"Bodyguard Zawodowiec": kino drogi z nutką anarchii. Obejrzyj wywiad z Samuelem L. Jacksonem [WIDEO]
- Lubię oglądać filmy Ryana Reynoldsa, znamy się także prywatnie. Lubię gościa, wiedziałem, że będziemy mieli fajną chemię - mówił Samuel L. Jackson o swoim udziale w komedii sensacyjnej "Bodyguard Zawodowiec", która wchodzi do polskich kin 18 sierpnia.
O filmie:
Michael Bryce (Ryan Reynolds)
był kiedyś królem ochroniarskiego świata, ale upadł – upadł bardzo, bardzo nisko. I właśnie wtedy trafia do niego być może najbardziej ryzykowne zlecenie jego życia: chronić i szanować mężczyznę (Samuel L. Jackson), którego sam chciałby wyeliminować, i to całkowicie za darmo. Spartolone dawne zlecenie oraz boleśnie złamane serce sprawiły, że pedantyczny Bryce został samotnikiem i ogromnym zrzędą, cieniem dawnego siebie. Przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu mogłoby być uznawane w pewnych kręgach za torturę. Czy uda mu się powrócić do dawnej formy, żeby doprowadzić swojego największego rywala do Hagi w jednym kawałku?
Reynolds był stuprocentowo zaangażowany w kreację postaci nienawidzącego chaosu ochroniarza, który zostaje wciągnięty w najbardziej chaotyczną robotę swego życia. - Ryan był z nami w okresie przygotowawczym i podrzucał mnóstwo kreatywnych pomysłów, którymi obdarowaliśmy później Bryce’a w scenariuszu. Ba, Ryan wymyślił mu całą życiową filozofię! - opowiadał Les Weldon, producent "Bodyguarda Zawodowca". - A już w trakcie zdjęć przeszedł samego siebie w komediowym graniu przed kamerami. I w ukazywaniu emocji. Dzięki niemu widzowie będą kibicować tej postaci, złamanemu przez życie facetowi, który wraca do formy.
Samuel L. Jackson wyznaje, że to w zasadzie udział Reynoldsa przekonał go do przyjęcia roli. To był bardzo dobry pomysł, od początku wiedzieliśmy, że czeka nas wyborna zabawa. Czerpałem sporo przyjemności z obserwowania Ryana w akcji. Znaliśmy się i lubiliśmy z życia prywatnego, więc chemia już istniała – ostatecznie dosyć łatwo nam przyszło wcielenie się w te postaci i improwizowanie przed kamerami na całego - opowiada słynny aktor.
Jackson przyznaje, że bardzo go również ekscytowała możliwość współpracy z Salmą Hayek, która w "Bodyguardzie Zawodowcu" wcieliła się w intensywną żonę Kincaida, Sonię. - To dwie pokrewne dusze, które najpierw połączyły się fizycznie, a dopiero później duchowo. Ona jest jedną z niewielu osób, z którymi Kincaid może porozmawiać o tym, co robi w życiu - kontynuuje Jackson. - Sonia kocha Kincaida mimo licznych jego wad, a jej uczucie sprawiło, że Kincaid zrozumiał co nieco na temat kobiet. Może więc zaoferować Bryce’owi kilka miłosnych porad, co tego drugiego nie napawa niestety wdzięcznością - śmieje się filmowy Kincaid. - Znaliśmy się z Salmą od dość dawna, więc możliwość spotkania na planie była dodatkową atrakcją całego projektu - podkreśla Jackson.