"Blue Beetle" - recenzja Blu-ray od Galapagos
Choć "Blue Beetle" jest do bólu wtórny, to trochę żal, że nie ma dla niego miejsca w uniwersum DC Jamesa Gunna. Ekranizacja przygód komiksowego bohatera właśnie trafiła na Blu-ray i DVD.
Film w reżyserii Angela Manuela Soto od samego początku miał pod górkę. Pierwsze przymiarki do ekranizacji przygód Jaime'a Reyesa, czyli trzeciej inkarnacji komiksowego Niebieskiego Żuka, rozpoczęły się w 2018 r. Zdjęcia ruszyły w maju 2022 r., a sam film początkowo był pomyślany jako wyłączność dla platformy HBO Max.
Jednak po drodze plany się zmieniły i ostatecznie w sierpniu 2023 r. "Blue Beetle" trafił do kin, gdzie okazał się największą finansową katastrofą w historii DCEU (zarobił 129,2 mln dol. przy budżecie 104 mln dol.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co po "Barbie"? W kinach nie będzie nudy
Czy zasłużenie? Reakcje krytyków i widzów przeczą tym koszmarnym wynikom, bo w gruncie rzeczy "Blue Beetle" ma sporo do zaoferowania i pozytywnie wyróżnia się na tle poprzednich ekranizacji ze stajni DC.
Oczywiście, na poziomie fabularnym to schematyczna do bólu, ponad dwugodzinna geneza superbohatera, która po kolei odhacza wszystkie punkty jazdy obowiązkowej dla tego typu produkcji. Jednocześnie znalazło się tu kilka elementów, które pozwalają zapomnieć o scenariuszowej genrryczności i bez skrępowania cieszyć się seansem.
"Blue Beetle" to przede wszystkim ciepła komedia familijna traktująca o rodzinie zwykłych ludzi opakowana w trykociarską konwencję. Reyesowie to nie żadni bogacze, technologiczni magnaci czy dziedzice fortuny, a przeciętniacy ledwo wiążący koniec z końcem, którzy mimo przeciwności losu wspierają się, kochają i zawsze są razem. Trzeba dużo złej woli, aby im nie kibicować.
Zwłaszcza że w tej wesołej gromadce mamy energiczną emerytkę z mroczną przeszłością oraz wuja paranoika i jego wynalazki (w tej roli znakomity George Lopez). Na ich tle grająca główny szwarccharakter Susan Sarandon wypada po prostu blado.
Robotę robi też strona formalna, choć widać, że produkcja była pierwotnie przeznaczona na mały ekran. Jednak brak charakterystycznego dla tego typu widowisk rozmachu spokojnie rekompensują zaskakująco niezłe efekty specjalne, świetna choreografia walk (w końcu!) i klucz wizualny, w jakim utrzymany jest film - mieniące się róże, fiolety i błękity ładnie współgrają z pulsującym syntwave'em autorstwa Bobby'ego Krlica ("Midsommar").
Dlatego mimo dłużyzn i scenariuszowego lenistwa "Blue Beetle" ciągle się broni i wypada o niebo lepiej niż napuszone, biorące siebie niezwykle serio inne produkcje DCEU. Warto dać mu szansę, zwłaszcza że to idealny film do obejrzenia z młodszymi widzami – komediowy, lekki i przyzwoicie zrealizowany.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Blue Beetle" można od pewnego czasu oglądać w streamingu oraz na fizycznych nośnikach. Jeśli wybierzecie opcję Blu-ray, to seans możecie uprzyjemnić sobie solidną porcją materiałów dodatkowych. Wprawdzie rzut oka na tył okładki sugeruje, że nie ma ich zbyt wiele, to jednak tylko pozory.
Mamy tu i making-of, i rzetelny reportaż o komiksowym pierwowzorze, i materiały poświęcony poszczególnym etapom produkcji: szlifowaniu scenariusza, kreacji kostiumu tytułowego bohatera, komponowaniu muzyki czy powstawaniu scenografii.
Łącznie to ponad godzina kompetentnie opowiedzianej i sensownie pokazanej filmowej kuchni.
Obraz: 1080p HD 16x9 dźwięk: Dolby Atmos-TrueHD (angielski), Dolby Digital 5.1 (polski dubbing), napisy: polskie (film i dodatki)
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska