„Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – Ultimate Edition”: nie można było tak od razu? [RECENZJA BLU‑RAY]
W trzygodzinnej wersji „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” Amy Adams nadal irytuje, a nieszczęsne „Marthaaa” niezmiennie bawi. Jednak dzięki „Ultimate Editon” film Zacka Snydera w końcu nabrał narracyjnej spójności, stając się bardziej czytelny w odbiorze. Możecie się o tym przekonać, sięgając po dwupłytową edycję Blu-ray wydaną niedawno nakładem Galapagos.
28.09.2016 | aktual.: 02.10.2016 15:46
Choć jasnym jest, że ocierająca się o histerię krytyka filmu Snydera jest mocno przesadzona, to z niektórymi zarzutami trudno polemizować. I nie chodzi tu o patos czy ponurą stylistykę, która skądinąd dobrze oddaje klimat komiksów o Mrocznym Rycerzu. Grzechem głównym kinowej wersji „Świtu sprawiedliwości” są przede wszystkim fatalnie zarysowane źródła konfliktu między tytułowymi bohaterami oraz mętnie wytłumaczona motywacja postaci. Dlatego oglądając „Ultimate Editon” trudno zrozumieć, czemu akurat ta wersja trafiła na ekrany.
Trzygodzinny seans przynosi przede wszystkim rozwinięcie kilku kluczowych wątków. Dzięki dodatkowemu materiałowi część zdarzeń nie pozostaje już jedynie w sferze domysłów widza, a misterna intryga Lex Luthor nabiera sensu. Wiadomo, w jaki sposób najemnicy Anatoliego Knyazeva wrobili Supermana w morderstwo rebeliantów oraz jak wyglądały kulisy eksplozji w Senacie. Więcej miejsca poświęcono śledztwu Lois Lane oraz dochodzeniu Clarka Kenta, który w końcu ma mocne podstawy, aby powątpiewać w metody Batmana. Pogłębiona została także relacja między Bruce’em i Alfredem, a szef LexCorp wreszcie nabrał rysów genialnego łotra, jakiego znamy z komiksów czy animacji. Dochodzi do tego masa pojedynczych ujęć oraz krótkich sekwencji nadających narracji płynności, czyniąc całą historię bardziej spójną.
„Ultimate Edition” raczej nie przekona krytyków Snydera oraz akolitów Marvela, którzy już skreślili „Świt sprawiedliwości”. Wzbogacona wersja nie rozwiązuje bowiem wszystkich problemów filmu. W dalszym ciągu czuć, że Warner Bros. starało się pójść na skróty i za jednym zamachem stworzyć podwaliny pod filmowe uniwersum. A jak wiemy, konkurencji zajęło to całe lata.
Mimo wszytko „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” to rzadki przykład filmu, któremu wersja reżyserska naprawdę się przysłużyła. Nadal nie jest to arcydzieło, acz bez wątpienia widać znaczącą poprawę względem tego, co trafiło do kin. Stąd dodatkowe półtorej gwiazdki.
#
Jeśli zdecydujecie się na „Ultimate Edition”, czekają na was ponad dwie godziny materiałów dodatkowych.
Z jednej strony odsłaniają one kulisy produkcji (m.in. materiały o projektowaniu batjaskini czy budowie batmobilu), z drugiej zgrabnie wprowadzają laików w świat DC Comics. Świetnym tego przykładem jest 20-minutowy, niezwykle ciekawy dokument poświęcony Wonder Woman, ukazujący genezę postaci i jej znaczenie w kontekście społeczno-kulturowym. Wśród gadających głów znaleźli się m.in. architekt DC, Geoff Johns, scenarzysta Brian Azzarello, obsada oraz producenci. Dużo miejsca poświęcono na nadchodzące projekty wchodzące w skład dopiero krystalizującego się kinowego uniwersum, co dobitnie pokazuje, jak wielkie nadzieje wiąże z nim studio.
„Świt sprawiedliwości” dostępny jest w kilku wariantach, dlatego przed zakupem dokładnie upewnijcie się, co wkładacie do koszyka. Wersja rozszerzona ukazała się wyłącznie w dwupłytowym Blu-rayu w wersji 2D oraz 4K Ultra HD.