Bam Margera stał się wrakiem człowieka. Twórcy "Jackass" odcinają się od niego

Kontrowersyjny program "Jackass", w którym nierzadko igrał ze śmiercią i narażał się na niebezpieczeństwa, uczynił z niego gwiazdę. Bam Margera nie potrafił jednak poradzić sobie ze swoimi demonami. Uzależnienie od alkoholu, które pogłębiło się po śmierci bliskiego przyjaciela, niemal zniszczyło jego karierę. Teraz producenci wykluczyli go z prac przy filmie "Jackass Forever", a Margera zaapelował do fanów, by zbojkotowali produkcję.

Bam Margera na zdjęciu z 2014 roku. Dziś trudno go rozpoznać
Bam Margera na zdjęciu z 2014 roku. Dziś trudno go rozpoznać
Źródło zdjęć: © Getty Images

Emitowany w latach 2000-2002 przez stację MTV "Jackass", program rozrywkowy pokazujący szalone wyczyny kaskaderskie, z miejsca stał się hitem. Nastolatkowie, ku przerażeniu rodziców, próbowali naśladować zaobserwowane w telewizji sztuczki, zwykle z dość tragicznym skutkiem. Jednak krytyka i kampanie mające na celu wstrzymanie emisji (prowadzone na przykład przez amerykańskiego senatora Josepha Liebermana), nie odniosły zamierzonego rezultatu. Popularność "Jackass" stale rosła, powstawały filmy pełnometrażowe z członkami ekipy i zainspirowane nim kolejne programy typu reality show.

Jedną z niekwestionowanych gwiazd i ulubieńcem widzów stał się zaś Bam Margera, profesjonalny skater, który już wcześniej wraz z przyjaciółmi nagrał serię niezależnych filmów "CKY" ("Camp Kill Yourself"), przedstawiającą skecze i popisy kaskaderskie.

Ze szczytu na dno

Margera nie mógł narzekać na brak propozycji zawodowych: pojawiał się w kolejnych programach m.in. "Viva La Bam", wystąpił w kilku filmach i teledyskach, dostał radiowy show i użyczył swojego wizerunku twórcom rozmaitych gier np. serii "Tony Hawk". Od początku nie było jednak tajemnicą, że Margera ma słabość do alkoholu – zdarzało się, że występował przed kamerami pijany, a media coraz częściej donosiły o jego zamiłowaniu do napojów wyskokowych.

Nagła sława i rozgłos, suto zakrapiane balangi i łatwy dostęp do nie zawsze legalnych substancji tylko pogarszały sytuację. Pod koniec 2009 r. Margera stracił przytomność po kilkudniowej libacji i wylądował w szpitalu. Kiedy jego życiu nie zagrażało już niebezpieczeństwo, celebryta po raz pierwszy, choć nie ostatni, trafił na odwyk.

20 czerwca 2011 r. przyjaciel Margery, 34-letni Ryan Dunn, zmarł w wypadku samochodowym. Wcześniej wraz z kolegami imprezował w barze; potem, nie bacząc na konsekwencje, usiadł za kierownicą. Porsche uderzyło w drzewo i stanęło w płomieniach, a Dunn i jadący wraz z nim Zachary Hartwell zginęli na miejscu. To wydarzenie wstrząsnęło Margerą. Niedługo potem doznał kontuzji, która zakończyła jego karierę profesjonalnego skatera. Jeszcze częściej zaczął szukać ukojenia w alkoholu, chcąc zagłuszyć rozpacz i zupełnie stracił kontrolę nad swoim życiem. Raz po raz trafiał na odwyk, zaczął mieć problemy z odżywianiem, a jego samopoczucie stale się pogarszało.

W styczniu 2018 r. Margera opuścił ośrodek odwykowy i – jak zapewniał, choć wiele osób nie dawało temu wiary – przez siedem kolejnych miesięcy pozostawał trzeźwy. Być może trwałoby to dłużej, gdyby nie kolejne traumatyczne wydarzenie. Kiedy pojechał do Kolumbii, został napadnięty - grożono mu bronią i zabrano całą zawartość portfela. I znów Margera, ku przerażeniu swoich znajomych, którzy liczyli, że tym razem sytuacja się odmieni, sięgnął po butelkę.

Bojkot filmu

Kiedy w styczniu 2021 r. ogłoszono, że powstanie kolejny film z serii "Jackass", zirytowany Margera wyjawił, że nie jest pewien, czy znajdzie się w obsadzie. Producenci mieli do niego mnóstwo zastrzeżeń i obawiali się dalszej współpracy. Twierdził, że kiedy zjawił się na planie, członkowie ekipy zmuszali go do badania alkomatem co kilka godzin, zażywania antydepresantów i regularnych testów na obecność narkotyków. Ostatecznie – z powodu nałogów i zatargów z prawem – podziękowano mu za współpracę.

"Jeśli wam na mnie zależy, nie oglądajcie tego filmu" - Margera zaapelował do swoich fanów. Ogłosił też, że wcześniej przedstawił producentom szkic scenariusza – i choć wyrzucono go z planu, to jego pomysły zostały wykorzystane.

Bam Margera w  2003 roku
Bam Margera w 2003 roku© Getty Images

"Ostatnia rzecz, jakiej bym chciał, to sprawa w sądzie" - mówił, dodając, że po tej aferze pojawiły się u niego myśli samobójcze. Kontrakt został zerwany, Margera trafił na odwyk (później twierdził, że został do tego zmuszony przez ekipę "Jackass", która go "torturowała"), a niedługo potem wyznał, że zdiagnozowano u niego maniakalną chorobę afektywną dwubiegunową. Nie krył żalu do producentów – uważał, że wykluczenie go z udziału w filmie było podłe i poczuł się zdradzony, ponieważ od dekady starał się, by ten film powstał i był swego rodzaju hołdem dla zmarłego Ryana Dunna.

Steve-O, jeden z członków ekipy "Jackass", stanął w obronie producentów i zaznaczył, że wszystkie działania podjęto z miłości, w trosce o zdrowie Margery, by pomóc mu wyjść na prostą. W podobnym tonie przemawiali zresztą sami producenci, zapewniając, że nie chcą iść z Margerą na medialną wojnę – pragną tylko, by w końcu poczuł się lepiej.

To jednak nie rozwiązało sytuacji. W maju br. Jeff Tremaine, reżyser "Jackass Forever", złożył w sądzie wniosek o zakaz zbliżania się dla Margery. Powodów podjęcia takich kroków prawnych nie ujawniono. Premiera filmu już we wrześniu, możemy mieć więc pewność, że urażony Margera nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)