Beata Poźniak zostawiła ślad w Alei Sław w Międzyzdrojach. "Gdańszczanka z Hollywood" dołączyła do najlepszych polskich artystów
Beata Poźniak pojawiła się na 22. Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, gdzie odcisnęła swoją dłoń w Alei Sław. - To dla mnie zaszczyt, że znalazłam się w gronie najlepszych polskich artystów w miejscu odpowiadającym Hollywoodzkiej Alei Sław - napisała 57-letnia aktorka na Facebooku.
Beata Poźniak, zdolna studentka łódzkiej filmówki, wyjechała do Stanów Zjednoczonych, nie mając pojęcia o działaniu amerykańskiego przemysłu filmowego. Zdecydowała się na niezwykle odważny krok – zaryzykowała i porzuciła świetnie zapowiadającą się karierę. Opłaciło się. Dzięki uporowi, ambicji oraz, naturalnie, talentowi, odniosła za oceanem sukces.
Do łódzkiej filmówki dostała się za pierwszym razem, a kiedy była na drugim roku, zainteresowali się nią filmowcy. Poźniak otrzymała rolę w serialu "Życie Kamila Kuranta". Rok później zadebiutowała na scenie teatralnej.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jej kariera powoli nabierała rozpędu, a gdy zagrała Ofelię w telewizyjnym spektaklu w reżyserii Olgi Lipińskiej, "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna", krytyka nie szczędziła jej słów zachwytu. Ale Poźniak nie była do końca zadowolona.
- Gdy mieszkałam w Polsce, to nie widziałam "Hamleta", bo poszedł od razu na półki *– mówiła "Magazynowi Polonia". - *Ten film świetnie opowiada o czasach, przez które wielu z nas wyjechało z Polski.
- Był to okres niepokoju. Człowiek nie wiedział, co będzie dalej. Dlatego stwierdziłam, że trzeba wyjechać, by odetchnąć innym powietrzem. Wyjechałam wtedy, by zobaczyć Broadway. Spodobało mi się. W podświadomości marzyłam, żeby tam zostać - wspominała w jednym z wywiadów aktorka. Był też inny powód szalonej eskapady za ocean, którym aktorka podzieliła się dopiero po latach.
- Wychowałam się bez ojca. Po wielu, wielu latach ojciec się odnalazł. W Stanach. Postanowiłam go odnaleźć - tłumaczyła wzruszona Kindze Rusin. Widać było, że aktorka nie chce wracać do tamtych wydarzeń.
Aktorka opuściła Polskę w 1985 r., tuż po występie w "Kronice wypadków miłosnych" Andrzeja Wajdy.
Pierwsze kroki w obcym kraju stawiała jako modelka, później związała się z Theatre Discordia, w którym pierwsze kroki stawiał m.in. Kevin Costner. Ale to jej nie wystarczało, chciała czegoś więcej. Kiedy jednak postanowiła przebić się na ekran, okazało się, że jest to trudniejsze, niż sądziła. Mimo to nie zamierzała się poddawać. Wreszcie udało się jej załatwić pierwsze amerykańskie przesłuchanie.
- Nie myślałam, że kiedyś się tutaj przebiję – mówiła w "Dzienniku Bałtyckim". - Kiedy stanęłam przed komisją, zaczęli się najpierw podśmiewać z mojego imienia i nazwiska, bawili się przy tym dobrze, jak je wymawiali. Czułam, że rozmowa się nie klei. Ale kazali poczekać za drzwiami. Poprosili z powrotem i spytali, czy mogę inną scenę przeczytać. Wróciła nadzieja, że może dostanę coś w stylu: przynieś, wynieś, pozamiataj. Po kilku dniach przyszło zawiadomienie, że gram w tej sztuce główną rolę pani prokurator, która przesłuchuje sześciu policjantów.
Zobacz: zniszczona gwiazda Donalda Trumpa w hollywoodzkiej Alei Sław
Potem było już tylko lepiej. Poźniak zagrała u Oliviera Stone'a, gdzie partnerowała Gary'emu Oldmanowi. O każdą rolę walczyła z prawdziwym zaangażowaniem, choć jak wspominała w rozmowie z dziennikarką TVN, przez długi czas widziano w niej przede wszystkim Rosjankę.
- Zagrałam w „Babylon 5” pierwszą kobietę Prezydenta Świata – mówiła w "Magazynie Polonia". - Producenci tego filmu z początku nie brali mnie pod uwagę i stwierdzili, że wyglądam za młodo, a oni preferują kogoś, kto wygląda jak Margaret Thatcher. Jednak udowodniłam, że ruda, piegowata "Ania z Zielonego Wzgórza" potrafi zagrać pierwszą kobietę Prezydenta Świata.
Oprócz aktorstwa Poźniak - a właściwie Poźniak-Daniels - rzeźbi i maluje oraz jest żywo zaangażowana w działalność społeczną i polityczną. To ona była jedną z osób, które doprowadziły do uchwalenia ustawy wprowadzającej uznanie w Stanach Zjednoczonych Dnia Kobiet jako oficjalnego święta. Założyła również organizację non-profit Women's Day USA, która stara się nagłaśniać problemy kobiet. Choć nie grywa zbyt wiele, jest w Hollywood osobą rozpoznawalną – m.in. zasiada w Jury Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.