Bam Margera stał się wrakiem człowieka. Twórcy "Jackass" odcinają się od niego
Kontrowersyjny program "Jackass", w którym nierzadko igrał ze śmiercią i narażał się na niebezpieczeństwa, uczynił z niego gwiazdę. Bam Margera nie potrafił jednak poradzić sobie ze swoimi demonami. Uzależnienie od alkoholu, które pogłębiło się po śmierci bliskiego przyjaciela, niemal zniszczyło jego karierę. Teraz producenci wykluczyli go z prac przy filmie "Jackass Forever", a Margera zaapelował do fanów, by zbojkotowali produkcję.
Emitowany w latach 2000-2002 przez stację MTV "Jackass", program rozrywkowy pokazujący szalone wyczyny kaskaderskie, z miejsca stał się hitem. Nastolatkowie, ku przerażeniu rodziców, próbowali naśladować zaobserwowane w telewizji sztuczki, zwykle z dość tragicznym skutkiem. Jednak krytyka i kampanie mające na celu wstrzymanie emisji (prowadzone na przykład przez amerykańskiego senatora Josepha Liebermana), nie odniosły zamierzonego rezultatu. Popularność "Jackass" stale rosła, powstawały filmy pełnometrażowe z członkami ekipy i zainspirowane nim kolejne programy typu reality show.
Jedną z niekwestionowanych gwiazd i ulubieńcem widzów stał się zaś Bam Margera, profesjonalny skater, który już wcześniej wraz z przyjaciółmi nagrał serię niezależnych filmów "CKY" ("Camp Kill Yourself"), przedstawiającą skecze i popisy kaskaderskie.
Ze szczytu na dno
Margera nie mógł narzekać na brak propozycji zawodowych: pojawiał się w kolejnych programach m.in. "Viva La Bam", wystąpił w kilku filmach i teledyskach, dostał radiowy show i użyczył swojego wizerunku twórcom rozmaitych gier np. serii "Tony Hawk". Od początku nie było jednak tajemnicą, że Margera ma słabość do alkoholu – zdarzało się, że występował przed kamerami pijany, a media coraz częściej donosiły o jego zamiłowaniu do napojów wyskokowych.
Nagła sława i rozgłos, suto zakrapiane balangi i łatwy dostęp do nie zawsze legalnych substancji tylko pogarszały sytuację. Pod koniec 2009 r. Margera stracił przytomność po kilkudniowej libacji i wylądował w szpitalu. Kiedy jego życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo, celebryta po raz pierwszy, choć nie ostatni, trafił na odwyk.
20 czerwca 2011 r. przyjaciel Margery, 34-letni Ryan Dunn, zmarł w wypadku samochodowym. Wcześniej wraz z kolegami imprezował w barze; potem, nie bacząc na konsekwencje, usiadł za kierownicą. Porsche uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach, a Dunn i jadący wraz z nim Zachary Hartwell zginęli na miejscu. To wydarzenie wstrząsnęło Margerą. Niedługo potem doznał kontuzji, która zakończyła jego karierę profesjonalnego skatera. Jeszcze częściej zaczął szukać ukojenia w alkoholu, chcąc zagłuszyć rozpacz i zupełnie stracił kontrolę nad swoim życiem. Raz po raz trafiał na odwyk, zaczął mieć problemy z odżywianiem, a jego samopoczucie stale się pogarszało.
W styczniu 2018 r. Margera opuścił ośrodek odwykowy i – jak zapewniał, choć wiele osób nie dawało temu wiary – przez siedem kolejnych miesięcy pozostawał trzeźwy. Być może trwałoby to dłużej, gdyby nie kolejne traumatyczne wydarzenie. Kiedy pojechał do Kolumbii, został napadnięty - grożono mu bronią i zabrano całą zawartość portfela. I znów Margera, ku przerażeniu swoich znajomych, którzy liczyli, że tym razem sytuacja się odmieni, sięgnął po butelkę.
Bojkot filmu
Kiedy w styczniu 2021 r. ogłoszono, że powstanie kolejny film z serii "Jackass", zirytowany Margera wyjawił, że nie jest pewien, czy znajdzie się w obsadzie. Producenci mieli do niego mnóstwo zastrzeżeń i obawiali się dalszej współpracy. Twierdził, że kiedy zjawił się na planie, członkowie ekipy zmuszali go do badania alkomatem co kilka godzin, zażywania antydepresantów i regularnych testów na obecność narkotyków. Ostatecznie – z powodu nałogów i zatargów z prawem – podziękowano mu za współpracę.
"Jeśli wam na mnie zależy, nie oglądajcie tego filmu" - Margera zaapelował do swoich fanów. Ogłosił też, że wcześniej przedstawił producentom szkic scenariusza – i choć wyrzucono go z planu, to jego pomysły zostały wykorzystane.
"Ostatnia rzecz, jakiej bym chciał, to sprawa w sądzie" - mówił, dodając, że po tej aferze pojawiły się u niego myśli samobójcze. Kontrakt został zerwany, Margera trafił na odwyk (później twierdził, że został do tego zmuszony przez ekipę "Jackass", która go "torturowała"), a niedługo potem wyznał, że zdiagnozowano u niego maniakalną chorobę afektywną dwubiegunową. Nie krył żalu do producentów – uważał, że wykluczenie go z udziału w filmie było podłe i poczuł się zdradzony, ponieważ od dekady starał się, by ten film powstał i był swego rodzaju hołdem dla zmarłego Ryana Dunna.
Steve-O, jeden z członków ekipy "Jackass", stanął w obronie producentów i zaznaczył, że wszystkie działania podjęto z miłości, w trosce o zdrowie Margery, by pomóc mu wyjść na prostą. W podobnym tonie przemawiali zresztą sami producenci, zapewniając, że nie chcą iść z Margerą na medialną wojnę – pragną tylko, by w końcu poczuł się lepiej.
To jednak nie rozwiązało sytuacji. W maju br. Jeff Tremaine, reżyser "Jackass Forever", złożył w sądzie wniosek o zakaz zbliżania się dla Margery. Powodów podjęcia takich kroków prawnych nie ujawniono. Premiera filmu już we wrześniu, możemy mieć więc pewność, że urażony Margera nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.