''Barany. Islandzka opowieść'': Kargul i Pawlak na Islandii [RECENZJA]
„Barany. Islandzka opowieść” to film pod każdym względem zaskakujący. Bo czy można oczekiwać od kameralnego islandzkiego dramatu o skłóconych braciach hodujących owce, że będzie się go oglądać jak trzymający w napięciu thriller szpiegowski? Jak się okazuje, można
Zaskoczeń jest więcej. Polskiemu widzowi konflikt głównych bohaterów Gummiego i Kiddiego może przypomnieć odwieczny spór Kargula i Pawlaka w "Samych swoich". Łączy ich ten sam niezrozumiały barani upór. Mieszkają obok siebie i zajmują się tym samym, mogliby sobie pomagać, wspierać się, ale wolą nie odzywać się do siebie, a w najlepszym wypadku komunikować za pomocą pięści. Tak nakreśleni bohaterowie są idealnym źródłem scen jednocześnie zabawnych i dramatycznych. W "Baranach" tragedia jest sąsiadem komedii.
Gdy rozmawiałem z reżyserem Grimurem Hakonarsonem, byłem zaskoczony, gdy powiedział mi, że większość scen napisało samo życie. Naprawdę wykryto kiedyś epidemię groźnej choroby w jednym islandzkim gospodarstwie i trzeba było wybić wszystkie owce w okolicy, a jeden z głównych bohaterów był wzorowany na ponoć wyjątkowo upartym dziadku reżysera. Ale film nie jest dokumentem, mimo, że jego twórca spędził dzieciństwo na wsi i przed zdjęciami zrobił pieczołowitą dokumentację. Czym więc są “Barany”? Komediodramatem w duchu realistycznej baśni dla dorosłych, czerpiącej jednakowo z islandzkich mitów i opowieści rodzinnych reżysera.
Baśniowy klimat opowieści wyznaczają w dużej mierze zdjęcia islandzkiej przyrody i wsi, które doskonale współgrają z pozbawionymi ogłady charakterami głównych bohaterów. Pozwalają lepiej zrozumieć ich wsobność i fanatyczne przywiązanie do ziemi i owiec. Młodszym widzom gburowaci faceci, którzy nie widzą życia poza swoimi owcami, mogą wydać się postaciami co najmniej egzotycznymi. Ale wielka empatia reżysera, dbałość o szczegół i zachowanie lokalnego kolorytu historii, sprawia, że tytułowe “Barany” nikogo nie zostawią obojętnym.
Z pełnym przekonaniem zachęcam wszystkich do zobaczenia "Baranów". To jednocześnie zabawny, tragiczny i wzruszający film. Małe, wielkie kino.
Ocena 8/10
Łukasz Knap