August Kowalczyk - życie i śmierć aktora, który przechytrzył esesmanów

August Kowalczyk - życie i śmierć aktora, który przechytrzył esesmanów
Źródło zdjęć: © TVP

23.04.2013 | aktual.: 22.03.2017 20:40

Aktor spędził w obozie dwa lata i był jednym spośród dziewięciu więźniów, którym udało się odzyskać wolność. Z nieczułych ramion nazistów uciekł w 1942 roku… w przebraniu kobiety.

Lipiec 2012 rok. Ciepłe, letnie popołudnie. W oświęcimskim hospicjum umiera jego dziewięćdziesięcioletni założyciel, August Kowalczyk – polski reżyser, aktor teatralny i filmowy.

Placówka powstała w podzięce mieszkańcom Oświęcimia, którzy podczas okupacji nieśli pomoc byłym więźniom Auschwitz. Dziś Kowalczyk wciąż jest pamiętany jako utalentowany aktor i wielki działacz dbający o to, by okrucieństwa wojny ujrzały światło dzienne, a opowieści o piekle obozów koncentracyjnych trafiły do uszu jak największej ilości ludzi.

Aktor spędził w obozie dwa lata i był jednym spośród dziewięciu więźniów, którym udało się odzyskać wolność. Z nieczułych ramion nazistów uciekł w 1942 roku... w przebraniu kobiety.

1 / 7

Kariera za kurtyną

Obraz
© PAP

Po ukończeniu liceum w Dębicy planował wstąpić do seminarium, ale wybuch II wojny światowej zaprzepaścił jego plany. Po jej zakończeniu rozpoczął studia na wydziale polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W listopadzie 1945 roku August Kowalczyk po raz pierwszy pojawił się na deskach krakowskiego teatru Rapsodycznego, gdzie spędził następne siedem lat.

- Zawsze dostojny, przygotowany a za kulisami wesoły, z humorem opowiadał swoje przeżycia artystyczne do momentu, kiedy nie weszliśmy na temat Auschwitz – wspomina go w swoim felietonie Janusz Pietrzykowski, który wiele lat później gościł Kowalczyka na scenie koszalińskiego teatru.

2 / 7

Wyprowadź mnie na spokojne wody

Obraz
© mat. promocyjne

W latach sześćdziesiątych Kowalczyk był też cenionym przez środowisko dyrektorem Teatru im. href="http://ksiazki.wp.pl/aid,63,nazwisko,Adam-Mickiewicz,autor.html">Adama Mickiewicza w Częstochowie.

- Jego eksperymenty z polskim dramatem współczesnym przyniosły teatrowi znaczny sukces. Ogólnopolska krytyka ani przed, ani po Kowalczyku tak dużo nie pisała o Częstochowie – mówił w 2002 roku ówczesny dyrektor teatru Robert Dorosławski.

Sam Kowalczyk wspominał, że częstochowski teatr był miejscem, które ukształtowało jego artystyczne życie. Miał tam bowiem swobodę w odkrywaniu i eksperymentowaniu z ówczesną polską dramaturgią.

3 / 7

Pokolenie z ulicy Barskiej

Obraz
© pl.wikipedia.org/_Władysław Miernicki/ domena publiczna

W wieku trzydziestu dwóch lat zadebiutował w uhonorowanym Nagrodą Jury na Międzynarodowym filmie „Piątka z ulicy Barskiej“ (1953) Aleksandra Forda. Rok później znalazł się na planie kultowego „Pokolenia“ (1954) Andrzeja Wajdy.

Równolegle z rozwijającą się karierą filmową, występował na scenie warszawskiego Teatru Polskiego. W 1971 roku wcielił się tam w postać „Fausta“ w spektaklu Józefa Szajny – do dziś rola ta pozostaje jedną z najważniejszych w jego dorobku.

Ważne miejsce w jego filmografii zajmują jednak role serialowe. Dziś wciąż pamiętamy go z ról sturmbannführera Johanna Dehne w „Stawce większej niż życie“ (1967-68) czy postaci kreowanych w „Chłopach“ (1971), „Janosiku“ (1973) i „Polskich drogach“ (1977).

4 / 7

Przepracować traumę

Obraz
© TVP

W 2005 roku przyznał, że nigdy nie miał oporów w graniu Niemców.

- Tworząc role esesmanów starałem się zawsze, by w publiczności budziły te same uczucia, jakie budzili oni we mnie, gdy byłem po tamtej stronie, za drutami – opowiadał w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego.

Według teoretyków kultury często relacja z (prze)życia i jego zrozumienie wymaga wsparcia fikcji. Nic dziwnego, że Kowalczyk godził się na wcielanie się we wroga, skoro mogło mu to ułatwić pogodzenie się z własnym życiem.

W 1998 na podstawie jego wspomnień słynny filmowiec-amator Józef Kłyka urodzony w Bojszowach rzekomo nakręcił też fikcyjną historię o więźniu obozu koncentracyjnego, któremu udało się uciec. Chodziło mu o to, by w tle zaprezentować tragedię Ślązaków podczas II wojny światowej.

5 / 7

Wyrok śmierci i nic do stracenia

Obraz
© Domena publiczna

August Kowalczyk trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz w 1940 roku, kiedy próbował przekroczyć granicę polsko-słowacką, aby wyruszyć w stronę stacjonujących we Francji oddziałów wojsk polskich.

4 grudnia 1940 roku przetransportowano go do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie wykonywał stosunkowo lekkie prace budowlane. Dwa lata później, ukarany za kontakty z mieszkańcami Oświęcimia, trafił do dożywotniej kompanii karnej.

Wraz z pięćdziesięcioma innymi więźniami 10 czerwca tego samego roku podjął próbę ucieczki po zakończeniu prac przy budowie rowu melioracyjnego. Poza linię wroga przedostało się dziewięć osób. Kowalczyk był jednym z nich.

6 / 7

Aktorski fortel z haftowaną spódnicą

Obraz
© Domena publiczna

Kowalczykowi udało się zbiec do lasu. Później długo ukrywał się w gęstwinach okolicznych pól. Znalazły go tam lokalne kobiety, które ryzykując życiem, ubrały bladego chłopca w białą koszulę i haftowaną spódnicę.

Z koszem i kopaczką – nieodzownymi rekwizytami – Kowalczyk uciekał nocą i skrywał się w polach w ciągu dni. W końcu nakryła go dwunastoletnia dziewczynka. Jej ojciec przekazał go w ręce swoich sąsiadów, Anny i Józefa Lysków, którzy zabrali go do miejsca, w którym mógł się ukryć.

Kowalczyk spędził niespełna dwa miesiące na poddaszu jednego z domów w Bojszowej. Dzięki fałszywym dokumentom przedostał się na Śląsk i do Krakowa. Do końca wojny walczył w szeregach Armii Krajowej.

7 / 7

Pamięć i opowiadanie

Obraz
© PAP

Po przejściu na emeryturę w 1981 roku Kowalczyk zaczął się udzielać w Towarzystwie Opieki nad Oświęcimiem, którego stał się wiceprezesem.

Z pokłosiem wojny walczył na wielu frontach. Był też przewodniczącym Krajowej Rady Polskiej Unii Ofiar Nazizmu, przewodniczącym Rady Fundacji Pomnika-Hospicjum Miastu Oświęcim oraz członkiem Rady Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie“. W 1995 roku opublikował swoje wspomnienia z pobytu w Auschwitz-Birkenau, ucieczki i czasów spędzonych w ukryciu.

Do rąk czytelników trafił „Refren kolczastego drutu: trylogia prawdziwa“. Zawsze twierdził, że ocalał nie po to, by żyć, ale żeby dawać świadectwo. Przez trzydzieści lat jeździł po Polsce i świecie (był m.in w Berlinie, Kalifornii, Jokohamie, Tokio, Amsterdamie i Hadze) ze swoim monodramem „6804“ (tytuł odnosi się do jego obozowego numeru), w którym opowiadał o przeżytym w Auschwitz piekle. Jego ostatni występ miał miejsce w 70. rocznicę ucieczki.
(ab/gk/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (341)