Blanka Lipińska i jej "365 dni". Niecenzurowane sceny. Widzieliśmy kilka fragmentów
Szczegóły filmu "365 dni" nie są już tajemnicą. Widzieliśmy pierwsze sceny filmu i znamy pełną obsadę. Jak zapowiada się ta produkcja?
04.12.2019 | aktual.: 04.12.2019 20:08
Blanka Lipińska nie bez powodu została okrzyknięta królową polskiego erotyku. Sprzedaż trylogii o zabarwieniu seksualnym w setkach tysięcy egzemplarzy to jedno. Autorka poszła o krok dalej. Postaciom opisywanym w książkach postanowiła dać twarze, ciała i zmysły. Sycylijski klimat i gwiazdorska obsada, która musiała zmierzyć się ze scenariuszem, jakiego nie widziała jeszcze polska kinematografia.
W październiku zakończyły się prace nad filmem "365 dni". 4 grudnia podczas konferencji prasowej autorka nie tylko zdradziła nam, kto wystąpi w nadchodzącej produkcji, ale także pokazała urywki filmu. Zmuszają nas do jednej refleksji: Nie zabierajcie dzieci do kin na ten film.
Jakiś czas temu jako pierwsi podaliśmy, że w roli Laury, czyli bohaterki pierwszoplanowej, wystąpi absolwentka krakowskiego PWST - Anna Maria Sieklucka. Aktorka jest odkryciem Blanki Lipińskiej.
Po tym, co zobaczyliśmy na ekranie, nie mamy wątpliwości, że jej kariera wystrzeli jak z procy.
Massimo, czyli najważniejszą postać męską w ekranizacji, zagra Włoch - Michele Morrone. W 4-minutowym splocie scen, które zobaczyliśmy podczas konferencji, główna bohaterka - Laura, tak opisuje swojego kochanka przyjaciółce (w tej roli Magdalena Lamparska):
- Wyobraź sobie silnego samca, który wie, czego chce. Ponadto jest idealnie wyrzeźbiony i ma zero tkanki tłuszczowej...
- A k...sa też mu pan Bóg rzeźbił - przerwała Olga.
- Diabeł - ucięła Laura.
Trzeba przyznać, że kiedy zobaczyliśmy Michele Morrone, nie mieliśmy wątpliwości: zima w Polsce będzie wyjątkowo gorąca. Płomienny romans tych dwojga zobaczymy na wielkim ekranie już 7 lutego.
Co z erotyką w filmie?
Blanka Lipińska pokaże w filmie sceny namiętnego seksu. Kilkuminutowa zapowiedź wyglądała jak trailer pikantnego filmu z wytwórni produkcji pornograficznych. Trudno nie czuć w powietrzu seksualnego napięcia. Operatorzy zadbali, żebyśmy nie mogli oderwać wzroku od ekranu.
W kinie nie będzie miejsca na fantazję. Erotyczne sceny ukazane są wprost, bez grama pruderii. Zapytaliśmy autorkę trylogii, czy na ekranie stosunek jest udawany, czy aktorzy naprawdę uprawiają seks. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na to pytanie. Tajemnica ma dodać pikanterii.
Blanka Lipińska marzy, żeby aura namiętności, którą czuć w "365 dni", przeniosła się do sypialni polskich par.
- Mam nadzieję, że zaczniemy w końcu otwarcie rozmawiać o seksie, bo dzięki temu zaczniemy go uprawiać. Przełamujemy tabu i stereotypowe myślenie na temat współżycia - powiedziała w rozmowie z nami autorka trylogii.
- Skoro mamy już partnera tylko dla siebie, to dlaczego mamy nie uprawiać takiego seksu, o jakim marzymy? Nie mówię o jednorazowych przygodach, bo do tego nie zachęcam. To nie dla mnie. Za duże ryzyko zarażenia chorobami wenerycznymi - dodała.
Pisarka nie kryje, że podprogowo dzięki promocji zarówno książek, jak i filmu, chce przemycić naszemu społeczeństwu skrawek "seksedukacji". I sprawić, że będziemy przykładać większą uwagę do intymnych spraw.
- Zależy mi na edukacji seksualnej, ale dla dorosłych. Młodzi ludzie nie powinni czytać mojej książki, tak samo jak nie powinni iść na ten film. Tu pokazujemy coś, co dorosły człowiek zrozumie. Czyli rodzaj miłości, jak i seksu, który nie jest standardowy, jakby to chcieć opisać w podręcznikach do biologii - powiedziała Blanka Lipińska w rozmowie z Wirtualną Polską.
Odniosła się też do sporego zamieszania, które wywołała, promując film. Mowa o zdjęciach ze ślubu, który rzekomo wzięła ze swoim ówczesnym partnerem.
Portale show-biznesowe nie popuściły tego Blance. Gwiazda dostała ban i media na jakiś czas przestały o niej pisać.
- Jestem laikiem w polskim show-biznesie. Dlatego często badam i sprawdzam. Każdemu prędzej czy później powinie się noga. Mi to się przytrafiło kilka miesięcy temu i dostałam bardzo dużą lekcję pokory. Przepłakałam wtedy 4 dni. Ale nie dlatego, że media mnie zbanowały, ale dlatego, że popełniłam błąd. Odniosłam porażkę - skomentowała dla nas całą aferę.
"365 dni". Tani harlequin czy dobry erotyk?
Nie mamy wątpliwości, że na co dzień skrępowani i skryci widzowie dostaną w kinie coś zupełnie nowego. Szczególnie jeśli chodzi o otwartość w mówieniu o seksie na ekranie.
Kilkuminutowy zwiastun początkowo wyglądał jak klasyczne "romansidło". Ale jedno trzeba przyznać, nikt jeszcze tak dobitnie nie pokazał seksu w polskich kinach. Produkcja może natomiast nie sprostać oczekiwaniom wybrednych kinomanów. Ale z pewnością zaspokoi apetyt tych, którzy na co dzień z seksem mają tyle wspólnego, co nic.
Jeżeli kilka minut, które obejrzeliśmy za zamkniętymi drzwiami, odzwierciedla ducha filmu, to szykuje się nam film, który przebije skandalami wszystkie produkcje Patryka Vegi razem wzięte. Bardzo na tę premierę w związku z tym czekamy.