, co widać na przykładzie prawicowych portali, Abby Johnson pozostanie bohaterką zaszczuwaną przez kłamliwe liberalne media. Ale dziennikarze, którzy rzetelnie przyjrzeli się jej historii, uważają, że jest w dużej mierze zmyślona.
Tymczasem Abby pisze książki, scenariusze i występuje w Fox News.
I w naszych mediach. Z przesłaniami do Polek i Polaków.