"Meg 2: Głębia" - recenzja Blu‑ray od Galapagos
"Więcej nie znaczy lepiej" - ta maksyma z całą pewnością nie przyświecała Benowi Wheatleyowi i spółce podczas kręcenia "Meg 2: Głębia". Sequel blockbustera z Jasonem Stathamem właśnie trafił na Blu-ray i DVD.
Pomysł studia Warner Bros., aby w 2018 r. zekranizować powieść Steve'a Altena, był genialny w swojej prostocie. Skoro widzowie masowo oglądają taniochę będącą siódmą wodą po "Szczękach", to czemu nie dać im wysokobudżetowego odpowiednika?
Tak powstał "Meg" - kino klasy B za grube miliony, które spełniło pokładane w nim nadzieje, zarabiając ponad pół mld zielonych. A to oznaczało tylko jedno: sequel. I tak pięć lat później dostaliśmy kontynuację, która mimo jeszcze większego realizacyjnego rozmachu i nagromadzenia atrakcji nie powtórzyła sukcesu części pierwszej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Meg 2: Głębia" na pewno nie jest pozbawiony aspektu rozrywkowego, którego oczekują koneserzy gatunku. Tu kłania się szczególnie obłąkany akt trzeci, gdzie dzieją się istne cuda na kiju - wystarczy wspomnieć Stathama prującego fale na skuterze i jednocześnie strzelającego wybuchającymi harpunami.
Jednak, aby upajać się tym widokiem, musimy przebrnąć przez dwie godziny mielizn, dłużyzn i niezamierzonego cringe'u. Nie ma co ukrywać, scenariusz Deana Georgarisa i Ericha Hoebera to trzeszczący w szwach recykling pomysłów - od ścieżki dźwiękowej, w której pobrzmiewają znajome marvelowe nuty, po drugi akt bliźniaczo podobny do "Głębi strachu" - VHS-ego w duchu monster movie Williama Eubanka z 2020 r. (nawiasem mówiąc, zaskakująco udanego, jest dostępny na Disney+).
Meg 2: Głębia - Oficjalny zwiastun #1 PL
Ktoś powie, że od tego typu filmu nie należy wymagać zbyt wiele. Jednak za kamerą "Meg 2: Głębia" stanął nie byle kto, bo Ben Wheatley – utalentowany reżyser "High Rise" czy "Kill List" - jednego z najbardziej niepokojących horrorów ostatnich lat.
Tym bardziej bolą te wszystkie niedoróbki i wręcz ostentacyjnie propagandowy wydźwięk filmu, sprawiającego wrażenie, jakby został nakręcony tylko po to, aby zrobić dobry PR Chińskiej Republice Ludowej. W tym kontekście bawi szczególnie jedna z początkowych scen, kiedy na wystawnym raucie pada zdanie, że Chinom zależy na czystości oceanów. Polecam sprawdzić, jak jest naprawdę.
Jeśli chodzi o wydanie Blu-ray z filmem, jakie ukazało się w Polsce nakładem Galalapagos, to nie ma się do czego przyczepić. Krystaliczny, głęboki dźwięk i ostry, nasycony obraz sprawiają, że technicznie seans na pewno będzie należał do udanych.
W bonusie dostajemy dwa materiały poświęcone produkcji: 11-minutowy quasi-making-of, w którym kilka gadających głów (m.in. producent i obsada) zachwala efekt końcowy, oraz 9-minutowy materiał poświęcony (spoiler) potworom, jakie sieją terror na ekranie.
Obraz: 1080p HD 16x9, dźwięk: Dolby Atmos-TrueHD (angielski), Dolby Digital 5.1 (polski dubbing), napisy: polskie (film i dodatki)
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.