Artur opowie Wam o Arturze
Imię wybrane nie bez przypadku. Zagadka, kt órą pozwoli rozwiązać pewna scena w filmie „Artur i Minimki”. Choć, jeśli ktoś jest domyślny, być może wpadnie na to, zanim jeszcze pozna tą uroczą historię.
Dla widzów sporym zaskoczeniem może być pójście Bessona, twórcy kina akcji, przebojowego i dynamicznego w stronę opowieści familijnych. Jednak, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że dużą inspiracją była dla Luca jego pięcioletnia córka, wtedy prawie wszystko jest już jasne.
Sam, Besson uświadomił sobie, że po trzydziestu latach pracy dla dorosłych, może pora zrobić coś dla dzieci. Może też pora podsumować swój artystyczny dorobek właśnie taką familijną trylogią. Na konferencji prasowej, nie padło jednoznacznie, że zamierza zakończyć pracę reżyserską, jednak bardzo konkretnie się ku temu skłania.
Cóż prostszego zrobić film na podstawie własnych książek. Kiedy wszystko ma się w głowie, wystarczy jedynie zrobić z tego wyjątkowy obraz. Jednak, zanim „Artur i Minimki” pojawiły się w kinie, trzeba było kilku lat przygotowań na bardzo szeroką skalę. Jeśli jeszcze zmierzyć się z budżetem w wysokości 65 milionów euro, to bez wątpienia mamy do czynienia z wielką europejską produkcją.
Jestem pod dużym wrażeniem tej opowieści. Choć można odnaleźć pewne inspiracje twórcy, nie tylko związane z samym imieniem bohatera, to jednak jest to nad wyraz pouczająca i mądra opowieść. Bo jest i Cezar i Szekspir i… starożytne ludy. Mądre i pełne odkrywczych pomysłów. Artur w domu dziadków otoczony jest wielowiekową tradycją i co ważne, czerpie z tego wszystko, co najlepsze.
W tytułowej roli pojawił się genialny chłopiec, którego znamy już z filmu „Charlie i fabryka czekolady”. Luc Besson nie miał wątpliwości, kiedy go zobaczył. W jednym momencie zakończył castingi w kilku krajach. W polskiej wersji językowej głosu użyczył mu utalentowany Kajetan Lewandowski, którego pracę możemy podziwiać w filmie.
Pewne wydarzenia sprawiają, że Artur musi za wszelką cenę przedostać się do magicznego świata Miminków. I tu dopiero zaczyna się wielka przygoda, a jednocześnie poznajemy wkład pracy, jaki został włożony, aby ożywić ten minimkowy świat. Wrażenie jest niesamowite.
Piękne królestwo z jego radością i prostotą. Betamesz, którego Artur poznaje na dzień dobry i który wprowadza go do tego miniaturowego świata. Jego przeurocza siostra Selenia, nad którą, co ciekawe twórcy najwięcej się napracowali. I tu również słowa uznania za doskonały, dowcipny i dobry dubbing, jaki zawdzięczamy Joannie Brodzik. Przyznać trzeba, że Selenia to cała Joasia, a może odwrotnie.
Królewskie dzieci będą towarzyszyły Arturowi w pełnej przygód wyprawie do zakazanego świata M. – imię, którego nie wymawiamy. W tej ciemnej i mrocznej krainie wszystko może się wydarzyć, ale trójka śmiałków jest przygotowana na wszystko. No, może na prawie wszystko. Zaskakująco urocze jest zbliżanie się Artura i Selenii ku sobie i ich małe amory.
Sztuką jest robiąc filmy dla dzieci, nie tylko bawić, ale i uczyć. A ta w przypadku „Artura i Miminków” udała się doskonale. 2 stycznia rozpoczęły się prace nad kontynuacją przygód małego, dzielnego bohatera. Z całą pewnością ponownie powróci do pięknego i magicznego świata Miminków, aby ponownie spotkać Selenię. Będzie się działo!