"Biały szum". Adam Driver kradnie całe show. Aż się prosi o Oscara
Przygotujcie się na serię absurdalnych niespodzianek. "Biały szum" to może być wasz nowy ulubiony film Netfliksa. Albo i nie. To jedna z tych produkcji, które albo się kocha, albo wybałusza szeroko oczy i z niedowierzaniem ogląda kolejne abstrakcyjne sceny, nie rozumiejąc kompletnie nic.
Profesor Jack Gladney (Adam Driver) jest wybitnym hitlerologiem Uczelni na Wzgórzu. Sławny profesor ma jednak swoją tajemnicę - choć wie wszystko o Hitlerze, jego współpracownikach, matce i psie, a od swoich studentów wymaga minimum rocznego kursu języka niemieckiego, to sam ledwo jest w stanie się po niemiecku przedstawić. W domu czeka na niego żona Babette (Greta Gerwig) i gromada dzieci. Jedno mają wspólne, reszta to owoce ich poprzednich małżeństw. Choć ich życie rodzinne to jeden wielki chaos, Jack i Babette wciąż pałają do siebie gorącym uczuciem. Ich sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy w okolicy dochodzi do katastrofy kolejowej i wycieku toksycznych substancji. Formuje się wielka chmura, która zagraża życiu wszystkich mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Biały szum" to pod początku jazda bez trzymanki. Noah Baumbach wziął na warsztat książkę Dona DeLillo o tym samym tytule, która - jak podkreślają dziesiątki dziennikarzy - jest niemożliwa do sfilmowania. Było już kilka prób zrobienia filmu na jej podstawie, ale wszystkie te próby kończyły się bardzo słabo, jeśli nie wręcz dramatycznie. Ale z Baumbachem jest zupełnie inaczej. On wydaje się wręcz stworzony do tego, by pokazać widzom tę historię na kinowym czy małym ekranie. Reżyser po premierze filmu na festiwalu w Wenecji mówił, że opowieść o Gladney'ach idealnie pasowałaby do wielu momentów z naszej historii, wskazując szczególnie okres po 11 września, aż do wyboru Donalda Trumpa na prezydenta.
I to ma sens. "Biały szum" jest pokręconą historią o naszych czasach. O idiotycznej polityce, o czających na nas zagrożeniach, o strachu przed śmiercią i radzeniu sobie w obliczu niemożliwej do ogarnięcia katastrofy. Są tu elementy horroru i science fiction, ale także soczystej komedii i satyry.
Zrobiony za 80 mln dol. film Baumbacha ma momenty bardzo intymnych starć między Jackiem i Babette, czyli fenomenalnymi Driverem i Gerwig, ale też sceny zrobione z komputerowym rozmachem. Ba, jest nawet pościg samochodowy, który kończy się spływem po rzece. Reżyser bawi się gatunkami i jeśli zapomnicie o logice, to będziecie się bawić równie dobrze, jak on.
"Biały szum" to jednak przede wszystkim popis Adama Drivera. Scena, w której razem z Donem Cheadle daje łączony wykład o Hitlerze i Elvisie, i ich relacji z matkami, to największe złoto tej produkcji. Już za to kilkuminutowe show aktor powinien dostać honorowego Oscara. A Baumbach za jeden z najlepszych scenariuszy ostatniego roku - szczególnie za scenę, w której Jack i Babette trafiają do przydrożnego oddziału ratunkowego, prowadzonego przez zakonnice apostatki. Oniemiali Jack i Babette wysłuchują tyrady jednej z sióstr (Barbara Sukowa), która widziała już tyle okropności, że straciła wiarę w Boga i anioły. A na to wszystko spoglądają z obrazka Jan Paweł II ściskający dłoń Johna F. Kennedy'ego.
Jest w tym filmie wiele takich scen, które są dowodem na to, że Noah Baumbach to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych reżyserów. A gdy ma obok siebie ekipę złożoną z Adama Drivera, Grety Gerwig i operatora Lola Crawleya za kamerą, to jest nie do zatrzymania. "Biały szum" z pewnością powalczy o Oscary już za kilkanaście tygodni. Wcześniej jednak - o uwagę widzów. Film od 30 grudnia jest na Netfliksie!
Magdalena Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" podsumowujemy 2022 rok, wybierając najlepsze filmy i seriale, największe afery i rozczarowania oraz największą bekę ostatnich 365 dni (nie mylić z filmem!). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.